Rozwój technologiczny i wzrost materialnego dobrobytu mogą dokonywać się w sposób autentycznie skokowy i rewolucyjny. Tymczasem autentyczny rozwój kulturowy wymaga stopniowego i mozolnego dokładania pojedynczych cegiełek do gmachu "mądrości wieków". Innymi słowy, o ile autentyczne rewolucje technologiczne i gospodarcze rzeczywiście istnieją, o tyle tzw. rewolucje kulturowe są w najlepszym razie jałowymi widowiskami, a w najgorszym razie antykulturowymi reakcjami. Nie jest tu wyjątkiem nawet klasyczny liberalizm, również będący kulminacją setek lat żmudnego intelektualnego, duchowego i gospodarczego rozwoju, którego owocami były klasyczna teoria praw naturalnych, spontaniczny ład prawa zwyczajowego czy protoekonomiczne teorie scholastyków.
Pojawiający się w tym kontekście kłopot polega na tym, że im dynamiczniej przebiega rozwój technologiczny i wzrost materialnego dobrobytu, tym większa może być pokusa tego, żeby "dynamizować" też rozwój kultury, co przynosi zazwyczaj skutki przeciwne do zamierzonych. Dobrą ilustracją są tutaj rozmaite "awangardy" typowe dla dojrzałego okresu rewolucji przemysłowej, które - i nie ma w tym nic paradoksalnego - trącą już dziś wyjątkową starzyzną, podczas gdy np. biblijne przypowieści czy sokratejskie dialogi pozostają tak świeże, jak były zawsze. Przy czym wspomniane awangardy w swoim czasie budziły przynajmniej szczere zainteresowanie swoją egzotyką i pasją do dziwaczenia. Tymczasem ich współczesne odpowiedniki - które obejmuje się często magicznym terminem "postmodernizmu" - budzą już jedynie lekkie rozdrażnienie lub wywołują machnięcie ręką. W im większym bowiem stopniu chcą one w swoim rzekomym rozwojowym dynamizmie podczepić się pod autentyczny rozwojowy dynamizm technologii czy gospodarki, w tym większym stopniu już na starcie okazują się próżnymi wygłupami.
Ostrożny wniosek, jaki wyłania się z powyższych obserwacji, jest taki, że - jakkolwiek kontrintuicyjne mogłoby się to wydawać - im bardziej dynamicznie rozwija się technologia czy gospodarka, w tym większym stopniu kultura powinna trzymać się swoich dotychczasowych osiągnięć i pogłębiać ich świadomość, a nie próbować doganiać procesy, których z natury rzeczy dogonić nie jest w stanie. Powinna to czynić zwłaszcza w odniesieniu do tych ze swoich osiągnięć, które - przetrwawszy długi okres selekcji kulturowej - wydają się być autentycznie ponadczasowe. Bo być może dopiero wówczas - korzystając z rewolucyjnych możliwości technologicznych i gospodarczych - będzie ona mogła w pełni wykorzystać potencjał owych osiągnięć. Być może dopiero w erze pełnej globalizacji gospodarczej możliwe okaże się zbudowanie prawdziwie solidnego społeczeństwa burżuazyjnego, dopiero w erze rewolucji informacyjnej możliwy stanie się renesans klasycznego filozoficznego racjonalizmu, a dopiero w erze powszechnego i spowszedniałego materialnego dobrobytu może dojść do pogłębionej i pokojowej refleksji nad wszystkimi wielkimi tradycjami duchowymi ludzkości. Innymi słowy, być może im bardziej dynamicznie będzie się zmieniało to, co może sobie na to pozwolić, w tym większym stopniu będzie można mądrze wykorzystać to, czego siłą jest ponadczasowa stałość.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment