Jeśli ktoś nie może rozwikłać zagadki tego, że każdy "raj na Ziemi", "ład bezklasowy", "nowy porządek świata", "nowy wspaniały świat" itp. implodował w spektakularnie niszczycielski sposób, a mimo to globalne "elity" nieustannie łożą ogromne środki na wskrzeszanie podobnych absurdów, to rozwiązanie brzmi następująco: owe spektakularnie niszczycielskie implozje to nie tragiczne rozczarowania, tylko ściśle zamierzone rezultaty, przynajmniej z punktu widzenia najwyższych czynników decyzyjnych. Niczym innym nie może być bowiem świadome imitowanie tego, który postanowił "poprawić świat po Bogu".
Stąd wniosek, że nie ma sensu toczyć "intelektualnych debat" ani "moralnych dialogów" ze sponsorami podobnych wież Babel, tylko trzeba na bieżąco sabotować ich budowę, działając na własną miarę. Jeśli natomiast mimo wysiłku ogółu ludzi dobrej woli sabotaż ostatecznie się nie powiedzie, wówczas nie należy wpadać w fatalną pułapkę masochistycznego przeświadczenia, że "może jednak da się powstrzymać upadek tej wieży i w miarę wygodnie się w niej przechować", tylko trzeba zawczasu usunąć się z pola jej rażenia, zabierając ze sobą na modłę Abrahama jak największą liczbę sprawiedliwych.
Wtedy i tylko wtedy zdoła się zachować w obliczu imponujących katastrof trzeźwość umysłu, spokój sumienia i odwagę ducha - z jednej strony nie dziwiąc się, dlaczego dzieje się to, co się dzieje, a z drugiej strony zachowując pokrzepiającą świadomość, że zrobiło się, co się mogło, żeby do tego nie doszło.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment