Im kto jest bardziej prokapitalistyczny, prorynkowy i proprzedsiębiorczy, tym bardziej powinien doceniać fenomenalny dobrobytowy potencjał narzędzi i form organizacyjnych, jakimi są wolny rynek, kapitalizm i swobodna przedsiębiorczość, przy jednoznacznym byciu tym bardziej krytycznym wobec zakresu rzeczywistego wykorzystywania owego potencjału.
To konsekwentny prokapitalista, nie proetatysta, ma prawo i obowiązek być szczególnie krytyczny wobec formy i treści istniejących w danym czasie gospodarek kapitalistycznych. To zwolennik w pełni wolnego rynku ma szczególne prawo i obowiązek krytykowania wolnych konsumentów za tandetne w jego odczuciu wybory konsumenckie, a wolnych przedsiębiorców za siermiężne w jego opinii oferty produktowe i usługowe. Krytyka ta - jeśli jest ona konstruktywna - sprowadza się bowiem do bezustannego podkreślania, jak wielki, praktycznie nieograniczony dobrobytowy potencjał zawiera w sobie wolny rynek, kapitalizm i swobodna przedsiębiorczość, i jak istotne jest, aby bezustannie doskonalić się w jego odkrywaniu.
Oczywistym być powinno, że ogromne marnotrawstwo owego potencjału wynika z tego, że istniejące dziś gospodarki rynkowe są przesiąknięte etatystyczną trucizną. Nie wolno jednak popełniać w tym kontekście błędu twierdzenia, że istnienie owych etatystycznych obciążeń zwalnia istniejące gospodarki rynkowe z krytyki na ich własnym gruncie. Bardzo istotnym w tym kontekście zadaniem jest ostateczne pogrzebanie etatystycznego sofizmatu, jakoby tego rodzaju krytyka musiała być równoznaczna z chęcią coraz większego podporządkowywania owych gospodarek politycznej represji. Jest bowiem wręcz przeciwnie - tylko ten, kto chce je całkowicie uwolnić od politycznej represji, może i powinien uprawiać autentycznie konstruktywną krytykę rozmaitych mankamentów ich funkcjonowania, tak samo jak może i powinien uprawiać podobną krytykę dotyczącą innych kluczowych obszarów współdziałania wolnych i odpowiedzialnych jednostek.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment