Nie ma najmniejszej przesady w twierdzeniu, że system bankowości centralnej i politycznie sterowanych walut dekretowych (fiat money) to pełzający komunizm. Najpierw, poprzez swoje manipulacje wysokością stóp procentowych, a tym samym poprzez zaburzanie kapitałowej struktury produkcji, banki centralne wywołują wyniszczające gospodarkę cykle koniunkturalne. Następnie, aby utrzymać na powierzchni politycznie skoligaconych potencjalnych bankrutów, monetyzują one ich długi poprzez inflacyjny wykup będących w ich posiadaniu obligacji rządowych. To jednak w żaden sposób nie rozwiązuje strukturalno-motywacyjnych problemów, które w pierwszej kolejności doprowadziły do kryzysu, a więc kolejnym naturalnym krokiem na drodze intensyfikacji interwencyjnego "dostarczania płynności" staje się inflacyjny wykup coraz bardziej ryzykownych aktywów, w tym również akcji spółek giełdowych. Tym samym zawartość giełdy - instytucji, której istnienie, zdaniem Ludwiga von Misesa, odróżnia kapitalizm od komunizmu - staje się w coraz większym stopniu "własnością" podmiotów politycznych: nominalny kapitalizm jest w coraz większym stopniu zastępowany realnym komunizmem. Co było do okazania.
Warto by więc uzupełnić tezę von Misesa stwierdzeniem, że o ile istnienie giełdy odróżnia kapitalizm od komunizmu, o tyle nieistnienie banków centralnych i politycznie sterowanych walut dekretowych odróżnia kapitalizm realny od kapitalizmu czysto nominalnego, dryfującego konsekwentnie w stronę komunizmu. Ze stwierdzenia tego wyłania się z kolei wniosek, że pełna wolność w obszarze wyboru środków płatniczych i pośredników finansowych jest być może najważniejszą z wolności, o którą powinni dziś konsekwentnie walczyć wszyscy chcący korzystać z dobrodziejstw kapitalizmu.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment