Jeden z bardziej skutecznych sposobów na zneutralizowanie wzrastającej w społeczeństwie świadomości tego, jak kluczową wartością społeczną jest bezwarunkowy szacunek dla wolności osobistej, to nie fizyczne stłumienie owej świadomości, ale jej mentalne rozbrojenie.
Należy w tym celu wprowadzić powszechny chaos - najlepiej o globalnym zasięgu - a następnie związany z owym chaosem przewlekły, bezterminowy "stan wyjątkowy", koniecznie uzupełniony o permanentną panikarską propagandę. Część globalnego społeczeństwa zacznie się naturalnie szybko buntować przeciwko takiemu stanowi rzeczowi, ale z punktu widzenia "siewców chaosu" rzecz nie w tym, żeby ją fizycznie spacyfikować, tylko żeby uniemożliwić jej skuteczne rozszerzanie swoich ideowych wpływów.
Jak to osiągnąć? Otóż w odniesieniu do owego segmentu populacji nie należy propagować narracji, jakoby wolność osobista była wartością, którą w pewnych okolicznościach należy poświęcić dla "większego dobra" - zamiast tego należy propagować narrację, iż w "stanach wyjątkowych" czy "sytuacjach podbramkowych" samo znaczenie wolności osobistej staje się niejasne, dyskusyjne i "nieredukowalnie kontekstowe". Innymi słowy, celem jest tu nie zagaszenie w rzeczonych osobach ich prowolnościowego zapału, tylko przekonanie ich, że w "danych okolicznościach przyrody" nie istnieją żadne przejrzyste kryteria tego, jak dawać mu upust. W ten sposób można "naturalnych buntowników" z jednej strony wewnętrznie podzielić, a z drugiej strony intelektualnie rozleniwić - do tego stopnia, żeby przynajmniej niektórzy z nich zaczęli w pewnym momencie głosić wprost, że ich pryncypia nie uległy zmianie, ale na daną chwilę rozmaite "szeroko zakrojone kryzysowe interwencje" dokonywane przez domorosłych "władców świata" są z owymi pryncypiami w pełni (albo przynajmniej wystarczająco) zgodne.
Świadomość powyższej strategii neutralizacyjnej stanowi wymowne przypomnienie, iż skuteczne działanie na rzecz jakiejkolwiek słusznej idei wymaga nie tylko szczerego moralnego entuzjazmu, ale też bezustannej intelektualnej trzeźwości, w tym zwłaszcza umiejętności przenikania na wylot wszelkich bałamutnych neosemantyzacji. "Niech mowa wasza będzie: tak, tak; nie, nie. Co nadto, od złego pochodzi" i tutaj okazuje się niezastąpionym drogowskazem.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment