Znaczna część ludzkości - nauczona, miejmy nadzieję, nieskończoną serią doświadczeń - doszła już do etapu, w którym nie wierzy rządom zarówno wtedy, gdy zarzekają się one, że nie zrobiły tego, o co są oskarżane, jak i wtedy, gdy teatralnie biją się w piersi ogłaszając, że jednak to zrobiły.
Świadczy to o szerokim przyswojeniu sobie zdroworozsądkowej reguły poznawczej głoszącej, że o ile w przypadku zwykłych ludzi o prawdziwości ich stwierdzeń należy orzekać przede wszystkim w oparciu o to, co kto mówi, a nie o to, kto co mówi, w przypadku zawodowych kłamców jest wręcz przeciwnie. Innymi słowy, ilekroć wypowiada się zawodowy kłamca, należy założyć, że mówi nieprawdę, co jednakowoż - w przypadku wypierania się przez niego wcześniejszych stwierdzeń - wcale nie oznacza, że owe wcześniejsze stwierdzenia były prawdziwe. Taka jest wszakże różnica między prawdą a kłamstwem, że ta pierwsza ma tylko jedno oblicze, podczas gdy to drugie potrafi przyjmować nieskończoną liczbę masek.
Podsumowując, domyślna niewiara w słowa przedstawicieli reżimów to bardzo zdrowy odruch. Trzeba jednakże zadbać w następnym kroku o równie odruchową świadomość obiektywnej natury prawdy i obiektywnych reguł jej odkrywania - po to, by uniemożliwić zawodowym kłamcom zacieranie prawdy nie tylko wskutek kłamania, ale też wskutek cynicznego posługiwania się dźwiękami i znakami układającymi się od czasu do czasu w komunikaty prawdziwe.
Wtedy bowiem, usłyszawszy lub dostrzegłszy podobny komunikat wychodzący od zawodowego kłamcy, będzie można nie tylko odruchowo zrozumieć, że, jak zwykle, ma się do czynienia z kłamliwym zamiarem, ale też zacząć dochodzić, jakiemu zakłamanemu celowi służy w tym kontekście ubranie się w ornat prawdomówcy. Dopiero wtedy zaś będzie się można należycie zabezpieczyć przed realizacją tego celu lub nawet ją uniemożliwić, przekonując się nie tylko o poznawczej, ale i o wyzwolicielskiej mocy prawdy.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment