Jeszcze względnie do niedawna przeciętny człowiek mógł uczciwie boleć nad nieziszczeniem się naiwnie fantazyjnych wizji nieodległej przyszłości, pełnych latających samochodów, replikatorów, międzyplanetarnych podróży i nanorobotycznych panaceów. Obecnie jednak przeciętny człowiek może już uczciwie myśleć o nieziszczeniu się owych wizji nie z rozczarowaniem, ale z ulgą.
Innymi słowy, może on już jasno przeczuwać i dostrzegać opatrznościowy zamysł w tym, że tak dalece posunięta kontrola nad materią nie należy się ludziom, którzy coraz bardziej spektakularnie dają wyraz brakowi samokontroli nad swoim duchem, i że tak dalece posunięta władza nad zewnętrzną rzeczywistością nie należy się ludziom, którzy coraz bardziej ostentacyjnie nurzają się w swojej wewnętrznej nierzeczywistości. Co więcej, wraz z ulgą przychodzi tu głęboki spokój na myśl o tym, że im głośniej sprzysiężenia różnych samozwańczych "globalnych elit" perorują o rozmaitych "nowych ładach", "wielkich resetach" czy "systemowych transformacjach", tym bardziej sprawiają one wrażenie agonalnie wierzgających ryb wyjętych z wody.
Wraz z głębokim spokojem przychodzi tu wreszcie niezmącona świadomość, że ani owe mityczne latające samochody czy replikatory nie zwiększyłyby zakresu ludzkiej wolności, ani też choćby i najbardziej szalone wymysły wspomnianych samozwańczych "elit" nie musiałyby być w stanie go ograniczyć. Ze świadomości tej wynika bowiem wolność wewnętrzna, która z jednej strony uodparnia na życzeniowe fantazje, a z drugiej strony daje odwagę i opanowanie w obliczu rzeczywistych zewnętrznych nacisków. Gdzie więc występuje owa wolność, tam nie może być mowy o żadnej formie zniewolenia - czy to fizycznego, czy to duchowego - które mogłoby stłamsić w człowieku jego realny rozwojowy potencjał.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment