Nie ma nic paradoksalnego w tym, że bezprecedensowy dobrobyt materialny i postęp technologiczny może iść w parze z ogromnym regresem intelektualnym, zwłaszcza w tzw. wymiarze humanistycznym czy filozoficznym. Tego rodzaju możliwość wynika przynajmniej z następujących czynników:
1. Dobrobyt potrafi - choć oczywiście nie musi - prowadzić do intelektualnego rozleniwienia, związanego z utratą świadomości tego, co stanowi ekonomiczne i duchowe fundamenty bogacenia się społeczeństw. Tego rodzaju rozleniwienie prowadzi natomiast wprost do kulturowego infantylizmu, przejawiającego się w zjawiskach takich jak tzw. polityczna poprawność (jak również ostentacyjnie obraźliwa "polityczna niepoprawność"), "memizacja" komunikacji międzyludzkiej czy zagłuszanie logicznych, choć niepopularnych argumentów oburzonym sentymentalizmem.
2. Gwałtowny rozwój technologiczny potrafi - choć, znowu, oczywiście nie musi - prowadzić do materialistyczno-scjentystycznej ślepoty, opartej na przekonaniu, że jedynymi kryteriami prawdy są kryteria nauk przyrodniczych, a jedyną obiektywną formą postępu społecznego jest postęp inżynieryjny bądź medyczny. Wynikiem tego rodzaju ślepoty jest kręcenie się w kołowrotku pseudoproblemów i pseudorozwiązań, które natychmiast byłyby jako takie rozpoznane przez myślicieli starożytności, średniowiecza czy dojrzałego oświecenia, posiadających dużo bardziej wyrafinowane rozumienie pojęć prawdy i postępu.
3. Gdy dobra się mnożą, mnożą się ich zjadacze. Jeśli za postępem materialnym nie idzie wystarczający postęp intelektualny i moralny, budujący chęć i umiejętność bronienia dobrobytu przed instytucjonalnym pasożytnictwem, to im większy będzie ów dobrobyt, tym bardziej natężone i pozbawione skrupułów będzie również owo pasożytnictwo. Prym zaś w jego uprawianiu będą wiodły monopolistyczne aparaty przemocy, wykorzystujące nadwyżkę zagarniętych dóbr w celu jak największego skorumpowania i uzależnienia od siebie tzw. sektora edukacyjno-badawczego, stającego się wówczas ich pionem propagandowym.
Z powyższego nie wynika oczywiście, że postęp materialny i technologiczny jest czymkolwiek złym. Wynika z tego natomiast, że jest on równie wielkim błogosławieństwem, co wyzwaniem, i że jego współwystępowanie z okresami intelektualnej i kulturowej zapaści nie jest niestety niczym nienaturalnym. Co z kolei powinno prowadzić do wniosku, że ostatnią rzeczą, na jaką mogą sobie pozwolić jego intelektualnie i kulturowo świadomi beneficjenci, jest naiwnie optymistyczne osiadanie na laurach i ograniczanie się do statystycznego wykazywania, że jest coraz lepiej - bo, przy braku stosownej humanistycznej, filozoficznej i duchowej dojrzałości, już choćby z wyżej wymienionych względów może bardzo szybko przestać tak być.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment