Dobrze poczuwać się do wspólnotowej więzi z tymi, których znamy i z którymi łączą nas dobrowolnie ustalone cele, wartości i interesy - tego rodzaju więź spaja rodziny, firmy, organizacje dobroczynne, itd. Dobrze też poczuwać się do wspólnotowej więzi z wszystkimi rozumnymi istotami, choćby były nam nieznajome i nie podzielały naszych bardziej szczegółowych celów, wartości i interesów - na tym polega np. chrześcijańska miłość bliźniego czy kosmopolityczne aspekty libertarianizmu, takie jak równy szacunek dla wolności osobistej i własności prywatnej wszystkich osób.
Niedobrze natomiast poczuwać się do wspólnotowej więzi z tymi, których tak naprawdę nie znamy, a co do których udajemy, że ich znamy; z którymi tak naprawdę nie łączą nas żadne dobrowolnie ustalone cele, wartości i interesy, a co do których roimy sobie, że takie cele, wartości i interesy istnieją. Tego rodzaju urojone więzi muszą być bowiem oparte na rozbudowanych zbiorowych fikcjach - takich jak "interesy narodowe", "solidarność rasowa" czy "świadomość klasowa" - a wiara w tego rodzaju zbiorowe fikcje prowadzi wprost do zbiorowego ogłupienia; zbiorowe ogłupienie zaś - do wyjątkowo opornych na racjonalne rozwiązania zbiorowych konfliktów.
Innymi słowy, nie ma nic złego w ekskluzywnej miłości do rodziny czy przyjaciół, ani też w inkluzywnej miłości do całej ludzkości, ale wszystkie pośrednie formy zbiorowych afektów wydają się co najmniej podejrzane.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment