Obecnie słyszymy już o dwóch wzajemnie sprzecznych zaleceniach: albo należy pozostawać w izolacji celem zapobieżenia rozprzestrzenianiu się wirusa, albo należy "żyć jak co dzień" celem stopniowego rozprzestrzenienia wirusa na jak największym obszarze, co ma sprzyjać sukcesywnemu budowaniu odporności na niego wśród globalnej populacji i zapobiec nawracaniu pandemicznych szczytów. Pod oboma zaleceniami podpisują się osoby określające siebie mianem epidemiologów i wirusologów, w tym osoby zasiadające w ciałach doradczych przy rozmaitych politycznych decydentach.
Wniosek wypływający z powyższego jest następujący: "koordynacyjne działania" dokonywane przez monopolistyczne aparaty opresji są równie zbędne i szkodliwe w sytuacjach kryzysowych, co w rutynie codziennego życia. Innymi słowy, żadna samozwańcza władza nigdy nie ocali nikogo przed nagłymi zagrożeniami o globalnym charakterze, i najgorsze, co w obliczu tego rodzaju zagrożeń można zrobić, to zrezygnować z własnego osądu sytuacji i z wolności reagowania na bazie owego osądu. Można wręcz powiedzieć, że to właśnie w obliczu tego rodzaju zagrożeń należy jak najusilniej zabiegać o pełne zachowanie (i jak największe rozszerzenie) jednostkowej autonomii.
Wyjątkowo nieodpowiedzialnym jest przy tym kapitulowanie w tym kontekście przed sugestią, że podporządkowanie się zaleceniom "władzy" jest uzasadnione faktem, iż ma ona na podorędziu szczególną wiedzę ekspercką. Na powyższym przykładzie widać bowiem w sposób wyraźny, że różne "władze" korzystają z zaleceń różnych ekspertów, którzy przeczą sobie nawzajem. Tym dobitniej widoczny staje się więc tutaj fakt, że w ostatecznym rozrachunku to zawsze wolna jednostka jest zmuszona do przyjęcia roli metaeksperta, który w oparciu o własne intuicje i własny zdrowy rozsądek oceni to, który z dostępnych ekspertów zdaje się oferować rozwiązania najlepsze.
Zasada ta, notabene, obala wszelkie sugestie z obszaru tzw. preskryptywnej ekonomii behawioralnej, zgodnie z którymi konsumenci korzystają na podporządkowaniu się eksperckim decyzjom w zakresie modyfikowania struktury dostępnych im opcji. Rzecz bowiem nie w negowaniu rozróżnienia na laików i ekspertów, ale w uświadomieniu sobie, iż to swobodnie działający laik - a nie żaden jego samozwańczy władca - jest osobą unikatowo predysponowaną do bycia ekspertem w wyborze ekspertów. Bo jakkolwiek nieroztropnie może on w tym kontekście postępować, to jedyną alternatywą wobec jego możliwej jednostkowej nieroztropności jest gwarantowana zbiorowa głupota.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment