Współczesny etatyzm posługuje się trzema głównymi narzędziami: nacjonalizmem (budowaniem plemiennej satysfakcji z przynależności do bandy największego z lokalnych rozbójników), klasowym "redystrybucjonizmem" (bastiatowską wielką fikcją, w ramach której każdy próbuje żyć kosztem wszystkich pozostałych) i technokratycznym scjentyzmem (iluzją tego, że centralne sterowanie społeczeństwem jest przedłużeniem "metody naukowej"). Klasowy "redystrybucjonizm" dostarcza chleba, nacjonalizm igrzysk, a technokratyczny scjentyzm pozoru organizacyjnej sprawności w zawiadywaniu jednym i drugim.
Wszystkie współczesne "konflikty polityczne" są przejawem napięć pomiędzy powyższymi elementami. Gdy etatyzm zbytnio eksploatuje fikcję konfliktów klasowych, wtedy większego uznania domagają się wszyscy żyjący głównie fikcją jedności narodowej. Gdy zbytnio eksploatowana jest fikcja jedności narodowej, wtedy coraz głośniej zaczynają szemrać wszyscy żyjący głównie fikcją konfliktów klasowych. A gdy w zbytnie samozadowolenie popadną praktycy technokratycznego scjentyzmu, wówczas "obrońcy narodu" i "bojownicy o sprawiedliwość społeczną" zgodnie burzą się przeciw "globalistom" czy "neoliberałom". Zasada "dziel i rządź" nie jest narzędziem łatwym w obsłudze, więc trudno się dziwić stałym nawrotom tego rodzaju napięć. Należy jednak zawsze zachowywać świadomość, że wszystko to są spory w wielkiej patologicznej rodzinie etatystów, czyli miłośników zorganizowanej agresji i grabieży.
Immanentnie chwiejne współistnienie powyższych trzech zjawisk jest stanem rzeczy bardzo drogim w utrzymaniu, zatem współczesny etatyzm toleruje pewien zakres indywidualizmu i liberalizmu, stanowiących źródło bezprecedensowego dobrobytu, a tym samym bezprecedensową gratkę dla struktur zorganizowanego pasożytnictwa. Dlatego też współczesny etatyzm rzadko bywa twardym totalitaryzmem - na ogół jest totalitaryzmem miękkim, który nie morduje swoich ofiar, ale powoli i systematycznie wysysa z nich życiowe soki, co jakiś czas przyzwalając na ich regenerację.
Nie zmienia to jednakże faktu, że współczesny etatyzm we wszystkich swych postaciach - nacjonalistycznej, klasowo-redystrybucyjnej i technokratyczno-scjentystycznej - jest absolutnym wrogiem indywidualizmu, klasycznego liberalizmu, libertarianizmu i wszelkich innych form konsekwentnego szacunku dla wolności osobistej i naturalnych praw jednostki, nie różniąc się w tym niczym od etatyzmu przedwspółczesnego. Tym samym we wszystkich konfliktach pomiędzy jego niezliczonymi szczegółowymi postaciami - "lewicą", "prawicą", natywizmem, "globalizmem", neoluddyzmem, "inżynierią społeczną", itd. - liberalizm pozostaje równie wrogi wobec nich wszystkich, dlatego że jako jedyny jest on przyjazny wartościom pokojowego, cywilizowanego życia społecznego. Jeśli ktoś twierdzi, że stanowi to jego wyjątkową słabość, to powinien też wiedzieć, że stanowi to również jego unikatową siłę - etiam si omnes, ego non.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment