Wszelka dyskusja o tzw. prawdziwym socjalizmie sprowadza się do społeczno-politycznego odpowiednika paragrafu 22. Gdyby gdziekolwiek udało się kiedykolwiek wprowadzić prawdziwy socjalizm - w pełni odcięty od zagranicznego wolnego rynku, skutecznie niszczący wszystkie lokalne czarne rynki, nie korzystający z dofinansowania przez inne, nie w pełni socjalistyczne reżimy, itd. - to taki system natychmiast uległby spektakularnemu samozniszczeniu, pochłonięty przez kalkulacyjny chaos tak wyczerpująco opisany przez Ludwiga von Misesa. Innymi słowy, nie byłby on prawdziwym socjalizmem, bo nie byłby już niczym. Z drugiej strony, jak długo nominalnie socjalistyczny system trwa dzięki istnieniu zagranicznego wolnego rynku, lokalnych czarnych rynków i dofinansowaniu przez inne, nie w pełni socjalistyczne reżimy, tak długo można twierdzić, że jego permanentne problemy wynikają z tego, iż nie jest to prawdziwy socjalizm.
Podsumowując, nigdy nigdzie nie będzie prawdziwego socjalizmu - i to nie z tego względu, że jest on logicznie niemożliwy, tylko z tego względu, że jego wdrożenie równa się jego natychmiastowej autodestrukcji. Zawsze będzie można natomiast twierdzić, że wszystkie chroniczne bolączki istniejących nominalnie socjalistycznych reżimów wynikają z tego, że żaden z nich nie osiągnął jeszcze ideału prawdziwego socjalizmu - bo po prawdzie martwy już żadnych bolączek nie odczuwa. Innymi słowy, zawsze będzie można utożsamiać samobójstwo z lepszym życiem - i, dążąc do niego, uprzykrzać życie tym, którzy chcą żyć. Chyba że zrozumie się w końcu, że - jak sugerował Mises i parę innych wcale rozsądnych osób - jest to utożsamienie tragicznie błędne. Czego wszystkim poszukiwaczom prawdziwego socjalizmu należy serdecznie życzyć.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment