Saturday, December 29, 2018

The Uneasy Hiatus of the Infantile Era

If present-day Western culture is neither robustly Christian, nor pagan, nor nihilistic, what is its primary defining characteristic? My suggestion is that it is infantilism. An infantile culture is one that is capable of subsisting on the civilizational capital accumulated in its preceding spiritually mature period while being devoid of the civilizational robustness that allows for replenishing, let alone expanding it. Thus, it is only by restoring its spiritual base that we can restore the maturity of our civilization, and it is only by restoring its maturity that we can save it from ultimate disappearance.

[Read More]

Monday, December 10, 2018

Libertariańskie dylematy - darmowy ebook

Dzięki inicjatywie podjętej przez Stowarzyszenie Libertariańskie ukazały się właśnie "Libertariańskie dylematy", polskie tłumaczenie "Libertarian Quandaries", mojej zwięzłej książki stanowiącej krytyczne omówienie kilkunastu najpopularniejszych wątpliwości względem zarówno teoretycznej spójności, jak i praktycznej wdrażalności filozofii libertariańskiej. Książka dostępna jest w formie darmowego ebooka - do pobrania tutaj.

Friday, November 23, 2018

Entrepreneurial Innovation and Crony Corruption

It always starts with entrepreneurial innovators breaking new ground and establishing new avenues for the expression of individual liberty and private initiative. Then, as soon as some of the companies established by those innovators grow sufficiently large and influential, the biggest protection rackets operating in their respective territories (i.e., states and their military-bureaucratic regimes) stop fighting them and proceed to corrupting them with subsidies, "public contracts", unofficial monopoly privileges, etc.

As a result, such companies become increasingly inefficient, unresponsive to the wishes of their clients, or downright opposed to their original mission statements. As soon as that starts happening, the representatives of political protection rackets start clamoring for imposing "regulations" on the whole industry - that is, subjecting it officially and comprehensively to the dictates of institutionalized aggression. Having been long since thoroughly corrupted, the high-ranking officers of the companies in question happily concur, thereby driving the last nail in the coffin of free competition in the industry under consideration. The ones who have opened new avenues of individual liberty are now all too willing to close them indefinitely.

This is what happened in the mature period of the Industrial Revolution, and this is what is happening now in the mature period of the Information Revolution. However, it follows from the very character of the Information Revolution that today we can be more aware than ever of the recurrent nature of this perfidious process. By the same token, we can also be more effective than ever in finally stopping its recurrence. Crony corporatism is an extension of statism, and statism is an enabler of crony corporatism - thus, tools and resources originally created to promote individual liberty (and knowledge about threats to it) must be used to their fullest in denouncing statism and its pseudo-market allies, lest they be converted into their opposites. If there has ever been a perfect time to renounce statism altogether and be particularly vocal and decisive about it, thereby possibly ending its corruption of libertarian entrepreneurialism, it certainly is right now.

Saturday, November 10, 2018

Indywidualizm, kolektywizm i wspólnotowość

Nacjonalizm to propagandowa karykatura rodowej solidarności, a etatyzm to pasożytnicza atrapa organizacyjnego samostanowienia. Chcąc więc celebrować idee wspólnotowej autonomii i wyrastające z niej kulturowe osiągnięcia, należy mieć się na szczególnej baczności przed tymi, którzy chcą owe idee i osiągnięcia całkowicie zniszczyć poprzez ich permanentne wprzęgnięcie w program zinstytucjonalizowanego ucisku zwanego polityką.

Najlepszym na to sposobem jest zachowywanie ciągłej świadomości, że każda autentyczna i godna swojego miana wspólnota wyrasta z dobrowolności, kontraktowości i indywidualnej woli - indywidualizm czyni zbieraninę społeczeństwem, podczas gdy kolektywizm czyni społeczeństwo hordą.

I nawet jeśli przeciwko tej świadomości buntuje się stadny instynkt, to tym bardziej należy ją w sobie pielęgnować, bo tylko wówczas ów instynkt może zostać okiełznany i wysublimowany przez ten specyficznie ludzki atrybut, jakim jest jednostkowy rozum - ten atrybut, który sprawia, że człowiek jest istotą nie stadną, ale społeczną, przy pełnym podkreśleniu zasadniczej jakościowej różnicy między jednym a drugim.

Wednesday, November 7, 2018

A Podcast Conversation on my Public Goods Book

On the latest episode of the Tom Woods Show, I had the opportunity to discuss my book "The Economics of Law, Order, and Action". Listen to it if you are interested in getting an overview of its contents.

Thursday, October 18, 2018

Wielkie dobrodziejstwa tworzą wielkie wyzwania

Najważniejszą lekcją ery dobrobytu jest to, że bezprecedensowe bogactwo łatwo idzie w parze z bezprecedensową niewdzięcznością. Najważniejszą lekcją ery mobilności jest to, że bezprecedensowe możliwości łatwo idą w parze z bezprecedensową bezczynnością. Najważniejszą lekcją ery informacji jest to, że bezprecedensowy dostęp do wiedzy łatwo idzie w parze z bezprecedensowym kontaktem z głupotą. A najważniejszą lekcją ery komfortu jest to, że nic nie jest tak niekomfortowe jak komfort traktowany jako ostateczny cel.

Tuesday, October 9, 2018

Miasta czarterowe a depolitycyzacja świata

Drobna uwaga dotycząca tegorocznej nagrody szwedzkiego banku centralnego: promowane przez jednego z laureatów "miasta czarterowe" nie mają wiele wspólnego z ideą prywatnych miast opisywanych przez teoretyków anarchokapitalizmu (zwłaszcza w tym kontekście nie ma się co bać tego słowa, gdyż w kluczowym sensie uwydatnia ono fakt, że autentyczne prywatne miasto to struktura własnościowa, a nie polityczna, konkurencyjna w wymiarze przedsiębiorczym, a nie legislacyjnym).

Niezbędnym i kluczowym elementem miasta czarterowego w powyższym rozumieniu ma być jego sponsoring przez któreś z "państw rozwiniętych" - innymi słowy, miasto takie ma być nie autonomiczną strukturą własnościową wykrojoną z terytorium danego państwa mniej rozwiniętego, ale funkcjonującą w jego obrębie polityczno-prawną ekspozyturą państwa bardziej rozwiniętego. Czasem istnienie tego rodzaju instytucji może przynieść dość spektakularne gospodarcze rezultaty - najwymowniejszy jest tu przykład Hong Kongu - więc sama idea zasadniczo zasługuje na ostrożne poparcie. Nie należy przy tym jednak zapominać, że - w przeciwieństwie do autentycznych prywatnych miast - miasta czarterowe w powyższym rozumieniu nie są instytucjami poddanymi rynkowym rygorom rachunku ekonomicznego, a ich zarządcy są biurokratami z politycznego nadania, nie zaś przedsiębiorcami działającymi w długofalowej perspektywie właścicielskiej i zdolnymi do samodzielnego wdrażania dowolnych prawno-organizacyjnych innowacji.

Podsumowując, o ile powstawanie miast czarterowych może sprzyjać importowaniu na dany obszar zdrowszych rozwiązań prawno-organizacyjnych (sama idea nie jest zresztą niczym nowym - dość wspomnieć instytucję prawa magdeburskiego), o tyle w stosunkowo niewielkim stopniu sprzyja ono ostatecznemu celowi konsekwentnych zwolenników wolności osobistej i pokojowego społecznego współistnienia, jakim jest konsekwentna depolitycyzacja świata. W tym kontekście instytucjonalne dociekania austriackiej szkoły ekonomii i libertariańskiej filozofii społecznej sięgają już od dawna znacznie dalej i głębiej, nie bojąc się zadawania dużo bardziej fundamentalnych pytań i proponowania dużo bardziej zasadniczych odpowiedzi.

Sunday, September 9, 2018

Kreatywna destrukcja i informacyjna anarchia

Sugeruje się dziś nieraz, że twardą cenzurę typową dla świata politycznie sterowanych mediów papierowo-telewizyjnych zastąpiła miękka cenzura politycznie skoligaconych sieciowych korporacji, których najsubtelniejszym narzędziem jest nie tyle blokowanie dostępu do konkretnych informacji, co algorytmiczne nimi żonglowanie, sprawiające, że użytkownicy Internetu widzą w pierwszej kolejności nie to, co chcą widzieć, ale to, co mają widzieć zdaniem domorosłych informacyjnych centralnych planistów.

Na szczęście jednak każda socjoinżynieryjna akcja wywołuje anarchiczną reakcję: w im większym stopniu domorośli kontrolerzy Internetu próbują go zgodnie ze swoimi preferencjami "porządkować", w tym większym stopniu wzmaga się "kreatywna destrukcja" dokonywana przez jego nienawykłych do kontroli użytkowników. Jej finalny efekt jest zaś zawsze taki, że wśród powodzi fałszywych wiadomości, fikcyjnych tożsamości i przekornych trajektorii sieciowego ruchu wykolejają się nawet najbardziej misternie skonstruowane paternalistyczne algorytmy - albo też wzajemnie neutralizują się algorytmy skonstruowane przez paternalistów o odmiennych ideologicznych celach. Innymi słowy, czy się to komuś podoba, czy nie, niestrudzona działalność "trolli" jest gwarantem informacyjnej anarchii Internetu, a więc najczystszej formy wolności słowa.

Ze zjawiska tego wypływają dwa pouczające wnioski. Po pierwsze, mamy tu do czynienia z kolejną ilustracją hayekowskiej obserwacji, iż, z uwagi na ich rozmiar i dynamizm, na szczęście niemożliwe jest centralne sterowanie złożonymi procesami społecznymi - jak długo rynki (w tym rynki dóbr informacyjnych) nie są całkowicie zniszczone, tak długo będą one stawiać opór wszelkim próbom ich "regulacji". Po drugie natomiast, mamy tu do czynienia z kolejnym potwierdzeniem starej maksymy klasycznego liberalizmu, iż ceną wolności jest wieczna czujność - nie tylko w tym sensie, iż należy mieć się cały czas na baczności przed tymi, którzy chcą odbierać cudzą wolność, ale również w tym sensie, iż należy korzystać z dobrodziejstw własnej wolności w nieustannie baczny sposób, aby nie zmarnować oferowanego przez nią potencjału rozwojowego.

Innymi słowy, ceną wolności jest nie tylko bezustanna odwaga w walce z domorosłymi cenzorami, ale też bezustanne szlifowanie umiejętności rozpoznania i unikania zwodzących na manowce "trolli". Tylko będąc wiecznie czujnym na obu tych frontach będzie można nie tylko zachować swoją wolność, ale też stawać się coraz mądrzejszym jej użytkownikiem, warto więc szczególnie docenić fakt, że tzw. era informacji stwarza w tym zakresie zarówno bezprecedensowe wyzwania, jak i wynikające z nich bezprecedensowe rozwojowe możliwości.

Wednesday, August 22, 2018

Trade War, War on Trade, and War for Trade

There is no such thing as a "trade war", since trade is by definition a peaceful, mutually beneficial activity. However, there is such a thing as the war on trade - that is, the war on the entrepreneurial ethos, cheap and high-quality goods, and peaceful international relations. Fortunately, there is also such a thing as the war for trade - that is, the war on the institutionalized stupidity and malevolence known as politics - and it is a duty of conscience for all people of good will to incessantly and effectively wage the latter in order to avoid the ruinous consequences of the former. No less than global peace and prosperity are at stake.

Tuesday, August 14, 2018

Media społecznościowe a ideologiczna neutralność

Addendum do wątku korporacyjnej cenzury: gdyby Facebook, Youtube i im podobne media wprost określiły swoje ideologiczne preferencje i podkreśliły, że będą usuwać ze swojej prywatnej wirtualnej przestrzeni wszystko to, co się w owe preferencje nie wpisuje, wówczas sprawa byłaby postawiona jasno i mogłaby być uznana za zamkniętą.

Tymczasem główny w tym kontekście problem wynika z tego, że powyższe media próbują zachowywać pozory ideologicznej neutralności, by następnie cenzurować materiały tworzone przez swoich użytkowników wedle niesprecyzowanych i nie opisanych jednoznacznie kryteriów. Otóż trudno o lepszą pożywkę dla zwolenników i szerzycieli wszelkiej maści teorii spiskowych, gdyż w tego rodzaju warunkach każdy z nich może zawsze stwierdzić, że to właśnie jego konkretna teoria spiskowa jest na szczególnym celowniku, co dowodzi jej prawdziwości.

Właściciele Facebooka, Youtube'a i im podobnych mediów nie wydają się być na tyle nierozsądni, żeby nie zdawać sobie z powyższego sprawy. To z kolei budzi uzasadnione obawy, że rzeczywiście są oni poddawani politycznym naciskom, bo polityków i biurokratów można już o tego rodzaju nierozsądek bez problemu podejrzewać. Wówczas jednak należałoby oczekiwać od owych właścicieli, by przyznali się do tego, jak wygląda sytuacja i by opisali ją w uczciwy sposób. To uczyniłoby sprawę jasną, rozbroiłoby "teoretyków spiskowych" i dałoby bezprecedensowy impuls rozwojowy wolnym od politycznych nacisków alternatywom wobec obecnych społecznościowych gigantów.

Tymczasem jak długo sytuacja pozostaje taką, jaką jest obecnie, dyskusje o faktach i argumentach w coraz większym stopniu ustępują dyskusjom o podejrzeniach, powiązaniach, spiskach i interesach. I w tym sensie obecni społecznościowi giganci rzeczywiście ponoszą sporą odpowiedzialność za popularność i atrakcyjność "fake newsów" - jak powszechnie wiadomo, prawda nas wszystkich wyzwoli, ale w tym konkretnym kontekście przydałoby się, aby w pierwszej kolejności wyzwoliła właśnie ich.

Sunday, August 12, 2018

The Befuddling Orwellian Slogan of "Hate Speech"

The notion of so-called "hate speech" is totalitarian newspeak at its finest. Everyone has an inalienable right to hate whomever he pleases and be vocal about it. On the other hand, no one has a right to threaten others with physical aggression. However, it is perfectly possible to do the former without doing the latter - even extreme and extremely conspicuous emotional dislike does not logically imply issuing threats of aggression against the object of hatred. The Orwellian project at work here is to blur the crucial distinction between the two and to make the term "hate speech" sufficiently ambiguous to mean one or the other, depending on political expediency.

Thus, accusations of "hate speech" should be ignored by default, and punitive actions based on them should be condemned by default. This appears to me to be the best way to ridicule this term into oblivion, thereby neutralizing its obfuscatory and propagandistic influence. Otherwise we might find out that politically-mandated corporate censorship can do as well as old-fashioned political censorship, and that the more capacious the Orwellian bag of "hate speech" grows, the more brazenly arbitrary this new "soft" censorship will become.

Wednesday, August 8, 2018

Wolność słowa a prywatna korporacyjna cenzura

Facebook, Youtube i Apple zablokowały ostatnio konta obecnie najpopularniejszemu na świecie szerzycielowi teorii spiskowych. W następstwie tego zdarzenia wśród osób sympatyzujących z tą wartością, jaką jest szeroko rozumiana wolność, zaczęły się pojawiać reakcje znamionujące dwa bliźniacze błędy: z jednej strony błąd twierdzenia, że powyższe spółki dopuściły się naruszenia wolności słowa, a z drugiej strony błąd twierdzenia, że powyższe spółki podjęły swobodne decyzje względem takiego, a nie innego wykorzystania swojej własności prywatnej, więc nie stało się nic zdrożnego.

Tego rodzaju dychotomiczne ujęcie sprawy nacechowane jest błędem legalistycznym. Otóż o ile powyższe spółki miały prawo zablokować konta dowolnego ze swoich użytkowników w ramach swobodnego dysponowania swoją własnością prywatną, nie naruszając tym samym niczyjej wolności słowa, o tyle zdecydowanie naruszyły one w ten sposób niepisane zasady szeroko rozumianego szacunku dla klienta i zaufania między usługodawcą a usługobiorcą. Z jednej strony dopuściły się one bowiem praktyk jawnie cenzorskich, świadczących o faworyzowaniu konkretnych ideologicznych skrzywień ponad inne (co jest niepokojące nawet w mediach prywatnych, zwłaszcza takich, które przedstawiają się jako ideologicznie neutralne), a z drugiej strony wykazały one arogancki paternalizm wobec osób wystawionych na kontakt z określonymi materiałami, sugerując tym samym, że osoby te nie będą w stanie samodzielnie ocenić wartości owych materiałów - merytorycznej bądź jakiejkolwiek innej (np. rozrywkowej).

Podsumowując, nawet jeśli powyższe spółki miały prawo zrobić to, co zrobiły, to zrobiły przy tym coś, czego nie powinny były robić - rzecz niebezpiecznie precedensową i sugerującą współudział w próbach politycznego sterowania przepływem z różnych względów niewygodnych informacji. Warto, aby wszyscy entuzjaści wolności osobistej pamiętali o tak wyraźnym w tym kontekście wymiarze "miękkich zobowiązań", brak szacunku dla których jest często istotnym katalizatorem zaniku szacunku dla zobowiązań twardszych, tych związanych ściśle z prawnonaturalnym wymiarem wolności osobistej i własności prywatnej. Wolność niszczy się najskuteczniej małymi krokami - warto więc pozostawać czujnym i nieobojętnym nawet w obliczu tych z nich, które nie przekraczają krytycznej linii, ale kierują się w jej stronę.

Friday, August 3, 2018

With Great Blessings Come Great Challenges

The most important lesson of the age of abundance is that unprecedented wealth goes together with unprecedented ingratitude. The most important lesson of the age of mobility is that unprecedented opportunity goes together with unprecedented idleness. The most important lesson of the age of information is that unprecedented access to knowledge goes together with unprecedented exposure to stupidity. And the most important lesson of the age of comfort is that nothing is as uncomfortable as comfort seen as the ultimate goal.

Saturday, July 14, 2018

Filozoficzne przyczyny, społeczne skutki i prawo historycznego opóźnienia

Zasadniczym błędem grożącym w kontekście kojarzenia społecznych skutków z ich filozoficznymi przyczynami jest ignorowanie prawa historycznego opóźnienia - tzn. faktu, że społeczny kształt danej epoki jest na ogół rezultatem filozoficznych dociekań przeprowadzonych w epoce wcześniejszej. Jest to, jak nietrudno się domyślić, błąd o tyle niebezpieczny, że grozi on wyborem zupełnie niewłaściwych intelektualnych środków w ramach dążenia do konkretnych praktycznych celów.

Dla przykładu, klasyczny liberalizm wraz ze wszystkimi swoimi kluczowymi instytucjonalnymi i naukowo-społecznymi przejawami - takimi jak ekonomia klasyczna, prawnonaturalny konstytucjonalizm czy społecznie zaaprobowana kreatywna przedsiębiorczość - był co prawda zjawiskiem charakterystycznym dla okresu tzw. oświecenia, ale pod względem filozoficznym wywodził się z późnośredniowiecznej myśli scholastycznej, nie ze współczesnej sobie tzw. filozofii oświeceniowej. W deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych pojawia się scholastyczny język prawnonaturalny, nie język benthamowskiego utylitaryzmu. W pojęciu prawa rynków Saya pobrzmiewa arystotelesowski esencjonalizm, nie kantowski noumenalny agnostycyzm. Natomiast w smithowskim pojęciu niewidzialnej ręki (ręki Boga) koordynującej powstawanie oddolnych porządków społecznych widać dużo większe pokrewieństwo z premodernistyczną teleologiczną metafizyką niż z laplace'owskim mechanomorfizmem i scjentyzmem.

Innymi słowy, aprobata dla społeczno-ekonomicznej myśli Oświecenia oraz jego instytucjonalno-organizacyjnych osiągnięć nie musi się wcale wiązać z aprobatą dla stricte filozoficznej myśli owego okresu. Można wręcz w tym kontekście wyrażać silną dezaprobatę wobec tej drugiej, postrzegając ją nie bez przyczyny jako zjawisko zasadniczo wrogie wobec społecznego wymiaru projektu oświeceniowego - tzn. jako zjawisko, które pogrzebało ambicje klasycznego liberalizmu pod naporem socjoinżynieryjnego etatyzmu i powstałych w reakcji wobec niego etatyzmów nacjonalistycznych i klasowych. Z drugiej strony nie ma powodu, żeby aprobatę wobec dorobku klasycznego liberalizmu wiązać z aprobatą wobec średniowiecznej formy organizacji społecznej, w obrębie której powstały co prawda jego intelektualne zręby, ale które były jednocześnie skierowane w dużym stopniu przeciwko jej gildiowemu i dziedziczno-hierarchicznemu charakterowi.

Chcąc zatem stworzyć zarówno intelektualną, jak i społeczną atmosferę sprzyjającą wdrażaniu ideałów klasycznego liberalizmu, a mając jednocześnie świadomość prawa historycznego opóźnienia, można uniknąć dwóch zasadniczych w tym kontekście błędów: tzn. z jednej strony błędu przekonania, że powyższemu celowi sprzyja aprobata dla tzw. filozofii oświeceniowej, a z drugiej strony błędu przekonania, że celowi temu sprzyja aprobata dla premodernistycznych form organizacji społecznej. Podsumowując, klasycznemu liberalizmowi - oraz wszelkim jego współczesnym, bardziej konsekwentnym wersjom - nie posłużą sojusze ani z jakimkolwiek technoutopizmem, ani z jakimkolwiek neofeudalizmem. Wystarczy mu gruntowna świadomość własnych, unikatowych filozoficznych fundamentów i wyrastających z nich społecznych osiągnięć, dzięki której jego zwolennicy będą w stanie owe fundamenty konsekwentnie umacniać i osiągać na ich bazie coraz bardziej jakościowo zadowalające rezultaty.

Thursday, July 5, 2018

Liberty, Vice, Virtue, and Self-Discipline

If your liberty makes you lustful, gluttonous, greedy, indolent, angry, envious or boastful, then the problem is with you, not with liberty. It is not the fault of your tools that you break them, and it is not the fault of your gifts that you waste them. The role of liberty is not to make you good, but to allow you to be good: you can be free and bad, but you cannot be unfree and good. So, by all means, fight against your vices, but never be so unreasonable as to attack the very thing that allows you to confront them in the first place.

Friday, June 29, 2018

Individualism, Liberalism, and Verbal Accuracy

If you value liberty and morality, please do not misuse the word "individualism" by suggesting that it has anything to do with anti-social behavior, and do not misuse the word "liberalism" by suggesting that it has anything to do with libertinism or welfare statism. Individualism - that is, the primacy of the individual over any collective - is a necessary precondition of social cooperation, and (classical) liberalism - that is, unconditional respect for individual liberty and private property - is a necessary precondition of a dignified and virtuous life.

The destruction of civilization starts with the destruction of meaning, so if you value civilization, do not play into the hands of its enemies by adopting their language. Individualism and liberalism are good - to realize this, it suffices to notice that their opposites are not community and self-discipline (those are their extensions), but conformism and enslavement. Know your friends, so that you do not unwittingly join your enemies.

Tuesday, May 29, 2018

"Marksizm kulturowy" jako odrobienie lekcji z rzetelnej ekonomii instytucjonalnej

Wobec pojęcia "marksizmu kulturowego" zachowuję pewien dystans, gdyż zbyt często staje się ono uniwersalnym wytrychem w rękach rozmaitych tropicieli globalnych spisków. Nie ukrywam przy tym jednak, że dostrzegam zjawisko agresywnej infantylizacji dyskursu publicznego - zwłaszcza w tzw. krajach zachodnich - polegającej na nachalnym forsowaniu przekonania, jakoby tożsamość była pojęciem dowolnie elastycznym i subiektywnym, a więc stwarzającym nieskończone możliwości w zakresie budowania w sobie mentalności ofiary, ciemiężonej rzekomo przez tych, którzy nie tolerują jej tożsamościowych fanaberii. Choć więc tego rodzaju kulturowa infantylizacja nie wpisuje się w klasyczną marksistowską narrację o walce obiektywnie zdefiniowanych klas społecznych, to sprzyja ona jednak realizacji marksistowskiego celu, jakim jest całkowita kontrola społeczna wynikająca z całkowitej antagonizacji i politycyzacji wszelkich relacji społecznych.

Nie sposób więc uciec tu od wniosku, że być może niszczyciele cywilizacji odebrali w tym kontekście kilka kluczowych lekcji od jej zwolenników. Wszakże np. Mises konsekwentnie podkreślał w "Teorii i historii", że - na przekór klasycznemu marksizmowi - to nie "siły produkcji" kształtują "relacje produkcji", ale na odwrót: to nie względy materialno-technologiczne kształtują deterministycznie kulturowo-instytucjonalny kształt danego społeczeństwa, tylko idee i wyrażające je instytucje określają, jaki poziom materialno-technologicznego rozwoju jest danemu społeczeństwu dostępny. To nie materialistyczno-biologistycznie rozumiana walka o zasoby generuje pojęcie własności prywatnej mające usankcjonować pozycję zwycięzców w owej walce, tylko autentycznie zinternalizowany szacunek dla własności prywatnej umożliwia zastąpienie walki o zasoby ich kooperacyjnym pomnażaniem.

Podobny wniosek wybrzmiewa konsekwentnie w literaturze ekonomicznej tzw. nowych instytucjonalistów - to nie dostępność zasobów naturalnych czy rozwiązań technologicznych jest kluczem do rozwoju społeczno-gospodarczego, tylko instytucje, idee i przymioty kulturowe umożliwiające uczynienie z tych pierwszych właściwego użytku. Obecność tych pierwszych w oderwaniu od tych drugich staje się wręcz na ogół katalizatorem społeczno-gospodarczego regresu, w ramach którego lokalni watażkowie otrzymują dodatkowe środki umożliwiające im korumpowanie wybranych grup społecznych i jeszcze intensywniejsze ciemiężenie grup pozostałych.

Przeniesienie prób całkowitej antagonizacji i politycyzacji relacji społecznych z obszaru obiektywno-ekonomicznego na obszar subiektywno-tożsamościowy zdaje się znamionować, że wrogowie wolnego społeczeństwa wzięli sobie do serca powyższe wnioski, wypracowane na ogół przez ich ideowych oponentów. Stąd też - zachowując ostrożność wobec posługiwania się pojęciem-wytrychem, jakim stał się "marksizm kulturowy" - należy zachowywać dziś szczególną świadomość, że rzetelna edukacja ekonomiczna musi być wyczulona na kulturowo-mentalnościowe fundamenty zdrowo działającej gospodarki.

Innymi słowy, szczególnie dziś należy konsekwentnie podkreślać, że tak jak nie ma specjalizacji, podziału pracy, akumulacji kapitału i przedsiębiorczości bez szacunku dla wolności osobistej i własności prywatnej, tak nie ma szacunku dla wolności osobistej i własności prywatnej bez kultury przepojonej zarówno klasycznymi "konserwatywnymi" cnotami roztropności, powściągliwości i dyskrecji, jak i klasycznymi "postępowymi" cnotami odwagi, odpowiedzialnej innowacyjności i ciągłej autorefleksji. Im solidniejsza bowiem staje się materialno-technologiczna "baza", tym bardziej krucha i narażona na pogrążenie się w rozkapryszonej, politykierskiej roszczeniowości może się stać jej mentalno-kulturowa "nadbudowa", która - co wykazali wspomniani wcześniej rzetelni ekonomiści - jest w rzeczywistości ową ostateczną "bazą", z której wynika nie tylko możliwość wypracowania społeczno-gospodarczego dobrobytu, ale również możliwość ocalenia - oraz zaprzepaszczenia - tego rodzaju dobrobytu wypracowanego przez poprzednie pokolenia.

Wrogowie cywilizacji zdają się dziś rozumieć to nadzwyczaj dobrze, tym lepiej więc muszą to dziś rozumieć wszyscy jej zwolennicy - zwłaszcza, że to spośród nich wywodzą się ci, którzy odkryli kluczowe w tym kontekście zależności.

Friday, May 25, 2018

Man is a Social, not a Tribalistic Creature

Man is not a tribal creature - or, worse still, a tribalistic creature - but a social creature. It is in his nature to undertake collective endeavors, but it is not in his nature to submit to collectivist enslavement. His natural urge is to cooperate, not to serve, and all of his specifically human accomplishments bear the clear mark of individual will, not of herd instinct.

Tribalism and collectivism may be alluring and addictive - as evil things usually are - but they are unnatural in the sense that they diminish our humanity and stifle its potential. They are a caricature of human coexistence, not its natural form, and it is crucial to bear this in mind whenever power-hungry swindlers equate what is popular with what is natural. Society is a harmony of individual desires - it is only the mob that is a cacophony of animalistic lusts. If we want to belong to the former and never fall victim to the latter, it is imperative to remember that they couldn't be further apart, and that the human mind needs to be stupefied if it is to forget this fact.

Saturday, May 12, 2018

Libertarianizm i aksjologiczna konkurencja

Libertarianizm nie tylko nie jest światopoglądem metafizycznym, ale nie jest nawet światopoglądem obyczajowym, a więc moralnym w pełnym tego słowa znaczeniu - jest on wyłącznie światopoglądem prawnym, czyli wyszczególniającym, w jakich okolicznościach dopuszczalne jest instytucjonalne wymuszenie bądź zablokowanie określonych działań. Co więcej, jest on, logicznie rzecz ujmując, jedynym możliwym światopoglądem czysto prawnym, a więc nie wikłającym prawa w narzucanie jakiejkolwiek metafizyki czy obyczajowości, zamiast tego widząc w nim instytucjonalne zabezpieczenie możliwości działania w zgodzie z dowolną nieagresywną metafizyką bądź obyczajowością.

Innymi słowy, libertarianizm jest filozofią społeczną w najwyższym stopniu odciążoną od metafizyki i obyczajowości. Z tego wynika jednakże, że jest on jednocześnie filozofią społeczną najbardziej wymagającą wobec metafizyki i obyczajowości - wymagającą od nich tego, aby przeszły one ostateczny test autentycznej społecznej akceptacji, jakim jest test skutecznej perswazji w ramach swobodnej aksjologicznej konkurencji. W im większym więc stopniu zwolennik danej metafizyki bądź obyczajowości reaguje wrogością wobec wizji życia społecznego opartego na zasadach libertariańskich, w tym większym stopniu zdradza on brak wiary w autentyczną wartość własnych propozycji metafizycznych i obyczajowych. Zdradza on bowiem wówczas przekonanie, że akceptacja dla owych propozycji powinna wynikać nie tylko z wiary w ich autentyczną wartość, ale również - czy może przede wszystkim - ze strachu przed fizycznymi represjami, a więc ze względów jednoznacznie koniunkturalnych.

Podsumowując, to nie zwolennik libertarianizmu zdradza z definicji jakiekolwiek inklinacje dekadenckie, ale ten, kto w imię rzekomego przywiązania do pewnego kanonu metafizycznych czy obyczajowych wartości wykazuje wobec libertarianizmu wrogość - tzn. ten, kto ostateczną gwarancję szacunku dla owych wartości widzi w zinstytucjonalizowanej agresji i miarą takiego poglądu mierzy wszystkich innych. Ten natomiast, kto jest do owego kanonu rzeczywiście i szczerze przywiązany, powinien tym bardziej zabiegać o możliwość przetestowania jego normatywnego wpływu w warunkach pełnego poszanowania dla wolności osobistej i swobody wyboru.

Sunday, April 29, 2018

Wartość unikania konfliktów pseudowartości

Najskuteczniejszym sposobem odwodzenia ludzkości od prawdy, dobra i piękna nie jest bezpośrednie stręczenie jej fałszu, zła i brzydoty. Zamiast tego - w zależności od temperamentu i charakteru danej grupy osób - prowadzi się ją na manowce jedną z dwóch ścieżek pośrednich.

Tym, którzy są przekonani, że żyją prawdą, dobrem i pięknem rozumianymi jako zjawiska równie obiektywne, co oczywiste, oferuje się ich karykatury - slogan, konwenans i kicz. Tym zaś, którzy są przekonani, że żyją prawdą, dobrem i pięknem rozumianymi jako zjawiska subiektywne, a więc całkowicie własne, oferuje się ich atrapy - wymysł, zachciankę i modę. Następnie namawia się tych pierwszych, aby bezustannie bronili przed tymi drugimi karykatury tego, co ponadczasowe, a tych drugich, by stale walczyli z tymi pierwszymi o atrapę tego, co postępowe.

Innymi słowy, najskuteczniejszym sposobem odwodzenia ludzkości od współpracy w imię wartości jest podsycanie ciągłego konfliktu między różnymi odmianami pseudowartości, twierdząc przy tym, że warunkiem owej współpracy jest bądź to wyeliminowanie strony przeciwnej, bądź to trwanie w "dialektycznym" ścieraniu się domniemanych wartości z antywartościami. Pierwszym zaś krokiem ku rzeczywistej współpracy w imię wartości jest konsekwentne odmawianie uczestnictwa w owym konflikcie, natomiast drugim - przekonanie jak największej liczby osób, żeby postąpiły tak samo. A to i tak dopiero początek drogi - ale początek niezbędny i niestety nieoczywisty.

Thursday, April 19, 2018

Etyka gospodarcza jako refleksja nad jakościowym potencjałem działalności ekonomicznej

Poniższy artykuł przedstawia koncepcję etyki jako refleksji nad jakościowym potencjałem działalności gospodarczej. Sugeruje on, że ilościowo-instrumentalna użyteczność kategorii gospodarczych takich jak monetarne zyski i straty może się w pełni zmaterializować wyłącznie w odpowiednim jakościowo-autotelicznym otoczeniu - sugeruje zatem, że ekonomiczna efektywność nie tylko nie wchodzi w żaden immanentny konflikt z etyczną zasadnością, ale jest jej naturalnym następstwem. W kontekście tym podkreślony jest szczególnie potencjał przedsiębiorczej kreatywności w zakresie znoszenia pozornych moralnych dychotomii, takich jak interes własny versus interes cudzy czy rentowność versus charytatywność. Szczególny nacisk położony jest również na fakt, że tzw. gospodarka oparta na wiedzy, charakterystyczna dla okresu rewolucji informacyjnej, stwarza wyjątkowo korzystne warunki dla rozwoju owej przedsiębiorczej kreatywności oraz jej etycznego potencjału.

[Czytaj więcej]

Tuesday, April 17, 2018

Etatyzm: niepożądany, niekonieczny i usuwalny

Czy etatyzm jest zjawiskiem pożądanym? Nie, nie jest. Wręcz przeciwnie, zinstytucjonalizowana i ideologicznie wybielana agresja jest najbardziej niepożądaną rzeczą, jaka może przyjść na myśl rozsądnej osobie.

Czy etatyzm jest zjawiskiem koniecznym? Nie, nie jest, jako że zinstytucjonalizowana i ideologicznie wybielana agresja jest ścisłym przeciwieństwem deklarowanego celu etatyzmu, jakim jest zabezpieczanie społecznej współpracy.

Czy etatyzm jest zjawiskiem nieuniknionym? Nie, nie jest, jako że nie ma nic nieuniknionego w wykazywaniu tolerancji dla zinstytucjonalizowanej i ideologicznie wybielanej agresji, podobnie jak nie było nic nieuniknionego w wykazywaniu tolerancji dla niewolnictwa, pańszczyzny czy publicznych tortur.

Czy etatyzm mimo to będzie trwał? To zależy wyłącznie od wszystkich ludzi dobrej woli, którzy zawsze mogą masowo wypowiedzieć mu posłuszeństwo, tym samym skazując go na obumarcie. Nie istnieją żadne "zła konieczne" - istnieją jedynie wysiłki konieczne do ich pokonania.

Friday, April 13, 2018

Prywatność danych a dyskrecja użytkowników

W kontekście ostatnich wypadków z Facebookiem w tle pojawia się często utyskiwanie na temat "wykorzystywania prywatnych danych z publicznych profili". Stwierdzenie takie zdaje się świadczyć o poważnym nierozumieniu pojęcia prywatności wraz z jego różnymi znaczeniami. Jeśli prywatność rozumieć jako wyłączną, osobistą własność - tak jak w pojęciu własności prywatnej - to pod tę kategorię nie podpada oczywiście zawartość publicznych profili, a więc zjawisko nie tylko nieskończenie replikowalne, ale też - na własne życzenie - ogólnodostępne. Jeśli natomiast prywatność rozumieć jako intymność i poufność, to - podobnie jak wyżej - ogólnodostępność dowolnych danych czyni je z definicji nieintymnymi i niepoufnymi. Innymi słowy, jak sama nazwa wskazuje, publiczne profile nie są w żaden sposób prywatne - to, że są osobiste, tzn. przypisane konkretnym osobom, w żaden sposób tego nie zmienia.

Być może wypadki te posłużą więc jako dobra lekcja tego, że publiczne zdawanie relacji ze swoich prywatnych spraw - co jest w Internecie zjawiskiem nagminnym - z definicji owe sprawy deprywatyzuje i wydaje je na pastwę wszystkich podglądaczy i naciągaczy świata. Inaczej rzecz ujmując, być może kilka kolejnych tego rodzaju historii uświadomi w końcu użytkownikom globalnej informacyjnej gospodarki wartość przymiotów takich jak dyskrecja, anonimowość i pokora rozumiana jako brak potrzeby epatowania swoją wirtualną obecnością. Warto również, by w parze z tym szła świadomość, że wyłącznie owe przymioty - a nie jakiekolwiek zapewnienia składane przez internetowych usługodawców, czy też, Boże uchowaj, biurokratycznych "regulatorów" - są w stanie sprawić, że te dane, na poufności których nam zależy, poufne pozostaną.

PS. Powyższe nie zmienia oczywiście faktu, że jeśli wbrew woli użytkowników stronom trzecim przekazywane są informacje kontraktowo prywatne - tzn. np. wiadomości z Facebook Messengera - to dochodzi do niedopuszczalnego naruszenia zawartej uprzednio umowy. To jednak jedynie najoczywistszy aspekt dużo obszerniejszego tematu ostentacyjnej niedbałości o prywatność nie po stronie internetowych usługodawców, ale po stronie ich klientów.

Thursday, March 29, 2018

Im więcej się ma, tym lepszym trzeba być

Biblijna historia dotycząca pobytu człowieka w rajskim ogrodzie jest doskonałą ilustracją tego, że im więcej się ma, tym lepszym trzeba być - im więcej ma się do dyspozycji zasobów, tym większe jest ryzyko ich nadużycia, a tym samym tym większy jest wymóg stosownego moralnego wysiłku i tym bardziej upokarzające są konsekwencje jego braku.

Warto mieć to na uwadze, ilekroć przytacza się zasłużenie optymistyczne fakty świadczące o tym, w jak bezprecedensowym dobrobycie żyje dziś ludzkość dzięki swojej współpracy, innowacyjności i przedsiębiorczości. Jeśli ów materialny i technologiczny dobrobyt nie stanie się siłą napędową dla odnośnej kulturowej dojrzałości, duchowej pokory i moralnej dyscypliny, to od pewnego momentu zacznie on spektakularnie topnieć pod wpływem rozochoconej roszczeniowości, niewdzięczności i infantylnego rozkapryszenia.

Ważne więc, by pamiętać, że dobrobyt nie ma służyć wygodzie życia, tylko stawianiu sobie coraz bardziej jakościowo wymagających wyzwań - owoce wolności gospodarczej mają służyć nie ich biernej konsumpcji, ale wyznaczaniu owej wolności (nie tylko gospodarczej) coraz trudniejszych rozwojowych celów. W innym razie trzeba będzie regularnie się przekonywać, jak łatwo raje stają się rajami utraconymi - w tym zwłaszcza te ziemskie.

Sunday, March 25, 2018

Statism: Undesirable, Unnecessary, and Avoidable

Is statism desirable? No, it is not. In fact, institutionalized and ideologically whitewashed aggression is the most undesirable thing that any sane person can think of.

Is statism necessary? No, it is not, since institutionalized and ideologically whitewashed aggression is the very opposite of its stated goal of securing social cooperation.

Is statism inevitable? No, it is not, since there is nothing inevitable about tolerating institutionalized and ideologically whitewashed aggression, just as there was nothing inevitable about tolerating slavery, serfdom, human sacrifice, and public torture.

Will statism persist nonetheless? It only depends on you and other people of good will, who can always jointly resolve to serve no more and successfully starve the beast. There are no necessary evils - there are only necessary efforts to defeat them.

Monday, February 19, 2018

The Economics of Law, Order, and Action

My book "The Economics of Law, Order, and Action: The Logic of Public Goods" is now available for purchase. Its primary purpose is to provide a comprehensive challenge to the standard position of the economic and political mainstream, according to which efficient production of so-called public goods, including law and defense, requires the use of territorial monopolies of coercive force.

In other words, in an attempt to draw on the interdisciplinary spirit of classical political economy, it aims at providing a wide-ranging economic and ethical case for extending the applicability of voluntary, entrepreneurial cooperation to the realm of creating and sustaining legal and protective services together with attendant institutional frameworks.

Sunday, February 11, 2018

There is No "Third Way" Between Cooperation and Destruction

Just as astronomy is anti-astrology and medicine is anti-quackery, economics is anti-politics: politics destroys peaceful social cooperation and hampers its potential, while economics describes all of its productive nuances and beneficial intricacies; politics promotes social myths that crush the developmental drive of creative human action, while economics dispels those myths by explaining the enriching power of commerce and entrepreneurship; politics stokes artificial divisions and collective hatreds, while economics describes the processes whereby strangers become friends without even being acquaintances.

In other words, as a perspective on the world, economics is no more reconcilable with politics than astronomy is reconcilable with astrology or medicine with quackery. There is no "third way" between cooperation and destruction, production and plunder, or education and propaganda. Every such "third way" turns out to be at best a dead end of stagnation, and at worst a highway to social disintegration, and sound economic knowledge is the most reliable means of avoiding both.

Wednesday, January 31, 2018

Wolność słowa, jakość słowa i ideologiczny szum

W dobie Internetu wolność słowa jest nieusuwalnym faktem. Nie oznacza to, że ktoś, kto jest wyjątkowo nieostrożny w formułowaniu wyjątkowo prowokacyjnych opinii, nie może czasem stać się kozłem ofiarnym, na którym skupi się szczególna uwaga któregoś z monopolistycznych aparatów opresji, ale oznacza to, że każdy pogląd, który ktoś chce wyrazić, może zostać wyrażony, dostrzeżony i zapamiętany. Wynika z tego między innymi, że w dobie Internetu każdy członek tzw. klasy rządzącej może być bezustannie i bezpardonowo wyszydzany, a każdy ideologiczny fetysz bezustannie i bezpardonowo mieszany z błotem.

Ci, którzy aspirują do bycia członkami tzw. klasy rządzącej i do wykorzystywania tego rodzaju ideologicznych fetyszy w celu bałamucenia społeczeństwa, na ogół zdają sobie z powyższego sprawę. W związku z tym ich obecnym głównym celem w sferze propagandy nie jest uprawianie realnej ideologicznej cenzury - bo to jest rzecz dziś niemożliwa - ale wciąganie jak najszerszych grup społecznych w bezproduktywne, intelektualnie wyjaławiające połajanki na tzw. mediach społecznościowych, uprawiane rzekomo w celu "obrony honoru" wspomnianych wyżej fetyszy i ich politycznych chwalców. W ten sposób nie tyle zamyka się usta wyrazicielom politycznie niewygodnych opinii - np. opinii konsekwentnie libertariańskich i anty-trybalistycznych - co sprawia się, że owe opinie toną w permanentnym trybalistycznym rozemocjonowaniu i rozwrzeszczeniu, co skutecznie neutralizuje jakikolwiek ich odbiór.

Innymi słowy, wyraziciele tego rodzaju opinii nie mogą dziś poprzestać wyłącznie na podkreślaniu wagi wolności słowa, ani też na używaniu owej wolności w celu regularnego przekłuwania ideologicznych balonów nadmuchiwanych przez tzw. klasę rządzącą. Muszą oni również podkreślać, że wolność słowa - jak każda inna wolność - jest wyjątkowo cenną wartością, która, aby taką pozostała, musi być używana w sposób wstrzemięźliwy, precyzyjny i umiejętny, niedający się absorbować politycznej pianie ani kulturowemu infantylizmowi. Jeśli bowiem będzie się marnotrawiło jej potencjał, a nie wykorzystywało go w jakościowo najlepszy sposób, to szybko się okaże, że tego rodzaju marnotrawstwo służy wrogom wolności słowa - i każdej innej wolności - niewiele gorzej niż represyjna cenzura. Podsumowując, należy pamiętać, że wolność słowa - jak każda inna wolność - szybko traci swoją intelektualną, moralną i duchową siłę, jeśli nie towarzyszy jej stosowna odpowiedzialność. Pamiętając zaś o tym, i chcąc dbać o jakość swojej wolności, należy konsekwentnie dążyć do tego, aby ową odpowiedzialność w sobie wykształcić.

Monday, January 22, 2018

Polilogizm, neomarksizm i "postmodernizm"

Choć należę do osób sceptycznych wobec opinii, jakoby jungowski psycholog Peterson stanowił wielkie intelektualne objawienie, w jego publicznej działalności doceniam zwłaszcza konsekwentne podkreślanie faktu, że tzw. postmodernizm nie jest żadną powściągliwie agnostyczną odpowiedzią na XX-wieczne totalitaryzmy z ich rzekomym monopolem na prawdę, ale ideologiczną przykrywką dla neomarksizmu. Innymi słowy, tak jak klasyczny marksizm służył realizacji zasady "dziel i rządź" poprzez wzniecanie zbiorowych nienawiści wynikających z domniemanych "konfliktów klasowych", tak neomarksizm realizuje tę samą zasadę w dokładnie ten sam sposób, z tą jedynie różnicą, że "konflikty klasowe" zastępuje "konfliktami tożsamościowymi", gdzie "postmodernistyczny" pensjonarski nihilizm stanowi pretekst do wymyślania nieskończonej liczby choćby najbardziej absurdalnych tożsamości, fakt posiadania których ma dawać każdemu prawo do czucia się ofiarą "systemowej dyskryminacji", skonfliktowaną z reprezentantami "tożsamości społecznie dominujących".

Powyższy zasadniczy związek między neomarksizmem a "postmodernizmem" nie powinien zaskakiwać żadnego uważnego czytelnika dzieł Ludwiga von Misesa, który konsekwentnie podkreślał, że fundamentem marksizmu jest immanentnie nihilistyczna koncepcja polilogizmu - tzn. koncepcja, jakoby różne grupy osób posługiwały się różnymi, wzajemnie sprzecznymi rodzajami logiki, co z definicji musi czynić konflikt fundamentem wszelkich relacji międzygrupowych. Mises zaznacza przy tym, że nie należy myśleć o marksistowskim polilogizmie jako o pojęciu nacechowanym wyłącznie ekonomicznie - każdy pretekst do wzniecania wzajemnie skonfliktowanych zbiorowych nienawiści jest politycznie pożądany, jeśli tylko może posłużyć kontrolowaniu społeczeństwa zgodnie z zasadą "dziel i rządź". Neomarksizm jest jednak w tym sensie bardziej ekspansywny od marksizmu klasycznego, że o ile ten drugi twierdzi, iż linie konfliktów klasowych są ustalone obiektywnie (a kto owe ustalenia kwestionuje, ten jest "wrogiem klasowym" albo ofiarą "fałszywej świadomości"), o tyle ten pierwszy twierdzi, że mogą one przebiegać wszędzie, a każda świadomość (i każda związana z nią tożsamość) skłonna, by je mnożyć, jest ideologicznie słuszna.

Podsumowując, o ile ekonomia w duchu Misesa okazała się kluczowa dla zdyskredytowania klasycznego marksizmu i złamania jego władzy, o tyle obnażenie i pokonanie jego kulturowo-tożsamościowej wersji może wymagać intensywnego rozwoju i upowszechniania szerzej rozumianej wiedzy prakseologicznej - tzn. wiedzy podkreślającej fakt, że istnieje obiektywna logiczna struktura ludzkiego działania, która tyczy się nie tylko jego ekonomicznych aspektów, ale też szerzej rozumianej sfery kultury i tożsamości. Innymi słowy, tak jak istnieją pewne immanentnie nielogiczne wizje funkcjonowania gospodarki (do których należy wizja oparta na marksistowsko rozumianych "konfliktach klasowych"), tak istnieją również immanentnie nielogiczne wizje funkcjonowania relacji obyczajowych (do których należy wizja oparta na neomarksistowsko rozumianych "konfliktach tożsamościowych") - jeśli ktoś np. w czysto subiektywny sposób definiuje swoją tożsamość, to w żaden logicznie uzasadniony sposób nie może on twierdzić, że jej lekceważenie przez innych stanowi obiektywny przejaw "dyskryminacji" czy "opresji", itd. Prakseologia ma więc znów do odegrania niezwykle doniosłą rolę, a od tego, czy odegra ją z sukcesem, może zależeć to, czy uda się ostatecznie zahamować proces ideologicznej dewastacji społeczeństwa.

Sunday, January 21, 2018

Wyzwolenie jest ostateczną formą ucieczki

Owszem, libertarianizm jest eskapistyczny. Z tym że, parafrazując Tolkiena, jest on eskapistyczny we właściwym sensie tego słowa - tzn. jest to filozofia zdrowej na umyśle osoby usiłującej uciec z zakładu dla obłąkanych. Wyzwolenie jest w istocie ostateczną formą ucieczki - i, jako takie, jest ono również ostateczną formą pokonania ciemiężcy bez używania jego własnej broni. Każda wolna osoba jest w kluczowym sensie skutecznym uciekinierem, i jest to forma skuteczności, której nie sposób przecenić - libertarianizm osiąga sukces nie wtedy, kiedy pokonani zostają nadzorcy niewolników, ale wtedy, kiedy cele niewolników stają się puste.

Tuesday, January 9, 2018

Racjonalność, racjonalizacja i libertarianizm

Jedną z dzisiejszych popularnonaukowych mód jest chętne powoływanie się na psychologiczne badania mające rzekomo wykazywać, że osądy moralne są w ostatecznym rachunku wyrazem emocjonalnych preferencji, a nie logicznego namysłu, i że argumenty etyczne są w związku z tym w większej mierze wyrazem racjonalizacji, niż racjonalności.

Moda ta nie jest niczym nowym, bo bardzo podobne hasła głosił kilkadziesiąt lat temu słusznie przebrzmiały dziś nurt "logicznego pozytywizmu" - nowe, albo przynajmniej stwarzające pozór nowości, jest w tym kontekście jedynie zakorzenienie owych haseł w rzekomych obserwacjach "psychologii eksperymentalnej" czy "nauk behawioralnych". Nowa zdaje się być jednak również powiązana z ową modą sugestia, jakoby akceptacja powyższej wizji moralności mogła służyć wolności osobistej, pokojowemu współistnieniu, dobrowolnej separacji i innym ideałom liberalnym oraz libertariańskim.

Sugestia ta zdaje się głosić, że jeśli skonfliktowane strony przekonają same siebie, że ich moralne dysputy polegają wyłącznie na przerzucaniu się wzajemnie przeciwstawnymi racjonalizacjami, to szybko dojdą do wniosku, że jedynym obopólnie satysfakcjonującym rozstrzygnięciem podobnych dysput jest pełna autonomia działań w indywidualnych prywatnych przestrzeniach i maksymalne zwiększenie zasięgu owych przestrzeni. Kluczowym powodem, dla którego jest to sugestia błędna, jest fakt, iż powyższa "racjonalizacyjna" wizja moralności jest niczym innym, jak kolejną odsłoną błędu genetycznego, na którym była oparta m.in. ideologia marksistowska.

Ściślej rzecz ujmując, tak samo jak z faktu, że pewien argument służy czyimś "klasowym interesom", nie wynika, że jest to argument błędny, z faktu, że pewien osąd moralny jest naturalnie zgodny z czyimś przyrodzonym temperamentem, nie wynika, że osąd ów nie zawiera w sobie logicznie wydedukowanej etycznej prawdy. Jeśli więc - zgodnie z "racjonalizacyjną" wizją moralności - argument na rzecz rozstrzygania moralnych sporów poprzez tworzenie autonomicznych prywatnych przestrzeni można domyślnie uznać za przejaw temperamentalnej preferencji i związanych z nią zabiegów racjonalizacyjnych, to oczywiście w żaden sposób nie wyda się on przekonujący tym, którzy mają temperamentalnie odmienne wizje rozstrzygania podobnych sporów - np. poprzez podporządkowanie wszystkich stron konfliktu monopolistycznemu aparatowi agresji.

Innymi słowy, na gruncie antyracjonalistycznej metaetyki nie zbuduje się racjonalnych praktyk rozstrzygania etycznych kwestii. Natomiast negatywne efekty działań racjonalizacyjnych - których istnienie i naturalny powab jest przecież rzeczą znaną od starożytności - zdoła się uśmierzyć nie w takim stopniu, w jakim uzna się je za fundament osądów moralnych, ale w takim stopniu, w jakim nauczy się je odróżniać od autentycznie racjonalnej moralnej argumentacji.

Podsumowując, szeroka akceptacja "racjonalizacyjnej" wizji moralności nie jest w stanie w żaden znaczący sposób sprzyjać szerokiej akceptacji dla wartości klasycznie liberalnych czy libertariańskich - filozofia oparta na tych wartościach, chcąc trwale zwiększać zasięg swojego oddziaływania, musi trzymać się świadomości, że, nomen omen, tylko prawda wyzwala. Mając zaś ową świadomość, musi ona tę prawdę w konsekwentnie dogłębny i przejrzysty jednocześnie sposób badać, opisywać i ilustrować.