Niedawna ramotka o "kwantowej transsubstancjacji" posłużyć mogła za podręcznikowy wręcz przykład pleniącej się coraz bardziej nachalnie ćwierćinteligenckiej szarlatanerii o, nomen omen, biblijnych proporcjach. Wytrych pt. "fizyka kwantowa" mógł w niej jednakowoż zastąpić inny, jeszcze bardziej triumfalistyczny dziś liczman, a mianowicie "sztuczna inteligencja".
I oto, mirabile dictu, to, co wydaje się zbyt karykaturalne, by mogło być prawdziwe, jak najbardziej okazuje się prawdziwe, bo mniej więcej w tym samym czasie, w którym wzmiankowana ramotka szła do publikacji, naczelny propagandzista kliki z Davos perorował w Lizbonie o tym, że ChatGPT lub jakiś jego odpowiednik napisze niebawem "nową Biblię", ale tym razem "poprawną", bo "faktycznie pochodzącą od nadludzkiego intelektu".
Pewna persona, która pod licznymi względami mogłaby pójść pod rękę z rzeczonym propagandzistą, choć intelektualnie bije go jednak na głowę, stwierdziła ongiś, że historia powtarza się najpierw jako tragedia, a potem jako farsa. Nie powinno zatem dziwić, że na drodze do kulminacji historii ludzkości każde kolejne zwiedzenie jest coraz głupsze i toporniejsze, coraz bardziej poświęcając jakość przebiegłości na rzecz skali nachalności.
Jest to w gruncie rzeczy konkluzja pokrzepiająca, świadcząca o tym, że naprawdę niewiele dziś trzeba, by żadnemu z podobnych zwiedzeń w najmniejszej mierze nie ulec. Jest to jednak równocześnie wezwanie do tego, by tym gorliwiej obnażać rzeczoną szarlatanerię w oczach jak największej liczby bliźnich, którzy z nadmiaru dobrej woli mogą nie chcieć uwierzyć, że coś, co aż w takim stopniu wygląda i brzmi jak karykaturalna hochsztaplerka, jest w istocie niczym innym jak karykaturalną hochsztaplerką. Nie może być bowiem inaczej w świetle faktu, że w ostatecznym rachunku "tak" zawsze okaże się "tak", "nie" - "nie", a cała reszta - marnością nad marnościami.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment