Jaka jest najskuteczniejsza metoda promowania konsekwentnego szacunku dla wolności osobistej i własności prywatnej (zwłaszcza w połączeniu z aprobatą dla odpowiedzialności i gospodarności) w świecie bezustannego medialnego trajkotu i sloganowego tumanienia?
Otóż wystarczy zebrać stosunkowo niewielką masę krytyczną osób, które nigdy podobnemu trajkotowi i tumanieniu nie ulegały, uczynić je wystarczająco słyszalnymi, a następnie pozwolić wszystkim sztandarowym "gadającym głowom" na "robienie swojego", czyli uderzanie w coraz bardziej histerycznie i absurdalnie orwellowsko brzmiące tony. Im częściej bowiem normalni ludzie będą się dowiadywać, że niechęć wobec wszechobecnego etatystycznego pasożytnictwa i chęć godnego utrzymywania rodziny wskutek zachowywania całości owoców swojej pracy jest pochodną słabych wyników w szkole, nieudanego życia osobistego czy ulegania wschodniej propagandzie, tym liczniej będą zbierać się pod sztandarem tak niedorzecznie oczernianych wartości.
Jest to naturalna konsekwencja przesytu głupotą, siermiężnością i natarczywością massmedialnej indoktrynacji, która mogła się sprawdzać w triumfalistycznej, teatralnej formie charakterystycznej dla klasycznych totalitaryzmów, ale z czasem staje się kompletnie dysfunkcjonalna - czy wręcz autodestrukcyjna - w świecie miałkiej bezideowości serwowanej pod postacią coraz bardziej zaperzonych, ambarasujących wpisów na "portalach społecznościowych".
Innymi słowy, w świecie, w którym wielopiętrowy absurd jest domyślną formą masowej komunikacji, wystarczy konsekwentnie podsycany powiew oddolnej normalności, aby wywołać otrzeźwiający efekt kuli śnieżnej. Potem zaś należy już wyłącznie życzyć wszystkim ludziom dobrej woli, aby owa kula, raz rozpędzona, samoczynnie nabrała jak największych rozmiarów i dotoczyła się jak najdalej.
Wednesday, March 29, 2023
Tuesday, March 21, 2023
Bankowość "płynnopłciowa", czyli rozwijający się globalny krach finansowy jako przejaw ostentacyjnego buntu przeciw rzeczywistości
Starszym dyrektorem ("senior director") i szefem globalnych rynków ds. technologicznych programów strategicznych ("Head of Global Markets Technology Core Engineering Strategic Programs") strupieszałego banku Credit Suisse jest żonaty mężczyzna i ojciec dwójki dzieci, który na chwilę obecną określa się jako osoba "płynnopłciowa", czyli "nie będąca ani mężczyzną, ani kobietą", zaś wśród swoich głównych kompetencji wymienia on umiejętność "budowy kultury opartej na różnorodności, inkluzywności i autentyczności". Personaliów nie będą tutaj podawał: kogo rzecz interesuje, ten bez problemu je odnajdzie.
Innymi słowy, to nie jest szeregowy pracownik sektora bankowego, tylko postać należąca do kierownictwa instytucji mającej pod zarządzaniem aktywa warte ponad bilion (angielski trylion) franków szwajcarskich. I o ile osobom dotkniętym rozmaitymi schorzeniami psychicznymi należy domyślnie współczuć i w miarę możliwości otaczać je kompetentną pomocą - tak medyczną, jak i duchową - o tyle w momencie, gdy podobne osoby sprawują kontrolę nad globalnym systemem finansowym, nie należy mieć jakichkolwiek wątpliwości co do tego, dlaczego ów system jest na progu rozpadnięcia się jak domek z kart lub pogrążenia światowej gospodarki w odmętach hiperinflacji. Wszakże jeśli ktoś nie jest w stanie odróżnić męskości od kobiecości - w dodatku w odniesieniu do swojej własnej tożsamości - to co stoi na przeszkodzie temu, żeby nie umiał też odróżniać wypłacalności od niewypłacalności, zysku od straty i gospodarności od złodziejstwa?
Podsumowując, powód, dla którego globalna gospodarka (i szerzej: edukacja, kultura, obyczaje itd.) weszła ostatnimi czasy w spiralę przyspieszającego, samonapędzającego się rozpadu, jest oczywisty: jest nim ostentacyjny bunt przeciw rzeczywistości na rzecz nierzeczywistości, czyli wyniesienie na sztandary diabolicznej deklaracji "nie będę służył". I o ile zjawiska takie jak pieniądz tworzony z powietrza, bańki giełdowe traktowane jako przejaw gospodarczego dobrobytu i wykupywanie bankrutów traktowane jako przejaw "systemowej stabilizacji" mogą być dla przeciętnego człowieka zbyt abstrakcyjnymi symptomami wzmiankowanego buntu, o tyle umieszczanie jawnych szaleńców u steru największych instytucji finansowych świata powinno być w tym kontekście ostatecznym i uniwersalnie słyszalnym sygnałem alarmowym.
Jeśli bowiem nawet tak donośny sygnał zostanie zlekceważony, wówczas obecnemu systemowi gospodarczemu pozostaje życzyć wyłącznie całkowitego i bezpardonowego upadku - nie ze złej woli, lecz w imię elementarnej sprawiedliwości i boleśnie otrzeźwiającej pokuty.
Innymi słowy, to nie jest szeregowy pracownik sektora bankowego, tylko postać należąca do kierownictwa instytucji mającej pod zarządzaniem aktywa warte ponad bilion (angielski trylion) franków szwajcarskich. I o ile osobom dotkniętym rozmaitymi schorzeniami psychicznymi należy domyślnie współczuć i w miarę możliwości otaczać je kompetentną pomocą - tak medyczną, jak i duchową - o tyle w momencie, gdy podobne osoby sprawują kontrolę nad globalnym systemem finansowym, nie należy mieć jakichkolwiek wątpliwości co do tego, dlaczego ów system jest na progu rozpadnięcia się jak domek z kart lub pogrążenia światowej gospodarki w odmętach hiperinflacji. Wszakże jeśli ktoś nie jest w stanie odróżnić męskości od kobiecości - w dodatku w odniesieniu do swojej własnej tożsamości - to co stoi na przeszkodzie temu, żeby nie umiał też odróżniać wypłacalności od niewypłacalności, zysku od straty i gospodarności od złodziejstwa?
Podsumowując, powód, dla którego globalna gospodarka (i szerzej: edukacja, kultura, obyczaje itd.) weszła ostatnimi czasy w spiralę przyspieszającego, samonapędzającego się rozpadu, jest oczywisty: jest nim ostentacyjny bunt przeciw rzeczywistości na rzecz nierzeczywistości, czyli wyniesienie na sztandary diabolicznej deklaracji "nie będę służył". I o ile zjawiska takie jak pieniądz tworzony z powietrza, bańki giełdowe traktowane jako przejaw gospodarczego dobrobytu i wykupywanie bankrutów traktowane jako przejaw "systemowej stabilizacji" mogą być dla przeciętnego człowieka zbyt abstrakcyjnymi symptomami wzmiankowanego buntu, o tyle umieszczanie jawnych szaleńców u steru największych instytucji finansowych świata powinno być w tym kontekście ostatecznym i uniwersalnie słyszalnym sygnałem alarmowym.
Jeśli bowiem nawet tak donośny sygnał zostanie zlekceważony, wówczas obecnemu systemowi gospodarczemu pozostaje życzyć wyłącznie całkowitego i bezpardonowego upadku - nie ze złej woli, lecz w imię elementarnej sprawiedliwości i boleśnie otrzeźwiającej pokuty.
Thursday, March 16, 2023
Szybka hiperinflacyjna eutanazja jako "lekarstwo" na przewlekłą stagflacyjną chorobę
Depozyty upadłego banku SVB zostały w pełni pokryte przez federalny fundusz gwarancyjny, który oczywiście stosownych środków nie posiada, więc będzie musiał skorzystać z wsparcia Departamentu Skarbu, który z kolei albo dodatkowo wywłaszczy na tę okazję podatników, albo wyemituje dług skrzętnie skupywany przez Fed, co będzie się równało zalaniu sektora finansowego kolejną falą pieniądza z powietrza. Dodatkowo Fed ma udzielać innym zagrożonym bankom niskooprocentowanych "pożyczek", biorąc jako zabezpieczenie obligacje skarbowe i hipoteczne listy zastawne po ich cenie emisyjnej, która jest dużo wyższa od obecnej ceny rynkowej wskutek niedawnych podwyżek stóp procentowych. Innymi słowy, owe "pożyczki" również będą się sprowadzać do zalewania sektora bankowego nowymi falami pieniądza z powietrza.
Po naszej stronie oceanu dzieje się z grubsza to samo, na co wskazuje udzielenie strupieszałemu bankowi Credit Suisse "pożyczki" w wysokości 50 miliardów franków przez szwajcarski bank centralny, co - z pewnością każdy dostrzega tu już wyraźną regularność - również oznaczać będzie wtłoczenie w rynek finansowy ogromnej ilości nowych wirtualnych wpisów księgowych. Innymi słowy, banki centralne - główne zworniki panującego w świecie monetarnego komunizmu - najwyraźniej planują dosłowną powtórkę z rozrywki, z jaką mieliśmy do czynienia 14 lat temu, mimo tego, że wywołana podówczas inflacja monetarna zdołała już w międzyczasie wywołać dotkliwie odczuwalną inflację cenową na rynku podstawowych dóbr konsumenckich.
Okazuje się zatem, że zamiast pełzającej inflacji wynikającej z kaskady bankructw i idących w ich ślady szoków podażowych, polityczno-korporacyjne "władze i zwierzchności" wolą jednak sprokurować światu globalną hiperinflację: tzn. przewlekłe podtruwanie konsumenta pragną zastąpić jego szybką "eutanazją". Jest to skądinąd "uczciwe" postawienie sprawy - i jako takie wymaga ono po stronie zwykłych ludzi tym uczciwszego przygotowania do zderzenia z finansowym horyzontem zdarzeń, za którym wartościowe pozostaje tylko to, co od zawsze było bezcenne.
Po naszej stronie oceanu dzieje się z grubsza to samo, na co wskazuje udzielenie strupieszałemu bankowi Credit Suisse "pożyczki" w wysokości 50 miliardów franków przez szwajcarski bank centralny, co - z pewnością każdy dostrzega tu już wyraźną regularność - również oznaczać będzie wtłoczenie w rynek finansowy ogromnej ilości nowych wirtualnych wpisów księgowych. Innymi słowy, banki centralne - główne zworniki panującego w świecie monetarnego komunizmu - najwyraźniej planują dosłowną powtórkę z rozrywki, z jaką mieliśmy do czynienia 14 lat temu, mimo tego, że wywołana podówczas inflacja monetarna zdołała już w międzyczasie wywołać dotkliwie odczuwalną inflację cenową na rynku podstawowych dóbr konsumenckich.
Okazuje się zatem, że zamiast pełzającej inflacji wynikającej z kaskady bankructw i idących w ich ślady szoków podażowych, polityczno-korporacyjne "władze i zwierzchności" wolą jednak sprokurować światu globalną hiperinflację: tzn. przewlekłe podtruwanie konsumenta pragną zastąpić jego szybką "eutanazją". Jest to skądinąd "uczciwe" postawienie sprawy - i jako takie wymaga ono po stronie zwykłych ludzi tym uczciwszego przygotowania do zderzenia z finansowym horyzontem zdarzeń, za którym wartościowe pozostaje tylko to, co od zawsze było bezcenne.
Labels:
bank centralny,
bankructwo,
inflacja,
redystrybucja,
stagflacja
Wednesday, March 15, 2023
Kapitalizm: główny postrach samozwańczych ofiar
Kapitalizm to system, w którym nie tyle pracowitość gwarantuje sukces, co lenistwo gwarantuje porażkę. Stąd jest on uniwersalnym postrachem tych wszystkich, których pociągają ideologie lokujące źródło ich porażek poza nimi samymi: zwłaszcza w niechęci świata wobec ich złudzeń. Nie powinno zatem dziwić, że kapitalizm jest domyślnym winowajcą niepowodzeń wszelkich samozwańczych ofiar "toksycznego patriarchalizmu", "systemowego rasizmu", "rabunkowego antropocentryzmu" i nieskończonej serii wydumanych "fobii". Co znamienne, jest on owym winowajcą nawet wtedy, gdy jednym tchem sugeruje się przy okazji, że jedynym, ze wszech miar wolnym od arbitralnych uprzedzeń kryterium sukcesu jest w kapitalizmie obiektywnie mierzalna produktywność.
Gdy więc oskarżenia pod adresem danego systemu są tak wszechstronne i tak zbieżne w podsycającym je poznawczym dysonansie, wówczas można być pewnym, że uchwytuje on tak podstawową prawdę na temat obiektywnej rzeczywistości, jak nieśmiertelna fraza "kto nie pracuje, niech też nie je". To zaś sugeruje, że owe oskarżenia są ostatecznie kierowane pod adresem obiektywnej rzeczywistości, co przywodzi na myśl inną kanoniczną frazę: "nie będę służył". I to, oczywiście, też jest dostępny wybór, ale nie należy się łudzić, że kiedykolwiek będzie się uwolnionym od jego samobójczych następstw. Nieskończenie lepiej jest służyć, by i nam służono, ale to może się dokonać wyłącznie w świecie, w którym prawda zawsze góruje nad zachcianką.
Gdy więc oskarżenia pod adresem danego systemu są tak wszechstronne i tak zbieżne w podsycającym je poznawczym dysonansie, wówczas można być pewnym, że uchwytuje on tak podstawową prawdę na temat obiektywnej rzeczywistości, jak nieśmiertelna fraza "kto nie pracuje, niech też nie je". To zaś sugeruje, że owe oskarżenia są ostatecznie kierowane pod adresem obiektywnej rzeczywistości, co przywodzi na myśl inną kanoniczną frazę: "nie będę służył". I to, oczywiście, też jest dostępny wybór, ale nie należy się łudzić, że kiedykolwiek będzie się uwolnionym od jego samobójczych następstw. Nieskończenie lepiej jest służyć, by i nam służono, ale to może się dokonać wyłącznie w świecie, w którym prawda zawsze góruje nad zachcianką.
Sunday, March 12, 2023
Kaskada bankructw, CBDC i niezależność od globalnej polityczno-finansowej wieży Babel
Wspominałem niedawno o zabieganiu rządców Nigerii i Ukrainy o znalezienie się w gronie "pionierów" w zakresie wdrażania CBDC (cyfrowych walut banków centralnych). W pierwszym przypadku stosownym pretekstem jest przedstawianie CBDC jako panaceum na chroniczną korupcję i przestępczość finansową, a w drugim przypadku - podkreślanie ich rzekomej efektywności w dziele finansowej obsługi kraju ogarniętego konfliktem zbrojnym.
Nigeria ani Ukraina nie stanowią jednak globalnych finansowych opiniotwórców, w przeciwieństwie do USA. Już tylko zatem czekać, aż Fed ogłosi, że wprowadzenie CBDC - prace nad którym trwają w Stanach od grudnia zeszłego roku - jest najlepszym gwarantem zapobiegania upadkom instytucji takich jak Silicon Valley Bank czy niesławna kryptowalutowa giełda FTX, albo też podmiotów finansowych o dużo bardziej "systemowym" znaczeniu, które mogą zacząć się niebawem rozsypywać w ramach dłużnych efektów domina. Wszakże wszystkie transakcje dokonywane w CBDC są absolutnie jawne dla centralnego systemu nadzorczego, a tym samym - jak zapewne rychło usłyszymy - ich rejestr umożliwia kontrolowanie na bieżąco, czy "systemowo ważne" banki bądź fundusze inwestycyjne są odpowiednio dokapitalizowane.
Jeśli więc w najbliższym czasie dojdzie do naszych uszu podobny syreni śpiew, zaintonowany w USA i powtarzany na całym świecie, wówczas nie należy mieć najmniejszej wątpliwości, jak na niego odpowiedzieć: żądaniem nietykalności gotówki, likwidacji limitów płatności gotówkowych i rozmontowania wszelkich wścibskich "centralnych rejestrów" transakcji, zwłaszcza podlegających "międzynarodowo zharmonizowanym" regulacjom. Wtedy i tyko wtedy można być bowiem pewnym, że nie pozostało się biernym w oporze wobec wizji świata, w którym kupić ni sprzedać nie może nikt, kto nie jest oznaczony przez budowniczych globalnej wieży Babel.
Nigeria ani Ukraina nie stanowią jednak globalnych finansowych opiniotwórców, w przeciwieństwie do USA. Już tylko zatem czekać, aż Fed ogłosi, że wprowadzenie CBDC - prace nad którym trwają w Stanach od grudnia zeszłego roku - jest najlepszym gwarantem zapobiegania upadkom instytucji takich jak Silicon Valley Bank czy niesławna kryptowalutowa giełda FTX, albo też podmiotów finansowych o dużo bardziej "systemowym" znaczeniu, które mogą zacząć się niebawem rozsypywać w ramach dłużnych efektów domina. Wszakże wszystkie transakcje dokonywane w CBDC są absolutnie jawne dla centralnego systemu nadzorczego, a tym samym - jak zapewne rychło usłyszymy - ich rejestr umożliwia kontrolowanie na bieżąco, czy "systemowo ważne" banki bądź fundusze inwestycyjne są odpowiednio dokapitalizowane.
Jeśli więc w najbliższym czasie dojdzie do naszych uszu podobny syreni śpiew, zaintonowany w USA i powtarzany na całym świecie, wówczas nie należy mieć najmniejszej wątpliwości, jak na niego odpowiedzieć: żądaniem nietykalności gotówki, likwidacji limitów płatności gotówkowych i rozmontowania wszelkich wścibskich "centralnych rejestrów" transakcji, zwłaszcza podlegających "międzynarodowo zharmonizowanym" regulacjom. Wtedy i tyko wtedy można być bowiem pewnym, że nie pozostało się biernym w oporze wobec wizji świata, w którym kupić ni sprzedać nie może nikt, kto nie jest oznaczony przez budowniczych globalnej wieży Babel.
Labels:
bank centralny,
bankructwo,
cbdc,
pieniądz,
prywatność
Subscribe to:
Posts (Atom)