Powszechnym dziś zjawiskiem jest tożsamościowa mętność - nie wiadomo, gdzie kończy się polityczny reżim, a zaczyna się jego korporacyjna przybudówka czy "pozarządowa" tuba propagandowa. Stąd wszelkie przejawy "współpracy międzysektorowej" budzą dziś z miejsca uzasadnioną nieufność.
W tego rodzaju otoczeniu roztropność okazuje się równie istotna, co pryncypialność. Innymi słowy, zasady pozostają w takim otoczeniu niezmiennie zasadnicze, ale równie kluczowa okazuje się umiejętność właściwego opisania poszczególnych podmiotów w konkretnych sytuacjach, do których owe zasady się odnosi. Hołdując zatem niezmiennie nienaruszalności praw własności prywatnej, przedsiębiorczej autonomii czy swobodzie stanowczego wyrażania kwestii normatywnych, należy wówczas zachowywać szczególną ostrożność w stwierdzaniu, że np. dane zjawisko jest tryumfem skoordynowanej współpracy rynkowej (a nie np. "publiczno-prywatnym" ersatzem), czy że dana decyzja jest przejawem swobodnego dysponowania swoją prywatną przestrzenią (a nie np. przejawem "miękkiej cenzury" spod znaku korporacyjnego socjalizmu).
Ilekroć chce się rozstrzygnąć na własny użytek dowolną kwestię o podobnym charakterze, zwłaszcza jeśli ma ona globalny zasięg, należy zadać sobie wszystkie stosowne pytania: o pryncypia, o fakty, o logikę, o interesy, o powiązania i o szeroko rozumianą formę przekazu. Następnie zaś uzyskane odpowiedzi należy rozważyć w swoim sumieniu i na tej podstawie podjąć decyzję.
Nie powinno się więc oczekiwać, że proste, przejrzyste i bezwyjątkowe zasady postępowania będą zawsze prowadzić do równie prostych i przewidywalnych odpowiedzi. Wręcz przeciwnie, prawdziwym hołdem dla podobnych zasad jest dbałość o to, żeby stosować je konsekwentnie nawet w najbardziej mętnych (i celowo zamąconych) sytuacjach, to zaś wymaga na ogół użycia jak najszerszej gamy źródeł wiedzy i jak najszerszego spektrum odnośnych perspektyw. To z kolei musi prowadzić do formułowania odpowiedzi wysoce uszczegółowionych i zindywidualizowanych, nie dających się łatwo przewidzieć na bazie przynależności do jakichkolwiek uogólnionych grup ideowych. Inaczej być nie może i nie powinno - bo tylko wówczas wielkie idee mogą nie okazać się prostymi wytrychami.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment