Praktycznie nikt nie wierzy w to, że tzw. państwa opiekuńcze mają prawo zbrojnie najeżdżać państwa nieopiekuńcze, a następnie przekształcać je na swój obraz i podobieństwo, aby nikomu na świecie nie zbywało na państwowej "opiekuńczości". Praktycznie nikt nie wierzy też w to, że tzw. państwa opiekuńcze mają prawo nakładać na swoich obywateli specjalne, dodatkowe podatki służące budowaniu struktur "opiekuńczych" w tych państwach, których samych na nic podobnego nie stać.
Innymi słowy, praktycznie nikt nie wierzy konsekwentnie w moralność tzw. państwa opiekuńczego, niemal wszyscy wierzą za to konsekwentnie w moralność etatystycznego trybalizmu (nacjonalizmu), w ramach której mieści się aprobata dla totemicznych tworów takich jak "narodowa służba zdrowia" czy "narodowa edukacja". Tak więc jeśli istnieje dziś w świecie światopogląd, który można zidentyfikować jako głównego wroga wolności jednostki, to nie jest nim abstrakcyjny "opiekuńczy etatyzm", ale umożliwiający realną emocjonalną kontrolę nad społeczeństwem etatyzm trybalistyczny.
Monday, October 31, 2016
Saturday, October 29, 2016
Kapitalizm, socjalizm, ekonomia i retoryka
Mises słusznie przeciwstawiał sobie ekonomistów i socjalistów. Nie jest to wyłącznie przeciwstawienie pozytywnej nauki i normatywnej doktryny, ale też jednoznaczna sugestia, że pokusom tej konkretnej doktryny, jaką jest socjalizm, nie ulegnie ktoś, kto zgłębił kanon ekonomii. Innymi słowy, jest to sugestia, że o ile do fascynacji socjalizmem wystarczy życzeniowe myślenie przebrane w szaty świętego oburzenia, o tyle fascynacja doktryną przeciwną - kapitalizmem - wymaga zrozumienia funkcjonowania całego szeregu wysoce abstrakcyjnych instytucji społecznych, takich jak pieniądz, system cenowy czy konkurencyjna struktura motywacji, że nie wspomnieć o rynku papierów wartościowych czy instrumentów pochodnych.
Także o ile naturalnym środowiskiem dyskusyjnym dla kapitalizmu jest akademickie seminarium, o tyle dla socjalizmu jest nim partyjny wiec. Sprawia to, że osoba chcąca przybliżyć szerszej publiczności zalety kapitalizmu jest w stosunku do swojego socjalistycznego odpowiednika w sytuacji z definicji nie tyle gorszej, co dużo bardziej wymagającej; bo o ile uwodzenie słuchaczy historiami rodem z krainy pieczonych gołąbków nie wymaga żadnych szczególnych umiejętności intelektualnych ani nawet retorycznych, o tyle uwrażliwienie ich na subtelny urok kosztów alternatywnych, ładów spontanicznych i kapitałowych struktur produkcji wymaga kompetencji, które w stopniu zaawansowanym posiedli naprawdę nieliczni.
Jest to doskonała ilustracja intelektualnego wymiaru zasady noblesse oblige - chcąc czynnie budować ekonomiczną i moralną dojrzałość społeczeństwa, w którym się żyje, należy przynajmniej próbować zawsze zachowywać intelektualną i estetyczną dyscyplinę w kontekście dyskusji nad odnośnymi tematami, jak również w zakresie tworzenia organizacyjnych ram dla tego rodzaju dyskusji. Poważnym ideom nic bowiem nie odbierze ich powagi, ale tylko konsekwentnie poważne podejście do ich rozpowszechniania może zapewnić im szersze zrozumienie i szerszą aprobatę.
Także o ile naturalnym środowiskiem dyskusyjnym dla kapitalizmu jest akademickie seminarium, o tyle dla socjalizmu jest nim partyjny wiec. Sprawia to, że osoba chcąca przybliżyć szerszej publiczności zalety kapitalizmu jest w stosunku do swojego socjalistycznego odpowiednika w sytuacji z definicji nie tyle gorszej, co dużo bardziej wymagającej; bo o ile uwodzenie słuchaczy historiami rodem z krainy pieczonych gołąbków nie wymaga żadnych szczególnych umiejętności intelektualnych ani nawet retorycznych, o tyle uwrażliwienie ich na subtelny urok kosztów alternatywnych, ładów spontanicznych i kapitałowych struktur produkcji wymaga kompetencji, które w stopniu zaawansowanym posiedli naprawdę nieliczni.
Jest to doskonała ilustracja intelektualnego wymiaru zasady noblesse oblige - chcąc czynnie budować ekonomiczną i moralną dojrzałość społeczeństwa, w którym się żyje, należy przynajmniej próbować zawsze zachowywać intelektualną i estetyczną dyscyplinę w kontekście dyskusji nad odnośnymi tematami, jak również w zakresie tworzenia organizacyjnych ram dla tego rodzaju dyskusji. Poważnym ideom nic bowiem nie odbierze ich powagi, ale tylko konsekwentnie poważne podejście do ich rozpowszechniania może zapewnić im szersze zrozumienie i szerszą aprobatę.
Thursday, October 27, 2016
Libertarianizm, postępowość i ponadczasowość
Libertarianizm - czyli filozofia bezwarunkowego poszanowania dla wolności osobistej i własności prywatnej - jest stanowiskiem równie innowacyjnym i postępowym, co odwiecznym i ponadczasowym.
Jest to stanowisko innowacyjne i postępowe, gdyż postuluje ono doprowadzenie procesu likwidacji instytucjonalnej agresji do jego logicznego zwieńczenia, tym samym kontynuując tradycję swoich równie innowacyjnych i postępowych poprzedników, takich jak klasyczny liberalizm i abolicjonizm.
Ale jest to równocześnie stanowisko odwieczne i ponadczasowe, gdyż opiera się ono na fundamentach moralnych obecnych w znacznej części wielkich systemów filozoficznych i religijnych, które ukształtowały ludzką cywilizację, począwszy od dziesięciorga przykazań i złotej reguły, a skończywszy na klasycznej teorii prawa naturalnego i kantowskim imperatywie kategorycznym.
Innymi słowy, libertarianizm można opisać jako innowacyjną w swojej logicznej konsekwencji artykulację odwiecznych reguł pokojowego współżycia społecznego. Jest to tym samym filozofia, której postępowość jest wolna od rewolucyjnej utopijności i której ponadczasowość jest wolna od konserwatywnej skostniałości. Albo, ujmując rzecz jeszcze inaczej, jest to po prostu filozofia zdroworozsądkowych intuicji moralnych domagających się logicznej konsekwencji w odniesieniu do kwestii organizacji życia społecznego - tylko tyle i aż tyle.
Jest to stanowisko innowacyjne i postępowe, gdyż postuluje ono doprowadzenie procesu likwidacji instytucjonalnej agresji do jego logicznego zwieńczenia, tym samym kontynuując tradycję swoich równie innowacyjnych i postępowych poprzedników, takich jak klasyczny liberalizm i abolicjonizm.
Ale jest to równocześnie stanowisko odwieczne i ponadczasowe, gdyż opiera się ono na fundamentach moralnych obecnych w znacznej części wielkich systemów filozoficznych i religijnych, które ukształtowały ludzką cywilizację, począwszy od dziesięciorga przykazań i złotej reguły, a skończywszy na klasycznej teorii prawa naturalnego i kantowskim imperatywie kategorycznym.
Innymi słowy, libertarianizm można opisać jako innowacyjną w swojej logicznej konsekwencji artykulację odwiecznych reguł pokojowego współżycia społecznego. Jest to tym samym filozofia, której postępowość jest wolna od rewolucyjnej utopijności i której ponadczasowość jest wolna od konserwatywnej skostniałości. Albo, ujmując rzecz jeszcze inaczej, jest to po prostu filozofia zdroworozsądkowych intuicji moralnych domagających się logicznej konsekwencji w odniesieniu do kwestii organizacji życia społecznego - tylko tyle i aż tyle.
Wednesday, October 26, 2016
Rozwój cywilizacji a "życie w zgodzie z naturą"
Człowiek jest w naturze ciałem obcym - czy też, jak kto woli, zjawiskiem jakościowo unikatowym - tak więc z definicji nie jest on w stanie "żyć w zgodzie z naturą". Natura nie jest dla niego życiowym partnerem, tylko narzędziem. Wszystkie wielkie rewolucje cywilizacyjne, od neolitycznej po informacyjną, wynikały z konsekwentnego pogłębiania świadomości tego faktu, streszczającego się w biblijnym wezwaniu "czyńcie sobie ziemię poddaną".
I tak jak w przypadku każdego narzędzia, również to może być używane w sposób zły, powodujący jego zużycie i zniszczenie bez jakiejkolwiek korzyści dla jego użytkownika, oraz w sposób dobry, powodujący nadawanie mu coraz to nowych form umożliwiających coraz większe spełnianie się jego użytkownika w jego rozwojowym potencjale. I to w świetle tej alternatywy należy widzieć tzw. kwestie ekologiczne, nie łudząc się naiwną wizją tego, że człowiek mógłby "żyć w zgodzie z naturą" nie przestając być człowiekiem.
PS. Czerpanie wrażeń estetycznych z obcowania z naturą również stanowi jej instrumentalne (narzędziowe) wykorzystywanie, gdyż natura nie posiada żadnej przyrodzonej wartości estetycznej, a więc takiej, która istniała by nawet pod nieobecność człowieka i jego estetycznych potrzeb (czy też pod nieobecność człowieka i jego Stwórcy, na obraz i podobieństwo którego powstał).
I tak jak w przypadku każdego narzędzia, również to może być używane w sposób zły, powodujący jego zużycie i zniszczenie bez jakiejkolwiek korzyści dla jego użytkownika, oraz w sposób dobry, powodujący nadawanie mu coraz to nowych form umożliwiających coraz większe spełnianie się jego użytkownika w jego rozwojowym potencjale. I to w świetle tej alternatywy należy widzieć tzw. kwestie ekologiczne, nie łudząc się naiwną wizją tego, że człowiek mógłby "żyć w zgodzie z naturą" nie przestając być człowiekiem.
PS. Czerpanie wrażeń estetycznych z obcowania z naturą również stanowi jej instrumentalne (narzędziowe) wykorzystywanie, gdyż natura nie posiada żadnej przyrodzonej wartości estetycznej, a więc takiej, która istniała by nawet pod nieobecność człowieka i jego estetycznych potrzeb (czy też pod nieobecność człowieka i jego Stwórcy, na obraz i podobieństwo którego powstał).
Sunday, October 23, 2016
Grzech pierworodny przeciw prywatnej własności
Grzech pierworodny był grzechem przeciwko prywatnej własności. Nawet morderstwo pojawia się w chronologii grzechów dopiero później. Okazuje się jednak, że jest to chronologia nie tylko nieprzypadkowa, ale wręcz ponadczasowa: wszakże najbardziej mordercze z nowożytnych ideologii też powstały na gruncie pogardy wobec mienia prywatnego. Innymi słowy, nie ma najmniejszej przesady w stwierdzeniu, że "święte prawo własności" jest tym, co w pierwszej kolejności chroni nas od moralnego upadku - czego ilustracje znajdujemy już wśród najstarszych z morałów.
Wednesday, October 19, 2016
Free Trade, Sovereignty, and Social Cooperation
It's important to realize that global free trade erodes state sovereignty. But it's far more important to realize that it's a feature, not a bug, since the less state sovereignty, the more consumer sovereignty, and the less national self-sufficiency, the more social cooperation.
Tuesday, October 18, 2016
Umowy o wolnym handlu i gospodarcza złożoność
Nie, umowa o wolnym handlu nie musi się składać z "dwóch zdań". To, że argumenty na rzecz wolnego handlu są proste i logicznie przejrzyste, nie oznacza, że można je traktować i wykorzystywać w sposób prostacki. Wiele stosownych terminów gospodarczych, prawnych i finansowych to terminy nieostre, wymagające doprecyzowania w odniesieniu do szczegółowych okoliczności miejsca i czasu. Nawet w świecie anarchokapitalistycznym tego rodzaju umowy zawierałyby odniesienia do prywatnych systemów prawno-regulacyjnych i zbiorów uzupełniających je precedensów. Jedną z głównych zalet wolności gospodarczej jest to, że umożliwia ona działaniom gospodarczym przyjmowanie dowolnie złożonych i zaawansowanych form, których kontraktowa koordynacja nie wyczerpuje się w jednozdaniowej formule.
To prawda, że tego rodzaju umowy nie powinny się też składać z ponad 1000 stron - to jest już doskonała ilustracja etatystycznego chaosu. Niemniej z obserwacji tej nie wynika wcale, że owe ponad 1000 stron nie może stanowić kroku w dobrą stronę w stosunku do tego ponad 1000 stron, z jakim mamy do czynienia obecnie. Bo jeśli istotnie jest to krok w dobrą stronę, to - w miarę konsekwentnego poszerzania obszaru wolności gospodarczej i zwalczania choroby protekcjonizmu - liczba owych stron będzie z czasem konsekwentnie maleć.
To prawda, że tego rodzaju umowy nie powinny się też składać z ponad 1000 stron - to jest już doskonała ilustracja etatystycznego chaosu. Niemniej z obserwacji tej nie wynika wcale, że owe ponad 1000 stron nie może stanowić kroku w dobrą stronę w stosunku do tego ponad 1000 stron, z jakim mamy do czynienia obecnie. Bo jeśli istotnie jest to krok w dobrą stronę, to - w miarę konsekwentnego poszerzania obszaru wolności gospodarczej i zwalczania choroby protekcjonizmu - liczba owych stron będzie z czasem konsekwentnie maleć.
Monday, October 17, 2016
Materializm, scjentyzm i domniemanie bezsensu
Światopogląd materialistyczny i scjentystyczny opiera się na czymś, co można by nazwać domniemaniem bezsensu. Zwolennik takiego światopoglądu zakłada, że rzeczywistość jest w ostatecznym tego słowa znaczeniu bezsensowna i bezcelowa, wbrew nie tylko temu, że tego rodzaju założenia nie da się w żaden sposób udowodnić, ale - co ważniejsze - również wbrew temu, że on sam jest istotą działającą w sposób jak najbardziej sensowny i celowy.
Trudno w związku z tym dociec, skąd bierze się ochota do czynienia tego rodzaju założeń. Wydaje się, że w ostatecznym rachunku wynika ona z braku poczucia własnej wartości wyniesionego do poziomu metafizycznego i gatunkowego - z przekonania, że człowiek z jakichś względów nie zasługuje na to, żeby jego istnienie miało przyrodzony duchowy sens. Jest to więc forma metafizycznej mizantropii.
Na przykład biblijne "prochem jesteś i w proch się obrócisz" okazuje się w porównaniu do powyższego światopoglądu pełne teleologicznej afirmacji, gdyż odczytywane w odpowiednim kontekście oznacza ono "gdybyś był tylko tym fizycznym prochem, to rzeczywiście nic byś nie znaczył, ale jako że jesteś czymś więcej, twoje życie ma istotne znaczenie, które musisz dobrze wykorzystać". Jest to jedna z niezliczonych ilustracji tego, że - wbrew pozorom "nowoczesności" i "realizmu" - światopogląd materialistyczny i scjentystyczny jest prakseologicznie jałowy (czy też może raczej wyjaławiający), nie stanowiąc tym samym żadnej konstruktywnej alternatywy dla klasycznych tradycji duchowych czy nawet ich bardziej zindywidualizowanych i zsubiektywizowanych odpowiedników. Warto się nad tym zastanowić, aby uniknąć sytuacji, w której przyjęte przez daną osobę domniemanie bezsensu okaże się fatalnym obciążeniem dla wszelkich podejmowanych przez nią sensownych działań.
Trudno w związku z tym dociec, skąd bierze się ochota do czynienia tego rodzaju założeń. Wydaje się, że w ostatecznym rachunku wynika ona z braku poczucia własnej wartości wyniesionego do poziomu metafizycznego i gatunkowego - z przekonania, że człowiek z jakichś względów nie zasługuje na to, żeby jego istnienie miało przyrodzony duchowy sens. Jest to więc forma metafizycznej mizantropii.
