Największą obyczajową bolączką współczesności nie jest ani moralny dogmatyzm, ani moralny relatywizm, ani moralny nihilizm, tylko moralny infantylizm - tzn. nie przekonanie, że dobro i zło to zjawiska oczywiste, ani nie przekonanie, że dobro i zło to zjawiska względne, ani nie przekonanie, że dobro i zło to zjawiska iluzoryczne, ale przekonanie, że dobro jest tym wszystkim, czego popieranie daje tanie poczucie intelektualnego i emocjonalnego samozadowolenia, a zło jest tym wszystkim, czego potępianie daje podobne poczucie.
Innymi słowy, jest to zjawisko łączące w sobie najgorsze cechy moralnego dogmatyzmu, relatywizmu i nihilizmu, nie zachowując jednocześnie definicyjnej przejrzystości żadnego z nich. Stąd skuteczne przeciwstawienie się mu wymaga połączenia tych wszystkich zalet charakteru, które pozwalają na skuteczne przeciwstawienie się wszystkim powyższym zjawiskom. A jako że moralny infantylizm nie tyle zatwardza charakter, gmatwa go czy zwodzi go na manowce, co całkowicie go rozmiękcza, zwycięstwo nad nim może być w istocie wyzwaniem bez precedensu.
Monday, May 25, 2020
Thursday, May 21, 2020
On the Impossibility of Intellectual Property
The concept of intellectual property (IP) has been variously criticized as incompatible with natural rights and detrimental to the dissemination of innovations. In this paper I argue that it can be criticized on an even more fundamental level—namely as a praxeological impossibility.
More specifically, it is suggested that since ideas are not economic goods, but preconditions of action, and since physical goods transformed by ideas become as heterogeneous (and thus as intellectually unique) as the individuals who enact such transformations, no economic goods can be meaningfully designated as appropriable in virtue of embodying the objectively definable value of one’s intellectual labor.
In view of the above, I subsequently suggest that IP protection laws constitute an exceptionally arbitrary and thus exceptionally disruptive form of interventionism directed against the very essence of the entrepreneurial market process.
[Read More]
More specifically, it is suggested that since ideas are not economic goods, but preconditions of action, and since physical goods transformed by ideas become as heterogeneous (and thus as intellectually unique) as the individuals who enact such transformations, no economic goods can be meaningfully designated as appropriable in virtue of embodying the objectively definable value of one’s intellectual labor.
In view of the above, I subsequently suggest that IP protection laws constitute an exceptionally arbitrary and thus exceptionally disruptive form of interventionism directed against the very essence of the entrepreneurial market process.
[Read More]
Labels:
innovation,
intellectual property,
interventionism,
praxeology
Tuesday, May 19, 2020
Prawdziwy i fałszywy wzrost gospodarczy oraz ich granice - webinarium Instytutu Misesa
Pod tym adresem można obejrzeć nagranie przeprowadzonego przeze mnie webinarium pt. „Prawdziwy i fałszywy wzrost gospodarczy oraz ich granice" zorganizowanego pod egidą Instytutu Misesa.
Kluczową umiejętnością pozwalającą na dokonywanie rzetelnych osądów ekonomicznych jest zdolność do odróżniania prawdziwego i iluzorycznego wzrostu gospodarczego. W ramach niniejszego webinarium przedstawiłem główne czynniki odpowiadające za oba te zjawiska, ze szczególnym uwzględnieniem ich wzajemnych zależności. Zastanowiłem się też nad tym, jakie są na daną chwilę dalsze perspektywy rozwojowe globalnej gospodarki, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan wiedzy społeczeństwa w zakresie omawianej tematyki.
Kluczową umiejętnością pozwalającą na dokonywanie rzetelnych osądów ekonomicznych jest zdolność do odróżniania prawdziwego i iluzorycznego wzrostu gospodarczego. W ramach niniejszego webinarium przedstawiłem główne czynniki odpowiadające za oba te zjawiska, ze szczególnym uwzględnieniem ich wzajemnych zależności. Zastanowiłem się też nad tym, jakie są na daną chwilę dalsze perspektywy rozwojowe globalnej gospodarki, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan wiedzy społeczeństwa w zakresie omawianej tematyki.
Thursday, May 14, 2020
Dobrobyt jako dowód, nie cel produktywności
Solidny rozwój gospodarczy jest w stanie trwać tak długo, jak długo bogaci zachowują się tak, jakby byli biedni: tzn. cały czas ciężko pracują, choć nie muszą. Perspektywy przyspieszonej zapaści gospodarczej pojawiają się natomiast na horyzoncie wtedy, gdy biedni zaczynają zachowywać się tak, jakby byli bogaci: tzn. nie chcą pracować, choć zdecydowanie powinni.
Innymi słowy, solidny rozwój gospodarczy jest w stanie trwać tak długo, jak długo społeczeństwo zachowuje świadomość, że dobrobyt jest przede wszystkim nie celem, a dowodem produktywności. Przyspieszona zapaść gospodarcza następuje natomiast wtedy, gdy społeczeństwo zaczyna uważać, że w świecie dobrobytu produktywność jest nie warunkiem godnego życia, ale luksusem lub fanaberią.
Innymi słowy, solidny rozwój gospodarczy jest w stanie trwać tak długo, jak długo społeczeństwo zachowuje świadomość, że dobrobyt jest przede wszystkim nie celem, a dowodem produktywności. Przyspieszona zapaść gospodarcza następuje natomiast wtedy, gdy społeczeństwo zaczyna uważać, że w świecie dobrobytu produktywność jest nie warunkiem godnego życia, ale luksusem lub fanaberią.
Saturday, May 2, 2020
Męstwo i roztropność jako warunki normalności
Przedłużająca się obecna sytuacja może posłużyć współczesnemu człowiekowi jako istotna lekcja klasycznych cnót męstwa i roztropności, z którymi dawno wziął on rozbrat. Każdy prędzej czy później zechce w pełni powrócić do normalnego życia, ale na pytanie, w jakim stopniu będzie to bezpieczne, nie odpowie nikomu w sposób wiarygodny żaden mniej lub bardziej samozwańczy ekspert.
Innymi słowy, prędzej czy później każdy będzie musiał dokonać indywidualnego osądu w zakresie tego, jak szybko i gruntownie zechce na powrót znormalizować swoje życie, i jakie związane z tym nieznane ryzyka będzie gotów zaakceptować. Co więcej, każdy będzie musiał przy tej okazji uzyskać lub pogłębić swoją świadomość faktu, że normalność nie jest stanem danym na zawsze, ale zdobyczą, o którą nieraz trzeba zawalczyć, jeśli nie chce się jej bezwiednie przehandlowywać na coraz gorsze namiastki.
Podsumowując, przedłużająca się obecna sytuacja będzie konsekwentnie popychać coraz większe rzesze osób w kierunku zrozumienia prawdy, że męstwo i roztropność nie są wyłącznymi przywilejami bohaterów i świętych, ale warunkami niezbędnymi minimalnie godnego życia, tzn. życia nie będącego jałowym bytowaniem mentalnie zniewolonego paranoika. Oczywiście nic ani nikt nie jest w stanie zagwarantować, że, zrozumiawszy ową prawdę, zechce się ją właściwie wykorzystać. Nie sposób jednak nie docenić konieczności tak wyrazistej z nią konfrontacji, naświetlającej mocno różnicę między życiem a jego ersatzem.
Innymi słowy, prędzej czy później każdy będzie musiał dokonać indywidualnego osądu w zakresie tego, jak szybko i gruntownie zechce na powrót znormalizować swoje życie, i jakie związane z tym nieznane ryzyka będzie gotów zaakceptować. Co więcej, każdy będzie musiał przy tej okazji uzyskać lub pogłębić swoją świadomość faktu, że normalność nie jest stanem danym na zawsze, ale zdobyczą, o którą nieraz trzeba zawalczyć, jeśli nie chce się jej bezwiednie przehandlowywać na coraz gorsze namiastki.
Podsumowując, przedłużająca się obecna sytuacja będzie konsekwentnie popychać coraz większe rzesze osób w kierunku zrozumienia prawdy, że męstwo i roztropność nie są wyłącznymi przywilejami bohaterów i świętych, ale warunkami niezbędnymi minimalnie godnego życia, tzn. życia nie będącego jałowym bytowaniem mentalnie zniewolonego paranoika. Oczywiście nic ani nikt nie jest w stanie zagwarantować, że, zrozumiawszy ową prawdę, zechce się ją właściwie wykorzystać. Nie sposób jednak nie docenić konieczności tak wyrazistej z nią konfrontacji, naświetlającej mocno różnicę między życiem a jego ersatzem.
Friday, May 1, 2020
Charakter jako ostateczny gwarant solidności
Ostatecznym gwarantem społeczno-gospodarczej solidności (czy nawet, jak to określa modny żargon, "antykruchości") jest jakość występującego w danym społeczeństwie osobowego charakteru i powstałych na jego bazie międzyosobowych więzi. Charakter zaś to nie po prostu "indywidualny typ osobowy", ale dysponowanie całym zestawem silnie rozwiniętych osobowych przymiotów (albo, w mowie klasycznej, cnót) obejmujących wszelkie kluczowe w tym kontekście płaszczyzny: intelektualną, moralną, estetyczną i duchową.
Charakter jest przede wszystkim kluczowym spoiwem organizacyjnej i instytucjonalnej złożoności - dzięki niemu można konsekwentnie osiągać gabarytowo wielkie cele i stawiać czoła gabarytowo wielkim wyzwaniom, nie posiłkując się przy tej okazji protezami i ersatzami w postaci kolejnych warstw biurokratycznych reguł i wsobnych specjalizacji. Najbardziej natomiast "kruche" i niesolidne okazują się te systemy społeczno-gospodarcze, które są złożone jedynie z pozoru - takie, które są pełne organizacyjnych labiryntów i technologicznych udogodnień, a jednocześnie podszyte charakterologiczną miałkością i osobowościową przeciętnością.
Systemy "charakterne" potrafią zachować swój wewnętrzny wigor zarówno w latach tłustych, jak i w latach chudych - czasem to wręcz te drugie najbardziej sprzyjają jego odnowie. Natomiast systemy zwiotczałe w swoim bezpodstawnym samozadowoleniu zachowują się na ogół jak domki z kart nawet przy najlżejszym podmuchu niepowodzenia. Jedyną ich nadzieją jest wtedy to, że ogromna obfitość udogodnień i protez zgromadzona przez ich co bardziej zapobiegliwych przedstawicieli będzie się wyczerpywała na tyle wolno, że na powrót zdąży się przepracować najważniejszą w tym kontekście lekcję: tą mówiącą, że nawet nieskończenie wiele nieskończenie wymyślnych metod budowania na piasku w najmniejszym stopniu nie zastąpi budowania na skale.
Charakter jest przede wszystkim kluczowym spoiwem organizacyjnej i instytucjonalnej złożoności - dzięki niemu można konsekwentnie osiągać gabarytowo wielkie cele i stawiać czoła gabarytowo wielkim wyzwaniom, nie posiłkując się przy tej okazji protezami i ersatzami w postaci kolejnych warstw biurokratycznych reguł i wsobnych specjalizacji. Najbardziej natomiast "kruche" i niesolidne okazują się te systemy społeczno-gospodarcze, które są złożone jedynie z pozoru - takie, które są pełne organizacyjnych labiryntów i technologicznych udogodnień, a jednocześnie podszyte charakterologiczną miałkością i osobowościową przeciętnością.
Systemy "charakterne" potrafią zachować swój wewnętrzny wigor zarówno w latach tłustych, jak i w latach chudych - czasem to wręcz te drugie najbardziej sprzyjają jego odnowie. Natomiast systemy zwiotczałe w swoim bezpodstawnym samozadowoleniu zachowują się na ogół jak domki z kart nawet przy najlżejszym podmuchu niepowodzenia. Jedyną ich nadzieją jest wtedy to, że ogromna obfitość udogodnień i protez zgromadzona przez ich co bardziej zapobiegliwych przedstawicieli będzie się wyczerpywała na tyle wolno, że na powrót zdąży się przepracować najważniejszą w tym kontekście lekcję: tą mówiącą, że nawet nieskończenie wiele nieskończenie wymyślnych metod budowania na piasku w najmniejszym stopniu nie zastąpi budowania na skale.
Subscribe to:
Posts (Atom)