Najskuteczniejszym sposobem odwodzenia ludzkości od prawdy, dobra i piękna nie jest bezpośrednie stręczenie jej fałszu, zła i brzydoty. Zamiast tego - w zależności od temperamentu i charakteru danej grupy osób - prowadzi się ją na manowce jedną z dwóch ścieżek pośrednich.
Tym, którzy są przekonani, że żyją prawdą, dobrem i pięknem rozumianymi jako zjawiska równie obiektywne, co oczywiste, oferuje się ich karykatury - slogan, konwenans i kicz. Tym zaś, którzy są przekonani, że żyją prawdą, dobrem i pięknem rozumianymi jako zjawiska subiektywne, a więc całkowicie własne, oferuje się ich atrapy - wymysł, zachciankę i modę. Następnie namawia się tych pierwszych, aby bezustannie bronili przed tymi drugimi karykatury tego, co ponadczasowe, a tych drugich, by stale walczyli z tymi pierwszymi o atrapę tego, co postępowe.
Innymi słowy, najskuteczniejszym sposobem odwodzenia ludzkości od współpracy w imię wartości jest podsycanie ciągłego konfliktu między różnymi odmianami pseudowartości, twierdząc przy tym, że warunkiem owej współpracy jest bądź to wyeliminowanie strony przeciwnej, bądź to trwanie w "dialektycznym" ścieraniu się domniemanych wartości z antywartościami. Pierwszym zaś krokiem ku rzeczywistej współpracy w imię wartości jest konsekwentne odmawianie uczestnictwa w owym konflikcie, natomiast drugim - przekonanie jak największej liczby osób, żeby postąpiły tak samo. A to i tak dopiero początek drogi - ale początek niezbędny i niestety nieoczywisty.
Sunday, April 29, 2018
Thursday, April 19, 2018
Etyka gospodarcza jako refleksja nad jakościowym potencjałem działalności ekonomicznej
Poniższy artykuł przedstawia koncepcję etyki jako refleksji nad jakościowym potencjałem działalności gospodarczej. Sugeruje on, że ilościowo-instrumentalna użyteczność kategorii gospodarczych takich jak monetarne zyski i straty może się w pełni zmaterializować wyłącznie w odpowiednim jakościowo-autotelicznym otoczeniu - sugeruje zatem, że ekonomiczna efektywność nie tylko nie wchodzi w żaden immanentny konflikt z etyczną zasadnością, ale jest jej naturalnym następstwem. W kontekście tym podkreślony jest szczególnie potencjał przedsiębiorczej kreatywności w zakresie znoszenia pozornych moralnych dychotomii, takich jak interes własny versus interes cudzy czy rentowność versus charytatywność. Szczególny nacisk położony jest również na fakt, że tzw. gospodarka oparta na wiedzy, charakterystyczna dla okresu rewolucji informacyjnej, stwarza wyjątkowo korzystne warunki dla rozwoju owej przedsiębiorczej kreatywności oraz jej etycznego potencjału.
[Czytaj więcej]
[Czytaj więcej]
Tuesday, April 17, 2018
Etatyzm: niepożądany, niekonieczny i usuwalny
Czy etatyzm jest zjawiskiem pożądanym? Nie, nie jest. Wręcz przeciwnie, zinstytucjonalizowana i ideologicznie wybielana agresja jest najbardziej niepożądaną rzeczą, jaka może przyjść na myśl rozsądnej osobie.
Czy etatyzm jest zjawiskiem koniecznym? Nie, nie jest, jako że zinstytucjonalizowana i ideologicznie wybielana agresja jest ścisłym przeciwieństwem deklarowanego celu etatyzmu, jakim jest zabezpieczanie społecznej współpracy.
Czy etatyzm jest zjawiskiem nieuniknionym? Nie, nie jest, jako że nie ma nic nieuniknionego w wykazywaniu tolerancji dla zinstytucjonalizowanej i ideologicznie wybielanej agresji, podobnie jak nie było nic nieuniknionego w wykazywaniu tolerancji dla niewolnictwa, pańszczyzny czy publicznych tortur.
Czy etatyzm mimo to będzie trwał? To zależy wyłącznie od wszystkich ludzi dobrej woli, którzy zawsze mogą masowo wypowiedzieć mu posłuszeństwo, tym samym skazując go na obumarcie. Nie istnieją żadne "zła konieczne" - istnieją jedynie wysiłki konieczne do ich pokonania.
Czy etatyzm jest zjawiskiem koniecznym? Nie, nie jest, jako że zinstytucjonalizowana i ideologicznie wybielana agresja jest ścisłym przeciwieństwem deklarowanego celu etatyzmu, jakim jest zabezpieczanie społecznej współpracy.
Czy etatyzm jest zjawiskiem nieuniknionym? Nie, nie jest, jako że nie ma nic nieuniknionego w wykazywaniu tolerancji dla zinstytucjonalizowanej i ideologicznie wybielanej agresji, podobnie jak nie było nic nieuniknionego w wykazywaniu tolerancji dla niewolnictwa, pańszczyzny czy publicznych tortur.
Czy etatyzm mimo to będzie trwał? To zależy wyłącznie od wszystkich ludzi dobrej woli, którzy zawsze mogą masowo wypowiedzieć mu posłuszeństwo, tym samym skazując go na obumarcie. Nie istnieją żadne "zła konieczne" - istnieją jedynie wysiłki konieczne do ich pokonania.
Friday, April 13, 2018
Prywatność danych a dyskrecja użytkowników
W kontekście ostatnich wypadków z Facebookiem w tle pojawia się często utyskiwanie na temat "wykorzystywania prywatnych danych z publicznych profili". Stwierdzenie takie zdaje się świadczyć o poważnym nierozumieniu pojęcia prywatności wraz z jego różnymi znaczeniami. Jeśli prywatność rozumieć jako wyłączną, osobistą własność - tak jak w pojęciu własności prywatnej - to pod tę kategorię nie podpada oczywiście zawartość publicznych profili, a więc zjawisko nie tylko nieskończenie replikowalne, ale też - na własne życzenie - ogólnodostępne. Jeśli natomiast prywatność rozumieć jako intymność i poufność, to - podobnie jak wyżej - ogólnodostępność dowolnych danych czyni je z definicji nieintymnymi i niepoufnymi. Innymi słowy, jak sama nazwa wskazuje, publiczne profile nie są w żaden sposób prywatne - to, że są osobiste, tzn. przypisane konkretnym osobom, w żaden sposób tego nie zmienia.
Być może wypadki te posłużą więc jako dobra lekcja tego, że publiczne zdawanie relacji ze swoich prywatnych spraw - co jest w Internecie zjawiskiem nagminnym - z definicji owe sprawy deprywatyzuje i wydaje je na pastwę wszystkich podglądaczy i naciągaczy świata. Inaczej rzecz ujmując, być może kilka kolejnych tego rodzaju historii uświadomi w końcu użytkownikom globalnej informacyjnej gospodarki wartość przymiotów takich jak dyskrecja, anonimowość i pokora rozumiana jako brak potrzeby epatowania swoją wirtualną obecnością. Warto również, by w parze z tym szła świadomość, że wyłącznie owe przymioty - a nie jakiekolwiek zapewnienia składane przez internetowych usługodawców, czy też, Boże uchowaj, biurokratycznych "regulatorów" - są w stanie sprawić, że te dane, na poufności których nam zależy, poufne pozostaną.
PS. Powyższe nie zmienia oczywiście faktu, że jeśli wbrew woli użytkowników stronom trzecim przekazywane są informacje kontraktowo prywatne - tzn. np. wiadomości z Facebook Messengera - to dochodzi do niedopuszczalnego naruszenia zawartej uprzednio umowy. To jednak jedynie najoczywistszy aspekt dużo obszerniejszego tematu ostentacyjnej niedbałości o prywatność nie po stronie internetowych usługodawców, ale po stronie ich klientów.
Być może wypadki te posłużą więc jako dobra lekcja tego, że publiczne zdawanie relacji ze swoich prywatnych spraw - co jest w Internecie zjawiskiem nagminnym - z definicji owe sprawy deprywatyzuje i wydaje je na pastwę wszystkich podglądaczy i naciągaczy świata. Inaczej rzecz ujmując, być może kilka kolejnych tego rodzaju historii uświadomi w końcu użytkownikom globalnej informacyjnej gospodarki wartość przymiotów takich jak dyskrecja, anonimowość i pokora rozumiana jako brak potrzeby epatowania swoją wirtualną obecnością. Warto również, by w parze z tym szła świadomość, że wyłącznie owe przymioty - a nie jakiekolwiek zapewnienia składane przez internetowych usługodawców, czy też, Boże uchowaj, biurokratycznych "regulatorów" - są w stanie sprawić, że te dane, na poufności których nam zależy, poufne pozostaną.
PS. Powyższe nie zmienia oczywiście faktu, że jeśli wbrew woli użytkowników stronom trzecim przekazywane są informacje kontraktowo prywatne - tzn. np. wiadomości z Facebook Messengera - to dochodzi do niedopuszczalnego naruszenia zawartej uprzednio umowy. To jednak jedynie najoczywistszy aspekt dużo obszerniejszego tematu ostentacyjnej niedbałości o prywatność nie po stronie internetowych usługodawców, ale po stronie ich klientów.
Subscribe to:
Posts (Atom)