Klasyczny, czerwony komunizm jako nagrodę za powszechne zniewolenie obiecywał powszechny dobrobyt, natomiast dzisiejszy zielony komunizm otwarcie obiecuje w to miejsce powszechną nędzę. Klasyczny scjentyzm jako nagrodę za podporządkowanie się "światopoglądowi naukowemu" obiecywał podbój wszechświata, natomiast dzisiejszy ludyczno-gadżeciarski pop-scjentyzm otwarcie proponuje zamiast tego bycie zastąpionym przez "sztuczną inteligencję". Klasyczny romantyzm jako nagrodę za sprzeciwienie się "mieszczańskim konwenansom" obiecywał wzmacniającą świadomość "bólu istnienia", natomiast dzisiejszy infantylny pop-psychologizm oferuje w zastępstwie upupiające "spełnianie marzeń" i "kochanie siebie".
O ile można więc zrozumieć, że rozmaitym upokarzającym człowieka i poniżającym jego naturę ideologiom można było ulegać w świetle przedstawianych przez nie triumfalistycznych celów, o tyle trudniej jest być wyrozumiałym dla kogoś, kto przyklaskuje jawnie autodestrukcyjnym ideologicznym środkom w imię jeszcze bardziej jawnie autodestrukcyjnych ideologicznych celów. Można jedynie zachowywać przy tym rozsądną nadzieję, że taka kombinacja duchowo samobójczych impulsów jest skazana na spalenie się w przedbiegach, oszczędzając wszystkim ludziom dobrej woli kontaktu z jakimikolwiek poważniejszymi "realizacjami" zawartych w niej "wizji", choćby te ostatnie trwały nie dłużej niż mgnienie oka przed swoim nieuchronnym rozpadem.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment