Thursday, February 1, 2024

Hiperbańka nie dbająca o żadne usprawiedliwienia

W samym środku bańki dotcomowej wymówką dla konsekwentnego jej rozdymania było stwierdzenie, że Internet fundamentalnie przeobrazi rzeczywistość - i było w tym stwierdzeniu może nawet więcej niż ziarno prawdy, co jednakowoż w żaden sposób nie uzasadniało ówczesnych szaleńczych wycen spółek internetowych, z których większość została niedługo potem brutalnie sprowadzona do parteru.

W samym środku bańki nieruchomościowej (2006-2007) wymówką dla konsekwentnego jej rozdymania było stwierdzenie, jakoby trwał fundamentalnie stabilny boom nieruchomościowy napędzany m.in. kumulacją azjatyckich oszczędności, korzystnymi zmianami w polityce banków i powstaniem bądź szerokim rozpowszechnieniem innowacji inwestycyjnych takich jak REIT-y czy aktywa zabezpieczone hipotecznie (MBS-y, ABS-y itp.).

Natomiast w kontekście obecnej hiperbańki na amerykańskich indeksach giełdowych nikt nie sili się już na jakiekolwiek wymówki odnoszące się do czynników fundamentalnych, za to wszyscy jej entuzjaści - począwszy od tzw. analityków, poprzez dziennikarzy finansowych, a skończywszy na losowych internetowych komentatorach - z uderzającą beztroską powołują się na to, co było praprzyczyną wszystkich baniek ostatniego stulecia: otóż Fed obficie daje darmowe pieniądze (albo niedługo znowu zacznie dawać, albo jeszcze do niedawna dawał i nie wszystko zostało jeszcze przepompowane w giełdę), więc "tylko frajer nie bierze", a dające się policzyć na palcach jednej ręki techno-molochy, na których opierają się główne indeksy, przyjmą rzekomo dowolną ilość wirtualnej "płynności".

Innymi słowy, jeszcze nigdy w historii nie mieliśmy do czynienia nie tylko z podobną dozą spekulacyjnej bezmyślności, ale też z podobną dozą pasożytniczego samozadowolenia całkowicie świadomego fundamentalnie oszukańczej natury toczących się procesów. W świetle ponadczasowej praktycznej mądrości trudno zatem o bardziej podręcznikowy "punkt przegięcia", po przekroczeniu którego spęczniała nierzeczywistość musi gwałtownie ustąpić pola bezwzględnej rzeczywistości. Pozostaje zadać tu sobie pytanie, do jakiego stopnia przywykło się do brania tej pierwszej za bardziej rzeczywistą od tej drugiej - i jak uczciwie jest się gotowym przyjąć wszelkie konsekwencje pryśnięcia owej iluzji. To bowiem, jak daleko mogą sięgać rzeczone konsekwencje, jest kwestią równie ważną do przemyślenia, co trudną do wyobrażenia.

No comments:

Post a Comment