Na przykład biblijne "prochem jesteś i w proch się obrócisz" okazuje się w porównaniu do powyższego światopoglądu pełne teleologicznej afirmacji, gdyż odczytywane w odpowiednim kontekście oznacza ono "gdybyś był tylko tym fizycznym prochem, to rzeczywiście nic byś nie znaczył, ale jako że jesteś czymś więcej, twoje życie ma istotne znaczenie, które musisz dobrze wykorzystać". Jest to jedna z niezliczonych ilustracji tego, że - wbrew pozorom "nowoczesności" i "realizmu" - światopogląd materialistyczny i scjentystyczny jest prakseologicznie jałowy (czy też może raczej wyjaławiający), nie stanowiąc tym samym żadnej konstruktywnej alternatywy dla klasycznych tradycji duchowych czy nawet ich bardziej zindywidualizowanych i zsubiektywizowanych odpowiedników. Warto się nad tym zastanowić, aby uniknąć sytuacji, w której przyjęte przez daną osobę domniemanie bezsensu okaże się fatalnym obciążeniem dla wszelkich podejmowanych przez nią sensownych działań.
Sunday, October 16, 2016
Wolny handel, suwerenność i współpraca
Ważne jest, aby zdać sobie sprawę z tego, że globalny wolny handel podkopuje suwerenność państwową. Ale jeszcze ważniejsze jest, aby zdać sobie sprawę z tego, że jest to zaleta, a nie wada, gdyż im mniej suwerenności państwowej, tym więcej suwerenności konsumenckiej, a im mniej "narodowej samowystarczalności", tym więcej ponadnarodowej współpracy gospodarczej.
Friday, October 14, 2016
Polityczna poprawność, polityczna niepoprawność i antypolityczna poprawność
Rozsądna osoba nie jest ani politycznie poprawna, ani politycznie niepoprawna, ale antypolitycznie poprawna. Innymi słowy, sztucznie nakręcane konflikty między obrażalskimi cenzorami a obrażającymi prowokatorami rozbraja ona zdystansowaną ironią albo umiejętnym zwracaniem uwagi na rzeczy ważniejsze, skryte za zasłoną dymną tego rodzaju werbalnych przepychanek. Najważniejszą zaś z tych rzeczy jest świadomość, że owe przepychanki będą miały tym mniejszą mącicielską siłę, w im większym stopniu zdoła się rozszerzyć przestrzeń autentycznej własności prywatnej, do której żadna polityka (czy to w swojej wersji na daną chwilę "poprawnej", czy "niepoprawnej") żadnego wstępu nie ma.
Labels:
cenzura,
kultura,
polityczna poprawność,
wolność słowa
Thursday, October 13, 2016
Wolny handel, produktywność i siła nabywcza
Słyszy się nieraz następujący argument na rzecz wolnego handlu: wolny handel służy nie tylko krajowym konsumentom i zagranicznym producentom, ale też krajowym producentom, dlatego, że krajowi konsumenci, mając dostęp do tańszych, zagranicznych dóbr i usług, dysponują większą siłą nabywczą, a więc mogą wydać dodatkowe pieniądze na krajowe dobra i usługi, tworząc w kraju nowe miejsca pracy.
Każdy, kto używa tego argumentu, słusznie przeciwstawia się myśleniu merkantylistycznemu i protekcjonistycznemu, po to tylko, aby zaraz potem wpaść w pułapkę myślenia marksistowsko-keynesistowskiego - tzn. uznania, jakoby celem rozwoju gospodarczego było tworzenie miejsc pracy, a środkiem do tego celu były zwiększone wydatki. Tymczasem tak oczywiście nie jest: celem rozwoju gospodarczego jest jak najlepsze zaspokojenie preferencji konsumentów, a środkiem do tego celu jest wzrost i rozwój gospodarczej produktywności. W tym kontekście skutkiem wolnego handlu jest uwolnienie po stronie podażowej pracy i kapitału, dzięki którym mogą powstać dodatkowe dobra i usługi, oraz stworzenie po stronie popytowej dodatkowej siły nabywczej, dzięki którym owe dobra i usługi mogą być nabyte, przy czym oba te zjawiska stanowią rezultat bardziej produktywnej - bo odbywającej się w skali globalnej - alokacji czynników produkcji.
Podsumowując, nie wystarczy popierać wolnego handlu czy jakiegokolwiek innego rozsądnego ekonomicznie postulatu - trzeba to jeszcze robić w sposób gruntownie przemyślany i logicznie precyzyjny. W innym razie będzie się dawało odpór pewnym groźnym gospodarczym przesądom po to tylko, aby zaraz potem nieświadomie powielać inne, równie groźne przesądy - a, cytując klasyka, najgorszym, co można wyrządzić dobrej sprawie, jest nie jej umiejętne zaatakowanie, ale jej nieumiejętne bronienie.
Każdy, kto używa tego argumentu, słusznie przeciwstawia się myśleniu merkantylistycznemu i protekcjonistycznemu, po to tylko, aby zaraz potem wpaść w pułapkę myślenia marksistowsko-keynesistowskiego - tzn. uznania, jakoby celem rozwoju gospodarczego było tworzenie miejsc pracy, a środkiem do tego celu były zwiększone wydatki. Tymczasem tak oczywiście nie jest: celem rozwoju gospodarczego jest jak najlepsze zaspokojenie preferencji konsumentów, a środkiem do tego celu jest wzrost i rozwój gospodarczej produktywności. W tym kontekście skutkiem wolnego handlu jest uwolnienie po stronie podażowej pracy i kapitału, dzięki którym mogą powstać dodatkowe dobra i usługi, oraz stworzenie po stronie popytowej dodatkowej siły nabywczej, dzięki którym owe dobra i usługi mogą być nabyte, przy czym oba te zjawiska stanowią rezultat bardziej produktywnej - bo odbywającej się w skali globalnej - alokacji czynników produkcji.
Podsumowując, nie wystarczy popierać wolnego handlu czy jakiegokolwiek innego rozsądnego ekonomicznie postulatu - trzeba to jeszcze robić w sposób gruntownie przemyślany i logicznie precyzyjny. W innym razie będzie się dawało odpór pewnym groźnym gospodarczym przesądom po to tylko, aby zaraz potem nieświadomie powielać inne, równie groźne przesądy - a, cytując klasyka, najgorszym, co można wyrządzić dobrej sprawie, jest nie jej umiejętne zaatakowanie, ale jej nieumiejętne bronienie.
Wednesday, October 12, 2016
Business, Ethics, Politics, and Demoralization
The essential ethical difference between business and politics is that in business unethical behavior is purely contingent and always counterproductive in the long run, while in politics it is stricly necessary and constitutive of political success. In other words, while there clearly are many unethical businesses, there can be no such thing as ethical politics. Thus, the best way to demoralize business is to politicize it, while the best way to prevent the demoralization caused by politics is to be businesslike in starving it of resources.
Labels:
business,
business ethics,
demoralization,
ethics,
politics
Tuesday, October 11, 2016
Rynkowy wolny handel, polityczny wolny handel i niewolny handel
Dzisiejszy wybór nie leży między bezpaństwowymi umowami o wolnym handlu a międzypaństwowymi umowami o wolnym handlu, ale między międzypaństwowymi umowami o wolnym handlu a państwowymi protekcjonizmami. I nawet jeśli międzypaństwowo umówiony wolny handel nie jest prawdziwym wolnym handlem, to oczywistym jest, że jest on znacznie bliższy prawdziwemu wolnemu handlowi niż dowolny protekcjonizm. Niezależnie od tego, co na ten temat mówią dowolne teorie spiskowe.
Wednesday, October 5, 2016
Etatyzm, miękkie instytucje i dobre obyczaje
Państwo i ogół jego działań, zwanych polityką, to, parafrazując klasyka, nie tylko wielka fikcja, w ramach której każdy próbuje żyć kosztem innych, ale też wielki, permanentny teatr absurdu, w ramach którego każdy próbuje wmusić w innych swoją ulubioną doktrynę. Innymi słowy, jest to permanentna arena sztucznych konfliktów i sfabrykowanych zbiorowych nienawiści, budowanych na bazie wcześniejszego siłowego wysterylizowania naturalnych, oddolnych, spontanicznych instytucji, takich jak rodzina, społeczność lokalna i wspólnota religijna.
Instytucje te, powstałe na gruncie ogromnej różnorodności tradycji, obyczajów, konwencji i precedensów, umożliwiają maksymalnie zdecentralizowane i wyczulone na kontekst, a tym samym maksymalnie satysfakcjonujące i możliwie jednomyślne rozstrzyganie tego rodzaju problemów etycznych, które trudno jest rozstrzygnąć wyłącznie na bazie czystego rozumu czy silnych intuicji - a do tego rodzaju problemów zaliczają się również te związane z obyczajowością w wymiarze seksualno-reprodukcyjnym.
Innymi słowy, ideologicznych wrogów nie powinni widzieć w sobie nawzajem zwolennicy różnych form obyczajowości powiązanych z rozmaitymi intymnymi obszarami ludzkiego życia - zamiast tego jako swojego wspólnego wroga powinni oni postrzegać politykę, państwo i doktrynę etatyzmu, czyli siły immanentnie niszczycielskie wobec instytucjonalnej różnorodności, lokalnej samorządności i kulturowej autonomii. Tylko wtedy jałowe uczestnictwo w sztucznych sporach stanowiących pożywkę dla monopolistycznych aparatów opresji będzie można zastąpić dojrzałą refleksją etyczną i praktyką moralną, umożliwiającą pokojowe współistnienie dobrowolnych społeczności różniących się w swoich rozstrzygnięciach kwestii ostatecznie nierozstrzygalnych.
Instytucje te, powstałe na gruncie ogromnej różnorodności tradycji, obyczajów, konwencji i precedensów, umożliwiają maksymalnie zdecentralizowane i wyczulone na kontekst, a tym samym maksymalnie satysfakcjonujące i możliwie jednomyślne rozstrzyganie tego rodzaju problemów etycznych, które trudno jest rozstrzygnąć wyłącznie na bazie czystego rozumu czy silnych intuicji - a do tego rodzaju problemów zaliczają się również te związane z obyczajowością w wymiarze seksualno-reprodukcyjnym.
Innymi słowy, ideologicznych wrogów nie powinni widzieć w sobie nawzajem zwolennicy różnych form obyczajowości powiązanych z rozmaitymi intymnymi obszarami ludzkiego życia - zamiast tego jako swojego wspólnego wroga powinni oni postrzegać politykę, państwo i doktrynę etatyzmu, czyli siły immanentnie niszczycielskie wobec instytucjonalnej różnorodności, lokalnej samorządności i kulturowej autonomii. Tylko wtedy jałowe uczestnictwo w sztucznych sporach stanowiących pożywkę dla monopolistycznych aparatów opresji będzie można zastąpić dojrzałą refleksją etyczną i praktyką moralną, umożliwiającą pokojowe współistnienie dobrowolnych społeczności różniących się w swoich rozstrzygnięciach kwestii ostatecznie nierozstrzygalnych.
Labels:
aborcja,
instytucje,
kultura,
moralność,
policentryzm,
rodzina
Monday, October 3, 2016
Economics, Value Freedom, and Value Relevance
Rejecting the fact-value dichotomy need not imply that economics is not value-free. It is enough to realize that it is significantly value-relevant. For instance, it is perfectly value-free to claim that there can be no such thing as rational (opportunity cost-effective) economic calculation in the absence of private property in the means of production. However, if "ought" implies "can", such a claim automatically disqualifies building a rational socialist economy as a genuine moral duty, since there can be no duty to achieve the logically impossible.
Thus, while socializing the means of production in the pursuit of the "common good" can be regarded as objectively bad (no fact-value dichotomy), sound economic theory that leads to such a conclusion can safely retain its value-free (though not value-irrelevant) status.
Thus, while socializing the means of production in the pursuit of the "common good" can be regarded as objectively bad (no fact-value dichotomy), sound economic theory that leads to such a conclusion can safely retain its value-free (though not value-irrelevant) status.
Subscribe to:
Posts (Atom)