Jeśli wyjść z założenia, że każda władza jest złem, to w im większym stopniu jest ona organizacyjnie podzielona i potencjalnie wewnętrznie skłócona, tym jest ona słabsza, a tym samym mniej zła. Stąd oczywista - nawet jeśli jedynie względna - wartość instytucji trójpodziału władzy, konstytucyjnych ograniczeń czy autonomii lokalnych samorządów. Z tego samego powodu bierze się również względna wartość przynajmniej częściowego podporządkowania suwerenności władz narodowych rozmaitym międzynarodowym traktatom oraz ponadnarodowym organizacjom takim jak np. UE. Jest to nic innego, jak rozszerzenie na poziom międzynarodowy wspomnianych wyżej instytucji ograniczających samowolę władzy na poziomie narodowym.
Sytuacją optymalną byłoby rzecz jasna w tym kontekście zaistnienie świata złożonego wyłącznie z całkowicie autonomicznych obszarów własnościowych zintegrowanych na bazie dobrowolnie akceptowanych kodeksów prawno-regulacyjnych wypracowanych przez prywatne, konkurujące ze sobą agencje obronne, mediacyjne i arbitrażowe. Mając tego świadomość należy jednak pamiętać, że świat złożony z wewnętrznie podzielonych i konstytucyjnie skrępowanych władz narodowych, podporządkowanych dodatkowo międzynarodowym traktatom i wymogom uczestnictwa w ponadnarodowych organizacjach, jest światem znacznie bliższym powyższemu ideałowi niż świat "w pełni suwerennych państw narodowych", zwłaszcza takich, które nie dbają o "formalną iluzję wewnętrznego rozdrobnienia swoich struktur władzy".
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment