"Globaliści" z Davos i protestujący przeciwko nim "antyglobaliści" to dwie strony tego samego złego szeląga. Jedni i drudzy bezustannie epatują tą samą groteskową nowomową o "dochodzie gwarantowanym", "sprawiedliwości klimatycznej", "cyfrowej inkluzywności" i pokrewnych ideologicznych andronach, których wspólnym mianownikiem i nieodzownym narzędziem jest zinstytucjonalizowana destrukcja, grabież, reglamentacja i psychomanipulacja prowadząca do całkowitego duchowego upokorzenia człowieka.
Jedyna między nimi różnica jest taka, że ci drudzy bywają na tyle głupi, iż autentycznie wierzą, że podobne upokorzenie jest dla człowieka czymś dobrym, podczas gdy ci pierwsi są na tyle źli, iż autentycznie wierzą, że podobne upokorzenie wszystkich pozostałych jest dobre dla nich samych. Innymi słowy, ci drudzy są pożytecznymi idiotami dla tych pierwszych, zaś ci pierwsi są pożytecznymi strachami na wróble dla tych drugich.
Tymczasem człowiek dobrej woli wie, że tworzenie tego rodzaju fałszywych alternatyw i popularyzujących je "globalnych narracji" to zgrana sztuczka złego - tym nachalniej eksploatowana, im bardziej brakuje mu subtelniejszych zastępników. Taki człowiek wie doskonale, że należy bezwarunkowo wstrzymywać się od złodziejstwa, pożądliwości cudzego i budowania wszelkiego rodzaju wież Babel i "ziemskich rajów": czy to oligarchiczno-technokratycznych, czy to komunistyczno-prymitywistycznych. Wszystkie one skazane są na samozniszczenie, zaś do końca zachowa swój rozum, sumienie i godność tylko ten, kto w pełni świadomie będzie się zawsze trzymał z dala od pola ich rażenia.
Tuesday, May 24, 2022
Monday, May 23, 2022
Preludium "fazy mieszanej" planowanego chaosu
Nieco ponad dwa miesiące temu wspominałem, że po "fazie sanitarnej" i "fazie militarnej" uruchomionej dwa lata temu finalnej postaci globalnego planowanego chaosu jego nadzorcom pozostaje już jedynie połączyć owe fazy i rozszerzać je na coraz większą skalę.
Stopniowo nasilające się ostrzeżenia przeciwko "tajemniczo rozprzestrzeniającej się odmianie ospy" (realizacja planu ogłoszonego na "ćwiczeniach" NTI z marca 2021, tak jak pojawienie się poprzedniego "niepokojącego drobnoustroju" zostało ogłoszone na "ćwiczeniach" WEF z października 2019) oraz bezprecedensowo prowokacyjne pohukiwanie figurantów z rządu USA "na wypadek chińskiego ataku na Tajwan" to nic innego, jak oczywiste preludium do zainicjowania wspomnianej wyżej "fazy mieszanej" globalnie koordynowanego społeczno-gospodarczego kolapsu.
Odpowiedź na pytanie o to, jak odnieść się do kolejnych epizodów owego diabolicznego chuligaństwa, pozostaje niezmienna: jako że jedyną istotną stawką jest tu ostatecznie ludzka dusza, należy konsekwentnie dbać o to, żeby na poziomie wewnętrznego wyboru woli w żadnej mierze nie współpracować z dyrygentami jakichkolwiek "globalnych narracji". Innymi słowy, należy zatroszczyć się o to, aby w żadnym stopniu nie stać się chętnym pacjentem światowego biolaboratorium ani ochoczym partyzantem "politycznie słusznego" frontu na "światowej szachownicy". Wtedy bowiem zachowa się wszystko to, co nieskończenie wartościowe, choćby opici doczesną władzą psychopaci bezpardonowo dążyli do pozbawienia nas wszystkich rzeczy mających wartość jedynie narzędziową.
Zaś jako że owego wewnętrznego wyboru nie jest nas w stanie pozbawić nikt - włącznie z nami samymi - nie istnieją żadne dobre wymówki, żeby dokonać go błędnie lub, co na jedno wychodzi, nie dokonać go wcale. W ostatecznym rachunku na więcej nie musi nas być stać, bo też z niczego więcej nie będziemy rozliczeni.
Stopniowo nasilające się ostrzeżenia przeciwko "tajemniczo rozprzestrzeniającej się odmianie ospy" (realizacja planu ogłoszonego na "ćwiczeniach" NTI z marca 2021, tak jak pojawienie się poprzedniego "niepokojącego drobnoustroju" zostało ogłoszone na "ćwiczeniach" WEF z października 2019) oraz bezprecedensowo prowokacyjne pohukiwanie figurantów z rządu USA "na wypadek chińskiego ataku na Tajwan" to nic innego, jak oczywiste preludium do zainicjowania wspomnianej wyżej "fazy mieszanej" globalnie koordynowanego społeczno-gospodarczego kolapsu.
Odpowiedź na pytanie o to, jak odnieść się do kolejnych epizodów owego diabolicznego chuligaństwa, pozostaje niezmienna: jako że jedyną istotną stawką jest tu ostatecznie ludzka dusza, należy konsekwentnie dbać o to, żeby na poziomie wewnętrznego wyboru woli w żadnej mierze nie współpracować z dyrygentami jakichkolwiek "globalnych narracji". Innymi słowy, należy zatroszczyć się o to, aby w żadnym stopniu nie stać się chętnym pacjentem światowego biolaboratorium ani ochoczym partyzantem "politycznie słusznego" frontu na "światowej szachownicy". Wtedy bowiem zachowa się wszystko to, co nieskończenie wartościowe, choćby opici doczesną władzą psychopaci bezpardonowo dążyli do pozbawienia nas wszystkich rzeczy mających wartość jedynie narzędziową.
Zaś jako że owego wewnętrznego wyboru nie jest nas w stanie pozbawić nikt - włącznie z nami samymi - nie istnieją żadne dobre wymówki, żeby dokonać go błędnie lub, co na jedno wychodzi, nie dokonać go wcale. W ostatecznym rachunku na więcej nie musi nas być stać, bo też z niczego więcej nie będziemy rozliczeni.
Monday, May 16, 2022
Proza rzeczywistości przeciw bełkotowi systemu
"Zrównoważona gospodarka" to nie gospodarka dbająca o Ziemię, tylko gospodarka zrównana z ziemią; "kultura różnorodności" to nie kultura stymulujących dyskusji, tylko "kultura" ogłupiającej kakofonii; a "inkluzywne społeczeństwo" to nie społeczeństwo spontanicznej gościnności, tylko społeczeństwo ideologicznej inwigilacji. Najbardziej niszczycielskie działania kryją się na ogół za sloganami równie pustymi, co nachalnie forsowanymi, a więc takimi, które w swej wszechobecnej jałowości służą bezustannemu wyjaławianiu umysłów odbiorców.
Mając to na uwadze, trzeba wykształcić w sobie umiejętność ich automatycznego mentalnego odfiltrowywania, czyli umiejętność oddzielania prozy rzeczywistości od bełkotu systemu. Tylko wówczas można bowiem skutecznie działać na rzecz wyzwalania tej pierwszej spod kontroli tego drugiego.
Mając to na uwadze, trzeba wykształcić w sobie umiejętność ich automatycznego mentalnego odfiltrowywania, czyli umiejętność oddzielania prozy rzeczywistości od bełkotu systemu. Tylko wówczas można bowiem skutecznie działać na rzecz wyzwalania tej pierwszej spod kontroli tego drugiego.
Labels:
inkluzywność,
propaganda,
różnorodność,
rzeczywistość,
samoświadomość
Thursday, May 12, 2022
O naturze upadków wszystkich "rajów na Ziemi"
Jeśli ktoś nie może rozwikłać zagadki tego, że każdy "raj na Ziemi", "ład bezklasowy", "nowy porządek świata", "nowy wspaniały świat" itp. implodował w spektakularnie niszczycielski sposób, a mimo to globalne "elity" nieustannie łożą ogromne środki na wskrzeszanie podobnych absurdów, to rozwiązanie brzmi następująco: owe spektakularnie niszczycielskie implozje to nie tragiczne rozczarowania, tylko ściśle zamierzone rezultaty, przynajmniej z punktu widzenia najwyższych czynników decyzyjnych. Niczym innym nie może być bowiem świadome imitowanie tego, który postanowił "poprawić świat po Bogu".
Stąd wniosek, że nie ma sensu toczyć "intelektualnych debat" ani "moralnych dialogów" ze sponsorami podobnych wież Babel, tylko trzeba na bieżąco sabotować ich budowę, działając na własną miarę. Jeśli natomiast mimo wysiłku ogółu ludzi dobrej woli sabotaż ostatecznie się nie powiedzie, wówczas nie należy wpadać w fatalną pułapkę masochistycznego przeświadczenia, że "może jednak da się powstrzymać upadek tej wieży i w miarę wygodnie się w niej przechować", tylko trzeba zawczasu usunąć się z pola jej rażenia, zabierając ze sobą na modłę Abrahama jak największą liczbę sprawiedliwych.
Wtedy i tylko wtedy zdoła się zachować w obliczu imponujących katastrof trzeźwość umysłu, spokój sumienia i odwagę ducha - z jednej strony nie dziwiąc się, dlaczego dzieje się to, co się dzieje, a z drugiej strony zachowując pokrzepiającą świadomość, że zrobiło się, co się mogło, żeby do tego nie doszło.
Stąd wniosek, że nie ma sensu toczyć "intelektualnych debat" ani "moralnych dialogów" ze sponsorami podobnych wież Babel, tylko trzeba na bieżąco sabotować ich budowę, działając na własną miarę. Jeśli natomiast mimo wysiłku ogółu ludzi dobrej woli sabotaż ostatecznie się nie powiedzie, wówczas nie należy wpadać w fatalną pułapkę masochistycznego przeświadczenia, że "może jednak da się powstrzymać upadek tej wieży i w miarę wygodnie się w niej przechować", tylko trzeba zawczasu usunąć się z pola jej rażenia, zabierając ze sobą na modłę Abrahama jak największą liczbę sprawiedliwych.
Wtedy i tylko wtedy zdoła się zachować w obliczu imponujących katastrof trzeźwość umysłu, spokój sumienia i odwagę ducha - z jednej strony nie dziwiąc się, dlaczego dzieje się to, co się dzieje, a z drugiej strony zachowując pokrzepiającą świadomość, że zrobiło się, co się mogło, żeby do tego nie doszło.
Tuesday, May 10, 2022
"Szczęście" niewolnika vs. szczęście niezłomnego
"Rządcy świata tych ciemności" nie rzucają gróźb na wiatr: skoro demonstracyjnie obwieścili, że "nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy", to nie spoczną, póki nie doprowadzą do takiego stanu rzeczy. A jako że mają oni do dyspozycji kontrolę nad globalną podażą pieniądza, biolaboratoria, broń nuklearną i wszelkie inne środki masowego zniszczenia, zdecydowanie są oni w stanie osiągnąć na tym polu swoje zamierzenia.
Niemniej należy zwrócić uwagę na fakt, iż powyższe obwieszczenie składa się z dwóch zasadniczo odmiennych członów. Ściślej rzecz ujmując, dokonując kontrolowanej implozji globalnej gospodarki można pozbawić swoich ofiar wszystkiego w wymiarze materialnym, ale nie można ich w ten sposób automatycznie "uszczęśliwić". Tu właśnie dokonuje się kluczowy test: jeśli po wymuszonej utracie wszelkiej wolności i własności dobrowolnie wyzbędzie się również swojej godności i będzie się "szczęśliwym" szczęściem niewolnika błagającego swoich "panów" o "pokój i bezpieczeństwo", wówczas "zwierzchności i władze" odniosą wobec takiej osoby ostateczny triumf i posiądą ją na własność w najgłębszym i nieodwołalnym sensie.
Jeśli jednak po wymuszonej utracie wszelkiej zewnętrznej wolności i własności pozostanie się szczęśliwym szczęściem człowieka mimo to w pełni wolnego i niezłomnie broniącego swojej godności, wówczas "zwierzchności i władze" okażą się wobec takiej osoby ostatecznymi i zupełnie bezradnymi przegrańcami. O ile zatem to, czy w nieodległej już perspektywie będzie się cokolwiek mieć, zależy od indywidualnych osób w stopniu stosunkowo niewielkim, to, jakim szczęściem odpowie się na ów stan rzeczy, zależy od nich w stopniu zasadniczym i pełnym. Warto w świetle powyższego przemyśleć zawczasu swoje priorytety, żeby uniknąć sytuacji, w której najbardziej bezcenny konkret sprzeda się w chwili słabości za pełen zestaw pozorów - równie nieświadomie, co nieodwołalnie.
Niemniej należy zwrócić uwagę na fakt, iż powyższe obwieszczenie składa się z dwóch zasadniczo odmiennych członów. Ściślej rzecz ujmując, dokonując kontrolowanej implozji globalnej gospodarki można pozbawić swoich ofiar wszystkiego w wymiarze materialnym, ale nie można ich w ten sposób automatycznie "uszczęśliwić". Tu właśnie dokonuje się kluczowy test: jeśli po wymuszonej utracie wszelkiej wolności i własności dobrowolnie wyzbędzie się również swojej godności i będzie się "szczęśliwym" szczęściem niewolnika błagającego swoich "panów" o "pokój i bezpieczeństwo", wówczas "zwierzchności i władze" odniosą wobec takiej osoby ostateczny triumf i posiądą ją na własność w najgłębszym i nieodwołalnym sensie.
Jeśli jednak po wymuszonej utracie wszelkiej zewnętrznej wolności i własności pozostanie się szczęśliwym szczęściem człowieka mimo to w pełni wolnego i niezłomnie broniącego swojej godności, wówczas "zwierzchności i władze" okażą się wobec takiej osoby ostatecznymi i zupełnie bezradnymi przegrańcami. O ile zatem to, czy w nieodległej już perspektywie będzie się cokolwiek mieć, zależy od indywidualnych osób w stopniu stosunkowo niewielkim, to, jakim szczęściem odpowie się na ów stan rzeczy, zależy od nich w stopniu zasadniczym i pełnym. Warto w świetle powyższego przemyśleć zawczasu swoje priorytety, żeby uniknąć sytuacji, w której najbardziej bezcenny konkret sprzeda się w chwili słabości za pełen zestaw pozorów - równie nieświadomie, co nieodwołalnie.
Saturday, May 7, 2022
Realizm personalistyczny, nie "realizm polityczny"
Przejawem "realizmu" nie jest bezwzględne zastąpienie rozumowania w kategoriach moralnych rozumowaniem w kategoriach zimnokrwistej "walki interesów". Jedyną obiecującą formą realizmu, który można by nazwać realizmem personalistycznym, jest za to z jednej strony uznanie, że monopolistyczne aparaty opresji są faktycznie tworami immanentnie niemoralnymi (nie jedynie amoralnymi), ale z drugiej strony pamiętanie, że poszczególne jednostki są suwerennymi podmiotami zasługującymi na wsparcie w dążeniu do jak najlepszego życia.
Innymi słowy, wolni ludzie winni pomagać innym wolnym ludziom w obliczu wszelkich form agresji, doceniając również fakt, że z czysto pragmatycznego punktu widzenia "lepsze" może być przejście pod kontrolę mniej bezpośrednio niszczycielskiego monopolistycznego aparatu opresji. Nigdy nie należy jednak przy tym zapominać, że fundamentalnie szkodliwe w dziele budowania owego spontanicznego sojuszu ludzi dobrej woli jest przekonanie, że którykolwiek monopolistyczny aparat opresji może być autentycznym nośnikiem i orędownikiem jakichkolwiek moralnych wartości, godnym wejścia z nim w "ideowy pakt". W tym obszarze obowiązuje bowiem rzeczywiście jedynie "walka interesów" i ścieranie się "stref wpływu", które w wymiarze instrumentalnym służy rozszerzaniu możliwości pasożytnictwa, a w wymiarze ostatecznym rozszerzaniu możliwości ciemiężenia.
Podsumowując, należy zawsze pamiętać o "realistycznej" prawdzie, iż wszystkie monopolistyczne aparaty opresji są ze swej natury zdolne do zastosowania wszelkich form zinstytucjonalizowanego bandytyzmu, natomiast to, które z nich w danych okolicznościach miejsca i czasu wybiorą, jest wyłącznie pochodną ich statusu materialnego, militarnego, dyplomatycznego i ideologicznego. Świadomość owej "realistycznej" prawdy nie tylko nie powinna jednak prowadzić do cynizmu, amoralizmu czy fatalizmu, ale, wręcz przeciwnie, powinna stanowić kluczowe źródło wiedzy w zakresie tego, kto zasługuje na uczciwą pomoc i w jaki sposób jej udzielać, a także kluczowe źródło motywacji w zakresie jej faktycznego i skutecznego udzielania.
Innymi słowy, wolni ludzie winni pomagać innym wolnym ludziom w obliczu wszelkich form agresji, doceniając również fakt, że z czysto pragmatycznego punktu widzenia "lepsze" może być przejście pod kontrolę mniej bezpośrednio niszczycielskiego monopolistycznego aparatu opresji. Nigdy nie należy jednak przy tym zapominać, że fundamentalnie szkodliwe w dziele budowania owego spontanicznego sojuszu ludzi dobrej woli jest przekonanie, że którykolwiek monopolistyczny aparat opresji może być autentycznym nośnikiem i orędownikiem jakichkolwiek moralnych wartości, godnym wejścia z nim w "ideowy pakt". W tym obszarze obowiązuje bowiem rzeczywiście jedynie "walka interesów" i ścieranie się "stref wpływu", które w wymiarze instrumentalnym służy rozszerzaniu możliwości pasożytnictwa, a w wymiarze ostatecznym rozszerzaniu możliwości ciemiężenia.
Podsumowując, należy zawsze pamiętać o "realistycznej" prawdzie, iż wszystkie monopolistyczne aparaty opresji są ze swej natury zdolne do zastosowania wszelkich form zinstytucjonalizowanego bandytyzmu, natomiast to, które z nich w danych okolicznościach miejsca i czasu wybiorą, jest wyłącznie pochodną ich statusu materialnego, militarnego, dyplomatycznego i ideologicznego. Świadomość owej "realistycznej" prawdy nie tylko nie powinna jednak prowadzić do cynizmu, amoralizmu czy fatalizmu, ale, wręcz przeciwnie, powinna stanowić kluczowe źródło wiedzy w zakresie tego, kto zasługuje na uczciwą pomoc i w jaki sposób jej udzielać, a także kluczowe źródło motywacji w zakresie jej faktycznego i skutecznego udzielania.
Monday, May 2, 2022
Nieoczywiści spekulanci, konsumenci i prezesi
Kredytobiorca w obcej walucie to spekulant, absolwent "egzotycznych" studiów to konsument dóbr luksusowych, a założyciel rodziny to prezes domowej mikrofirmy. Pierwszemu nic się nie należy z tytułu finansowej nieroztropności, drugiemu nic się nie należy z tytułu zawodowego niedosytu, a trzeciemu nic się nie należy z tytułu organizacyjnej niekompetencji. Nic poza pouczającymi doświadczeniami, które przy odpowiednim nastawieniu pozwolą wszystkim trzem coraz lepiej odnajdywać się w swych rolach.
Aby jednak były to doświadczenia rzeczywiście pouczające, a nie rozzuchwalające, nie można ich łączyć z absolutnie żadnymi "nagrodami" z cudzej kieszeni. W innym wypadku problem, zamiast naturalnie wyłaniać z siebie swoje własne rozwiązanie, będzie jedynie pęczniał do rozmiarów systemowej katastrofy. Wtedy też przyjdą naturalne rozwiązania - ale nie takie, jakich chciałoby się komukolwiek życzyć, niezależnie od ich dydaktycznej skuteczności.
Aby jednak były to doświadczenia rzeczywiście pouczające, a nie rozzuchwalające, nie można ich łączyć z absolutnie żadnymi "nagrodami" z cudzej kieszeni. W innym wypadku problem, zamiast naturalnie wyłaniać z siebie swoje własne rozwiązanie, będzie jedynie pęczniał do rozmiarów systemowej katastrofy. Wtedy też przyjdą naturalne rozwiązania - ale nie takie, jakich chciałoby się komukolwiek życzyć, niezależnie od ich dydaktycznej skuteczności.
Subscribe to:
Posts (Atom)