Zazdrość jest problemem zazdrośnika, nie tego, komu się zazdrości. I nie jest to problem "dobrobytowy", który należy rozwiązać folgując zazdrości i zaspokajając jej roszczenia, tylko problem moralny, który należy rozwiązać wyrzekając się zazdrości i ją potępiając.
Zdać sobie sprawę z tego faktu - który był oczywisty dla wszystkich klasycznych tradycji filozoficznych i duchowych - to zdać sobie sprawę z tego, że wszelkie ideologie socjalistyczno-egalitarno-redystrybucyjne diagnozują pewien istotny problem moralny, jednocześnie sugerując absolutnie niemoralne jego rozwiązanie. Zdiagnozowanym problemem jest to, że im większy dobrobyt, tym większa zazdrość, a im powszechniejszy dobrobyt, tym powszechniejsza zazdrość. Jedynym zaś jego rozwiązaniem - diametralnie przeciwnym od sugerowanego przez powyższe ideologie - jest wielki i powszechny wobec tej zazdrości opór, jej wielkie i powszechne potępienie oraz wielki i powszechny wysiłek na rzecz jej pokonania. Twierdzić inaczej to sądzić, że moralne zdrowie osiąga się nie przez pozbycie się ze swojego sumienia trucizny, ale przez delektowanie się jej smakiem.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment