Friday, November 29, 2019
O roli „Ludzkiego działania” w historii ekonomii
Pod tym adresem można obejrzeć moje wystąpienie pt. "Ludzkie działanie. Traktat o ekonomii" wygłoszone w ramach Weekendu Kapitalizmu 2019 i VII Zjazdu Austriackiego. Sugeruję w nim, że „Ludzkie działanie” Ludwiga von Misesa stanowi dzieło unikatowe nawet w obrębie wąskiej kategorii traktatów ekonomicznych, które zrewolucjonizowały nasze rozumienie zjawisk gospodarczych. Wynika to z dwojakiej roli pełnionej przez magnum opus austriackiego badacza – z jednej strony jest to dzieło zawierające najpełniejszy opis wszystkich jego głównych analitycznych osiągnięć, z drugiej zaś strony jest to publikacja stanowiąca główną siłę napędową powojennego odrodzenia szkoły austriackiej.
Tuesday, November 19, 2019
Another Defense of Austrian Welfare Economics
In their article published in a recent issue of Wroclaw Economic Review, Wysocki and Megger attempt to undermine Rothbard’s welfare theory as articulated in his classic essay on the subject. More specifically, they suggest that the theory in question generates some fatally counterintuitive conclusions and relies on viciously circular arguments. In this response, I argue that the objections raised by the abovementioned authors miss their mark by failing to grasp the praxeological essence of certain crucial points that constitute Rothbard’s analytical edifice, which is grounded in the broader insights of the Austrian School into the nature of human action, the market process and transactional efficiency.
[Read More]
[Read More]
Labels:
Rothbard,
utility,
voluntariness,
welfare,
welfare economics
Wednesday, November 6, 2019
Dobrobyt, efekt konwergencji i "wielka stagnacja"
Dość powszechnie znanym zjawiskiem gospodarczym jest tzw. efekt konwergencji, w ramach którego obszary stosunkowo biedniejsze rozwijają się szybciej niż obszary stosunkowo bogatsze od momentu wypracowania odpowiednio pro-rozwojowych instytucjonalnych struktur i uzyskania stosownych zasobów kapitałowych (zwłaszcza o charakterze intelektualno-organizacyjnym).
Z czysto ekonomicznego punktu widzenia zjawisko to tłumaczy prawo malejących przychodów - potocznie rzecz ujmując, w sprzyjających warunkach stosunkowo łatwo odbić się od dna, ale dużo trudniej utrzymać konsekwentny wznoszący pęd. Wydaje się jednak, że owo prawo warto rozszerzyć o szeroko rozumiane czynniki mentalnościowo-kulturowe i powołać się w ich kontekście na prawidłowość sugerującą, że nie tylko wolność, ale też dobrobyt wymaga stałej moralnej czujności; tymczasem jako że dobrobyt jest nadzwyczaj zdolny do usypiania owej czujności, im dłużej jest on udziałem danego społeczeństwa, w tym większym stopniu jest on w stanie sprzyjać normatywnemu rozprzężeniu utrudniającemu jego konserwowanie, a co dopiero jego ciągłe zwiększanie. Nie jest to zresztą jakikolwiek oryginalny wniosek, ale prawidłowość znana od bardzo dawna - cytując Koheleta: "Gdy dobra się mnożą, mnożą się ich zjadacze".
Stąd nie powinno dziwić, że im dostatniejsze i im dłużej cieszące się dostatkiem jest dane społeczeństwo, tym, ceteris paribus, częściej pojawiają się w jego łonie patologiczne formy roszczeniowości i rozkapryszenia, nieraz przybierające formę ostentacyjnej zatraty zdroworozsądkowego oglądu rzeczywistości, zwłaszcza w samozwańczych środowiskach opiniotwórczych. Jako że w podobnej atmosferze nie sposób skutecznie zawiadywać złożonymi kapitałowymi strukturami produkcji ani wypracowywać pożytecznych innowacji, od pewnego momentu żadne czynniki natury czysto ekonomicznej mogą nie być w stanie przezwyciężyć ani nawet zrównoważyć negatywnego wpływu powyższych zjawisk. Wtedy zaś rozwój gospodarczy danego społeczeństwa nie tylko konsekwentnie spowalnia, ale wręcz w pewnym momencie może zacząć się stopniowo cofać. Efekt konwergencji może wówczas zostać spotęgowany wskutek tego, że obszary doganiające nie tyle uzyskują jakiekolwiek absolutne przewagi konkurencyjne, co zachowują zdolność znacznie dłuższego trwania w stanie mentalnościowo-kulturowej "normalności".
Powyższe wnioski nie mają oczywiście charakteru praw ekonomicznych, a jedynie socjologicznych generalizacji. Mogą one jednakże wyjaśniać fundamentalne przyczyny dyskutowanego od pewnego czasu zjawiska ochrzczonego mianem "wielkiej stagnacji" - spadek tempa innowacyjności byłby w tym kontekście wyłącznie wtórnym rezultatem zaniku stosownej normatywnej atmosfery w miejscach, które były dotychczas głównymi centrami innowacyjności. Innymi słowy, o prawdziwości lub nieprawdziwości owych wniosków przesądzi dopiero upływ czasu - w takim jednak stopniu, w jakim okażą się one prawdziwe, w nadchodzących dekadach możemy być świadkami przyspieszonych procesów konwergencji, które jednakowoż nie będą wynikać z jakichkolwiek szczególnych zasług obszarów doganiających.
Z czysto ekonomicznego punktu widzenia zjawisko to tłumaczy prawo malejących przychodów - potocznie rzecz ujmując, w sprzyjających warunkach stosunkowo łatwo odbić się od dna, ale dużo trudniej utrzymać konsekwentny wznoszący pęd. Wydaje się jednak, że owo prawo warto rozszerzyć o szeroko rozumiane czynniki mentalnościowo-kulturowe i powołać się w ich kontekście na prawidłowość sugerującą, że nie tylko wolność, ale też dobrobyt wymaga stałej moralnej czujności; tymczasem jako że dobrobyt jest nadzwyczaj zdolny do usypiania owej czujności, im dłużej jest on udziałem danego społeczeństwa, w tym większym stopniu jest on w stanie sprzyjać normatywnemu rozprzężeniu utrudniającemu jego konserwowanie, a co dopiero jego ciągłe zwiększanie. Nie jest to zresztą jakikolwiek oryginalny wniosek, ale prawidłowość znana od bardzo dawna - cytując Koheleta: "Gdy dobra się mnożą, mnożą się ich zjadacze".
Stąd nie powinno dziwić, że im dostatniejsze i im dłużej cieszące się dostatkiem jest dane społeczeństwo, tym, ceteris paribus, częściej pojawiają się w jego łonie patologiczne formy roszczeniowości i rozkapryszenia, nieraz przybierające formę ostentacyjnej zatraty zdroworozsądkowego oglądu rzeczywistości, zwłaszcza w samozwańczych środowiskach opiniotwórczych. Jako że w podobnej atmosferze nie sposób skutecznie zawiadywać złożonymi kapitałowymi strukturami produkcji ani wypracowywać pożytecznych innowacji, od pewnego momentu żadne czynniki natury czysto ekonomicznej mogą nie być w stanie przezwyciężyć ani nawet zrównoważyć negatywnego wpływu powyższych zjawisk. Wtedy zaś rozwój gospodarczy danego społeczeństwa nie tylko konsekwentnie spowalnia, ale wręcz w pewnym momencie może zacząć się stopniowo cofać. Efekt konwergencji może wówczas zostać spotęgowany wskutek tego, że obszary doganiające nie tyle uzyskują jakiekolwiek absolutne przewagi konkurencyjne, co zachowują zdolność znacznie dłuższego trwania w stanie mentalnościowo-kulturowej "normalności".
Powyższe wnioski nie mają oczywiście charakteru praw ekonomicznych, a jedynie socjologicznych generalizacji. Mogą one jednakże wyjaśniać fundamentalne przyczyny dyskutowanego od pewnego czasu zjawiska ochrzczonego mianem "wielkiej stagnacji" - spadek tempa innowacyjności byłby w tym kontekście wyłącznie wtórnym rezultatem zaniku stosownej normatywnej atmosfery w miejscach, które były dotychczas głównymi centrami innowacyjności. Innymi słowy, o prawdziwości lub nieprawdziwości owych wniosków przesądzi dopiero upływ czasu - w takim jednak stopniu, w jakim okażą się one prawdziwe, w nadchodzących dekadach możemy być świadkami przyspieszonych procesów konwergencji, które jednakowoż nie będą wynikać z jakichkolwiek szczególnych zasług obszarów doganiających.
Labels:
dobrobyt,
konwergencja,
mentalność,
rozwój,
stagnacja
Subscribe to:
Posts (Atom)