Obecny czas można scharakteryzować na wiele różnych sposobów, ale wydaje się, że jedną z jego najbardziej namacalnych i sugestywnych definicji byłoby określenie go jako ery bezprecedensowego rozkwitu tandety, atrap i ersatzów. W związku z tym trzy najbardziej zasadnicze jakościowe kategorie można dziś opisać z wyjątkowym powodzeniem na drodze apofatycznej, czyli terminologicznie negatywnej.
Prawdę można by dziś zatem określić jako to wszystko, czego absolutnie nie pozna się wskutek biernej konsumpcji głównonurtowych mediów i "oficjalnych narracji" (a także ich topornie sensacjonalistycznych przeciwieństw), dobro jako to wszystko, na co konsekwentnie znieczula człowieka bezmyślne nasiąkanie pseudomoralistycznymi sloganami globalnego kompleksu polityczno-korporacyjno-fundacyjnego (a także ich otwarcie nihilistycznymi antytezami), a piękno jako to wszystko, czego zupełnie nie doświadczy się w kontakcie z lukrowanym wyrobnictwem generatywnych algorytmów (a także z silącym się na "autentyzm" ostentacyjnie szpetnym "rękodziełem").
Innymi słowy, wszelkie jakościowe poszukiwania warto zacząć od bazowej konstatacji, że prawda, dobro i piękno są nieobecne wśród tego wszystkiego, co lekkie, łatwe i przyjemne, jak również wśród tego wszystkiego, co na zasadzie taniego kontrastu snobuje się na ciężkie, trudne i cierpiętnicze. I choć tak oczywiście było zawsze, być może zwłaszcza dziś niezbędna jest owa fundamentalna "apofatyczna" świadomość, bez której na drodze do doskonałości nie sposób uczynić we właściwym kierunku nawet pierwszego kroku.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment