Wednesday, August 22, 2018
Trade War, War on Trade, and War for Trade
There is no such thing as a "trade war", since trade is by definition a peaceful, mutually beneficial activity. However, there is such a thing as the war on trade - that is, the war on the entrepreneurial ethos, cheap and high-quality goods, and peaceful international relations. Fortunately, there is also such a thing as the war for trade - that is, the war on the institutionalized stupidity and malevolence known as politics - and it is a duty of conscience for all people of good will to incessantly and effectively wage the latter in order to avoid the ruinous consequences of the former. No less than global peace and prosperity are at stake.
Tuesday, August 14, 2018
Media społecznościowe a ideologiczna neutralność
Addendum do wątku korporacyjnej cenzury: gdyby Facebook, Youtube i im podobne media wprost określiły swoje ideologiczne preferencje i podkreśliły, że będą usuwać ze swojej prywatnej wirtualnej przestrzeni wszystko to, co się w owe preferencje nie wpisuje, wówczas sprawa byłaby postawiona jasno i mogłaby być uznana za zamkniętą.
Tymczasem główny w tym kontekście problem wynika z tego, że powyższe media próbują zachowywać pozory ideologicznej neutralności, by następnie cenzurować materiały tworzone przez swoich użytkowników wedle niesprecyzowanych i nie opisanych jednoznacznie kryteriów. Otóż trudno o lepszą pożywkę dla zwolenników i szerzycieli wszelkiej maści teorii spiskowych, gdyż w tego rodzaju warunkach każdy z nich może zawsze stwierdzić, że to właśnie jego konkretna teoria spiskowa jest na szczególnym celowniku, co dowodzi jej prawdziwości.
Właściciele Facebooka, Youtube'a i im podobnych mediów nie wydają się być na tyle nierozsądni, żeby nie zdawać sobie z powyższego sprawy. To z kolei budzi uzasadnione obawy, że rzeczywiście są oni poddawani politycznym naciskom, bo polityków i biurokratów można już o tego rodzaju nierozsądek bez problemu podejrzewać. Wówczas jednak należałoby oczekiwać od owych właścicieli, by przyznali się do tego, jak wygląda sytuacja i by opisali ją w uczciwy sposób. To uczyniłoby sprawę jasną, rozbroiłoby "teoretyków spiskowych" i dałoby bezprecedensowy impuls rozwojowy wolnym od politycznych nacisków alternatywom wobec obecnych społecznościowych gigantów.
Tymczasem jak długo sytuacja pozostaje taką, jaką jest obecnie, dyskusje o faktach i argumentach w coraz większym stopniu ustępują dyskusjom o podejrzeniach, powiązaniach, spiskach i interesach. I w tym sensie obecni społecznościowi giganci rzeczywiście ponoszą sporą odpowiedzialność za popularność i atrakcyjność "fake newsów" - jak powszechnie wiadomo, prawda nas wszystkich wyzwoli, ale w tym konkretnym kontekście przydałoby się, aby w pierwszej kolejności wyzwoliła właśnie ich.
Tymczasem główny w tym kontekście problem wynika z tego, że powyższe media próbują zachowywać pozory ideologicznej neutralności, by następnie cenzurować materiały tworzone przez swoich użytkowników wedle niesprecyzowanych i nie opisanych jednoznacznie kryteriów. Otóż trudno o lepszą pożywkę dla zwolenników i szerzycieli wszelkiej maści teorii spiskowych, gdyż w tego rodzaju warunkach każdy z nich może zawsze stwierdzić, że to właśnie jego konkretna teoria spiskowa jest na szczególnym celowniku, co dowodzi jej prawdziwości.
Właściciele Facebooka, Youtube'a i im podobnych mediów nie wydają się być na tyle nierozsądni, żeby nie zdawać sobie z powyższego sprawy. To z kolei budzi uzasadnione obawy, że rzeczywiście są oni poddawani politycznym naciskom, bo polityków i biurokratów można już o tego rodzaju nierozsądek bez problemu podejrzewać. Wówczas jednak należałoby oczekiwać od owych właścicieli, by przyznali się do tego, jak wygląda sytuacja i by opisali ją w uczciwy sposób. To uczyniłoby sprawę jasną, rozbroiłoby "teoretyków spiskowych" i dałoby bezprecedensowy impuls rozwojowy wolnym od politycznych nacisków alternatywom wobec obecnych społecznościowych gigantów.
Tymczasem jak długo sytuacja pozostaje taką, jaką jest obecnie, dyskusje o faktach i argumentach w coraz większym stopniu ustępują dyskusjom o podejrzeniach, powiązaniach, spiskach i interesach. I w tym sensie obecni społecznościowi giganci rzeczywiście ponoszą sporą odpowiedzialność za popularność i atrakcyjność "fake newsów" - jak powszechnie wiadomo, prawda nas wszystkich wyzwoli, ale w tym konkretnym kontekście przydałoby się, aby w pierwszej kolejności wyzwoliła właśnie ich.
Sunday, August 12, 2018
The Befuddling Orwellian Slogan of "Hate Speech"
The notion of so-called "hate speech" is totalitarian newspeak at its finest. Everyone has an inalienable right to hate whomever he pleases and be vocal about it. On the other hand, no one has a right to threaten others with physical aggression. However, it is perfectly possible to do the former without doing the latter - even extreme and extremely conspicuous emotional dislike does not logically imply issuing threats of aggression against the object of hatred. The Orwellian project at work here is to blur the crucial distinction between the two and to make the term "hate speech" sufficiently ambiguous to mean one or the other, depending on political expediency.
Thus, accusations of "hate speech" should be ignored by default, and punitive actions based on them should be condemned by default. This appears to me to be the best way to ridicule this term into oblivion, thereby neutralizing its obfuscatory and propagandistic influence. Otherwise we might find out that politically-mandated corporate censorship can do as well as old-fashioned political censorship, and that the more capacious the Orwellian bag of "hate speech" grows, the more brazenly arbitrary this new "soft" censorship will become.
Thus, accusations of "hate speech" should be ignored by default, and punitive actions based on them should be condemned by default. This appears to me to be the best way to ridicule this term into oblivion, thereby neutralizing its obfuscatory and propagandistic influence. Otherwise we might find out that politically-mandated corporate censorship can do as well as old-fashioned political censorship, and that the more capacious the Orwellian bag of "hate speech" grows, the more brazenly arbitrary this new "soft" censorship will become.
Labels:
censorship,
communication,
hate speech,
orwellianism
Wednesday, August 8, 2018
Wolność słowa a prywatna korporacyjna cenzura
Facebook, Youtube i Apple zablokowały ostatnio konta obecnie najpopularniejszemu na świecie szerzycielowi teorii spiskowych. W następstwie tego zdarzenia wśród osób sympatyzujących z tą wartością, jaką jest szeroko rozumiana wolność, zaczęły się pojawiać reakcje znamionujące dwa bliźniacze błędy: z jednej strony błąd twierdzenia, że powyższe spółki dopuściły się naruszenia wolności słowa, a z drugiej strony błąd twierdzenia, że powyższe spółki podjęły swobodne decyzje względem takiego, a nie innego wykorzystania swojej własności prywatnej, więc nie stało się nic zdrożnego.
Tego rodzaju dychotomiczne ujęcie sprawy nacechowane jest błędem legalistycznym. Otóż o ile powyższe spółki miały prawo zablokować konta dowolnego ze swoich użytkowników w ramach swobodnego dysponowania swoją własnością prywatną, nie naruszając tym samym niczyjej wolności słowa, o tyle zdecydowanie naruszyły one w ten sposób niepisane zasady szeroko rozumianego szacunku dla klienta i zaufania między usługodawcą a usługobiorcą. Z jednej strony dopuściły się one bowiem praktyk jawnie cenzorskich, świadczących o faworyzowaniu konkretnych ideologicznych skrzywień ponad inne (co jest niepokojące nawet w mediach prywatnych, zwłaszcza takich, które przedstawiają się jako ideologicznie neutralne), a z drugiej strony wykazały one arogancki paternalizm wobec osób wystawionych na kontakt z określonymi materiałami, sugerując tym samym, że osoby te nie będą w stanie samodzielnie ocenić wartości owych materiałów - merytorycznej bądź jakiejkolwiek innej (np. rozrywkowej).
Podsumowując, nawet jeśli powyższe spółki miały prawo zrobić to, co zrobiły, to zrobiły przy tym coś, czego nie powinny były robić - rzecz niebezpiecznie precedensową i sugerującą współudział w próbach politycznego sterowania przepływem z różnych względów niewygodnych informacji. Warto, aby wszyscy entuzjaści wolności osobistej pamiętali o tak wyraźnym w tym kontekście wymiarze "miękkich zobowiązań", brak szacunku dla których jest często istotnym katalizatorem zaniku szacunku dla zobowiązań twardszych, tych związanych ściśle z prawnonaturalnym wymiarem wolności osobistej i własności prywatnej. Wolność niszczy się najskuteczniej małymi krokami - warto więc pozostawać czujnym i nieobojętnym nawet w obliczu tych z nich, które nie przekraczają krytycznej linii, ale kierują się w jej stronę.
Tego rodzaju dychotomiczne ujęcie sprawy nacechowane jest błędem legalistycznym. Otóż o ile powyższe spółki miały prawo zablokować konta dowolnego ze swoich użytkowników w ramach swobodnego dysponowania swoją własnością prywatną, nie naruszając tym samym niczyjej wolności słowa, o tyle zdecydowanie naruszyły one w ten sposób niepisane zasady szeroko rozumianego szacunku dla klienta i zaufania między usługodawcą a usługobiorcą. Z jednej strony dopuściły się one bowiem praktyk jawnie cenzorskich, świadczących o faworyzowaniu konkretnych ideologicznych skrzywień ponad inne (co jest niepokojące nawet w mediach prywatnych, zwłaszcza takich, które przedstawiają się jako ideologicznie neutralne), a z drugiej strony wykazały one arogancki paternalizm wobec osób wystawionych na kontakt z określonymi materiałami, sugerując tym samym, że osoby te nie będą w stanie samodzielnie ocenić wartości owych materiałów - merytorycznej bądź jakiejkolwiek innej (np. rozrywkowej).
Podsumowując, nawet jeśli powyższe spółki miały prawo zrobić to, co zrobiły, to zrobiły przy tym coś, czego nie powinny były robić - rzecz niebezpiecznie precedensową i sugerującą współudział w próbach politycznego sterowania przepływem z różnych względów niewygodnych informacji. Warto, aby wszyscy entuzjaści wolności osobistej pamiętali o tak wyraźnym w tym kontekście wymiarze "miękkich zobowiązań", brak szacunku dla których jest często istotnym katalizatorem zaniku szacunku dla zobowiązań twardszych, tych związanych ściśle z prawnonaturalnym wymiarem wolności osobistej i własności prywatnej. Wolność niszczy się najskuteczniej małymi krokami - warto więc pozostawać czujnym i nieobojętnym nawet w obliczu tych z nich, które nie przekraczają krytycznej linii, ale kierują się w jej stronę.
Friday, August 3, 2018
With Great Blessings Come Great Challenges
The most important lesson of the age of abundance is that unprecedented wealth goes together with unprecedented ingratitude. The most important lesson of the age of mobility is that unprecedented opportunity goes together with unprecedented idleness. The most important lesson of the age of information is that unprecedented access to knowledge goes together with unprecedented exposure to stupidity. And the most important lesson of the age of comfort is that nothing is as uncomfortable as comfort seen as the ultimate goal.
Subscribe to:
Posts (Atom)