Covidizm to polityczna religia posiadająca swoje własne rytuały, kapłanów, pseudosakramenty, tabu i koncepcję świeckiego zbawienia. Jako taka służy ona upowszechnianiu zachowań depersonalizacyjnych, dystansujących od innych (tak fizycznie, jak i psychologicznie), hipochondrycznych i mizantropicznych, nadając im sankcję "rozsądnej profilaktyki zdrowotnej" i "obywatelskiego obowiązku". Ponadto jest to bezprecedensowy eksperyment psychologiczny testujący to, w jakim stopniu w erze powszechności wirtualnej komunikacji możliwe jest masowe kształtowanie opinii i urabianie trwałych nawyków społecznych przy pomocy wszechobecnego astroturfingu, gaslightingu, clickbaitingu, "gotowania żaby" i kultywowania syndromu sztokholmskiego (zwłaszcza w wydaniu pop-scjentystycznym).
Jako że nie ma tego złego, co by na dobre wyjść nie mogło, warto wykorzystać okres intensywnego krzewienia owej politycznej religii jako wielką i kluczową lekcję z zakresu praktycznej epistemologii, czyli rozpoznawania, kiedy, w jakim stopniu i w jaki sposób rzekomo obiektywne dane medyczne są manipulowane i przefiltrowywane w celu podporządkowania ich opisywanym wyżej celom socjotechnicznym. Nie jest to zadaniem prostym, gdyż uzyskanie w tym kontekście stosownych umiejętności poznawczych wymaga zdobycia odpowiedniej wiedzy z całego szeregu dyscyplin, żadnej z których - będąc laikiem - nie da się opanować w trybie przyspieszonym na poziomie specjalistycznym. Nie ma jednak innego sposobu na pogłębianie mądrości praktycznej, bez której zawsze będzie się ofiarą adeptów sztuki "ojca kłamstwa".
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment