Etatyzm, jak większość ideologii, ma swoje formy dominujące i niszowe. Naturalną strategią promocyjną dla tych drugich jest eksploatowanie tzw. nastrojów antysystemowych. Naturalne jest więc dla nich posługiwanie się hasłami "walki o wolność" czy "przeciwstawiania się opresji władzy", ale należy zawsze pamiętać, że z faktu, iż są one antysystemowe, nie wynika wcale, iż są one antyetatystyczne - są one jedynie alteretatystyczne, a więc domagające się wolności od dominującej formy etatyzmu jedynie po to, aby zastąpić ją jakąś jego formą na dany moment niszową.
Najczęściej przyjmują one jakąś formę postawy reakcyjnej - sprzeciwiają się np. etatyzmowi demokratycznemu wybielając jednocześnie monarchię czy feudalizm, protestują przeciwko "dyktatowi politycznej poprawności" puszczając jednocześnie oko do rasistowskiej czy eugenicznej pseudonauki albo pomstują na opresyjność unijnych regulacji usprawiedliwiając jednocześnie nacjonalistyczny protekcjonizm jako "obronę przed dotowaną zagraniczną konkurencją". Często uzupełniają też one swój przekaz hasłową aprobatą dla pewnych pojęć - takich jak np. secesja czy standard złota - mającą uczynić ów przekaz atrakcyjniejszym dla osób wykazujących postawę nie tyle antysystemową, co autentycznie antyetatystyczną.
Nie jest to strategia szczególnie wyrafinowana, ale jest na tyle popularna, że warto mimo wszystko regularnie uczulać na jej naturę, zwłaszcza w okresach, gdy dominująca forma etatyzmu zaczyna tracić swój powab. Innymi słowy, warto zawsze pamiętać, że deklarowana antysystemowość nie musi mieć i na ogół nie ma wiele wspólnego z autentycznym antyetatyzmem, a hasła wolności i niezależności są na ogół najszczodrzej używane przez zwolenników egzotycznych na daną chwilę form zniewolenia. Tego rodzaju świadomość jest jednym z najlepszych sposobów na zachowywanie intelektualnej samodyscypliny i wrażliwości, która jest niezbędna ku temu, żeby poważne wartości traktować w poważny sposób.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment