Ostatecznym gwarantem społeczno-gospodarczej solidności (czy nawet, jak to określa modny żargon, "antykruchości") jest jakość występującego w danym społeczeństwie osobowego charakteru i powstałych na jego bazie międzyosobowych więzi. Charakter zaś to nie po prostu "indywidualny typ osobowy", ale dysponowanie całym zestawem silnie rozwiniętych osobowych przymiotów (albo, w mowie klasycznej, cnót) obejmujących wszelkie kluczowe w tym kontekście płaszczyzny: intelektualną, moralną, estetyczną i duchową.
Charakter jest przede wszystkim kluczowym spoiwem organizacyjnej i instytucjonalnej złożoności - dzięki niemu można konsekwentnie osiągać gabarytowo wielkie cele i stawiać czoła gabarytowo wielkim wyzwaniom, nie posiłkując się przy tej okazji protezami i ersatzami w postaci kolejnych warstw biurokratycznych reguł i wsobnych specjalizacji. Najbardziej natomiast "kruche" i niesolidne okazują się te systemy społeczno-gospodarcze, które są złożone jedynie z pozoru - takie, które są pełne organizacyjnych labiryntów i technologicznych udogodnień, a jednocześnie podszyte charakterologiczną miałkością i osobowościową przeciętnością.
Systemy "charakterne" potrafią zachować swój wewnętrzny wigor zarówno w latach tłustych, jak i w latach chudych - czasem to wręcz te drugie najbardziej sprzyjają jego odnowie. Natomiast systemy zwiotczałe w swoim bezpodstawnym samozadowoleniu zachowują się na ogół jak domki z kart nawet przy najlżejszym podmuchu niepowodzenia. Jedyną ich nadzieją jest wtedy to, że ogromna obfitość udogodnień i protez zgromadzona przez ich co bardziej zapobiegliwych przedstawicieli będzie się wyczerpywała na tyle wolno, że na powrót zdąży się przepracować najważniejszą w tym kontekście lekcję: tą mówiącą, że nawet nieskończenie wiele nieskończenie wymyślnych metod budowania na piasku w najmniejszym stopniu nie zastąpi budowania na skale.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment