Każdy socjalizm kończy się tak, jak w Związku Sowieckim, Korei Północnej, na Kubie czy w Wenezueli - głodem i nędzą dla wszystkich. Jest to, jak wykazał Ludwig von Mises, kwestia logicznej konieczności - i na szczęście nie jest to już dziś wniosek szczególnie kontrowersyjny.
Von Mises wykazał jednak również, że bardziej miękkie czy też jedynie częściowe formy socjalizmu - które można określić mianem socjaldemokracji, interwencjonizmu, etatyzmu czy bismarcko-keynesizmu - są pod względem swoich ostatecznych rezultatów identyczne z pełnym socjalizmem typu sowieckiego. Jedyną, choć kluczową między nimi różnicą - bardziej proceduralną, niż substancjalną - jest tempo oddziaływania. Socjalizm typu sowieckiego jest jak poderżnięcie gospodarce gardła - szkoda dzieje się zbyt szybko, aby ofiarę było w stanie cokolwiek ocalić. Tymczasem socjalizm typu socjaldemokratyczno-interwencjonistycznego jest jak powolne wykrwawianie gospodarki - ostateczny rezultat jest ceteris paribus ten sam, ale szkoda dzieje się na tyle powoli, że produktywna część społeczeństwa jest w stanie na bieżąco przetaczać ofierze krew, więc ów rezultat jest bezustannie odwlekany. Wystarczy jednak, że siły witalne produktywnej części społeczeństwa zostaną na tyle wyczerpane, iż wykrwawianie stanie się szybsze niż przetaczanie krwi, a ów katastrofalny rezultat stanie się nieunikniony.
Obserwując więc kolejne spektakularne katastrofy socjalizmu typu sowieckiego - takie jak ta mająca obecnie miejsce w Wenezueli - nie należy jedynie powtarzać oczywistości na temat immanentnej gospodarczej niewydolności tego rodzaju systemów, ale trzeba też konsekwentnie budzić świadomość tego, że dokładnie taki sam los czeka socjaldemokratyczne interwencjonizmy i "państwa opiekuńcze", gdy tylko przekroczą one opisany wyżej kluczowy punkt przegięcia, w którym pasożytnictwo ostatecznie przeważa nad produktywnością. Tego bowiem, gdzie znajduje się ów punkt, nie jest w stanie odkryć nawet najlepsza teoria ekonomiczna; wtedy natomiast, kiedy każdorazowo odkryje go gospodarcza praktyka, może być już za późno, żeby zrobić stosowny krok wstecz. Innymi słowy, nie warto ponownie dopuszczać do sytuacji, w której kolejna teza Ludwiga von Misesa doczeka się spektakularnej ilustracji, podczas gdy już na starcie można było docenić jej zapobiegawczą wartość dedukcyjną.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment