Powiadają, że kogo Pan Bóg chce ukarać, temu odbiera rozum. To jest jednak lekka kara, bo nierozumny szybko się ośmiesza, co go na ogół otrzeźwia i przywraca do pionu. Kogo zatem Pan Bóg chce ciężko ukarać, temu odbiera zarówno rozum, jak i poczucie wstydu. Wtedy pęd na drodze do zatracenia staje się wprost proporcjonalny do skali ośmieszenia, zwłaszcza gdy owa podwójna przypadłość występuje w postaci masowej, gdzie bezrozumni i bezwstydni prześcigają się nawzajem w samobójczym naporze.
Stąd poczucie wstydu - rozumność w zakresie wczesnego wykrywania bezrozumu - jest cenniejszym darem od czystego intelektu i wymaga szczególnej pielęgnacji, zwłaszcza w czasie, gdy ten ostatni zdaje się już od dawna leżeć zbiorowym odłogiem. Jak bowiem w kraju ślepców jednooki jest królem, tak w świecie bezwstydnej głupoty mędrcem jest już ten, kto potrafi się spłonić na myśl o uczestnictwie w jej pozornie triumfalnym pochodzie.
A to dopiero początek korzyści, bo taki ktoś może się następnie przekonać, że ani nie musi na nic się złościć, ani nie musi niczego pożądać, ani nie musi niczemu zazdrościć - wystarczy, że będzie wspierał bliźniego w unikaniu tych samych oczywistych przeszkód, których sam się w porę wystrzegł, a nasyci wszelkie zdrowe ambicje i rozumu, i sumienia, i smaku, i woli. Innymi słowy: uzyska to kluczowe niewiele, które jest jedyną niezawodną drogą do wszystkiego, co pozostanie, gdy ostatecznie przeminie to, co przeminąć musi.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment