Każdy, kto oskarża indywidualizm, liberalizm i kapitalizm o wulgaryzację obyczajów czy erozję duchowości, jest mentalnym marksistą, nawet jeśli tego rodzaju oskarżenia formułuje z pozycji religijnych. Przyjmuje on bowiem, że bezprecedensowy dobrobyt materialny, będący nieodzownym skutkiem wyżej wymienionych doktryn, w sposób deterministyczny nadaje kształt kulturze duchowej doświadczającego go społeczeństwa, a nie jedynie tworzy solidny materialny fundament, na którym - zgodnie z własną wolną wolą - można zbudować kultury duchowe przyjmujące najróżniejsze formy i stopnie zaawansowania.
Marksizm jest najbardziej podstępną trucizną umysłową, jaką kiedykolwiek wymyślono. Przejawem jego podstępności jest w tym kontekście już choćby fakt, że w powszechnej opinii łączy się go z ontologicznym materializmem i wojującym bezbożnictwem, podczas gdy, na poziomie intencji i deklaracji, są to wyłącznie incydentalne jego elementy. Dzięki temu wybiegowi nawet osoby uważające się za głęboko uduchowione mogą bez zastanowienia powtarzać marksistowskie slogany, wedle których z materialnie sytego liberalno-kapitalistycznego bytu musi wynikać "konsumpcyjna" czy "wyalienowana" świadomość. I wskutek powtarzania owych sloganów faktycznie przyczyniają się do popularności ontologicznego materializmu, gdyż swoją postawą wulgaryzują i ośmieszają religijność i duchowość.
Innymi słowy, rzetelny ekonomista, zaszczepiony przeciw marksistowskiej chorobie, może pozostawać rzetelnym ekonomistą nie znając się szczególnie na kwestiach natury psychologicznej, socjologicznej czy religijnej (przy założeniu, że nie zajmuje w tych kwestiach głosu). Tymczasem osoba chcąca rzetelnie służyć rozwojowi kultury duchowej danego społeczeństwa nie może sobie pozwolić na ekonomiczną ignorancję, gdyż w innym razie stanie się bardzo szybko nieświadomą ofiarą antyekonomicznej szarlatanerii, a tym samym nieświadomym wrogiem kultury duchowej, na której rozwoju tak jej zależy.
Friday, September 30, 2016
Wednesday, September 28, 2016
Keynesizm, sztywności cenowe i przedsiębiorczość
Wszystkie keynesistowskie sztuczki sugerujące, że poprzez polityczną manipulację nominalnymi wartościami gospodarczymi można doprowadzić do wzrostu realnych wartości gospodarczych, w ostatecznym rachunku sprowadzają się do sugestii, jakoby wolny rynek w niewystarczająco szybki sposób radził sobie z problemem "sztywności cenowych".
Tymczasem kluczowe pytania, których nigdy nie zadają uprawiający podobne sztuczki, brzmią tu następująco: czy wszystkie sztywności cenowe są problematyczne? I co w tym kontekście znaczy "niewystarczająco szybki" sposób? Rynkowe (katalaktyczne) sztywności cenowe są naturalnym czynnikiem branym pod uwagę przez poszczególnych przedsiębiorców: dla właściciela taniej smażalni ryb elementem przewagi konkurencyjnej może być możliwość niemal natychmiastowego zmieniania cen oferowanych przez siebie produktów, podczas gdy dla pięciogwiazdkowego restauratora relatywnie wysokie koszty menu mogą być w równym stopniu organizacyjną trudnością, co kluczowym elementem prestiżowego charakteru oferowanych przez niego produktów. Każdy przedsiębiorca musi sam zadecydować, w jakim tempie musi dostosowywać się do (być może tymczasowych) zmian w strukturze danych rynkowych, a każda próba "wyręczania" go w tym zakresie przez podmioty polityczne może doprowadzić wyłącznie do suboptymalnej alokacji czynników produkcji z punktu widzenia suwerenności konsumenckiej.
Istnieje też inny rodzaj sztywności cenowych - są to sztywności nie katalaktyczne, a polityczne, tworzone przez wszelkiego rodzaju etatystyczne "regulacje" (od ustawodawstwa o płacy minimalnej po ustawodawstwo o wymogach kapitałowych), jak również przez będącą często ich efektem atmosferę reżimowej niepewności. Tego rodzaju sztywności są oczywiście szkodliwe i hamujące dla procesu rynkowego, ale - biorąc pod uwagę ich źródło - próby łagodzenia ich skutków poprzez monetarne bądź fiskalne interwencje są niczym innym, jak gaszeniem pożaru benzyną lub leczeniem choroby trucizną.
Innymi słowy, parafrazując znaną sentencję, keynesizm bohatersko zwalcza problemy nieznane w jakimkolwiek innym ustroju. Zasada ta tyczy się wszelkich form "wspomagania" gospodarki czy społeczeństwa przy użyciu zinstytucjonalizowanej agresji - o czym nigdy nie należy zapominać, biorąc pod uwagę niewyczerpany zapał jej beneficjentów w stręczeniu społeczeństwu jej coraz to kolejnych form.
Tymczasem kluczowe pytania, których nigdy nie zadają uprawiający podobne sztuczki, brzmią tu następująco: czy wszystkie sztywności cenowe są problematyczne? I co w tym kontekście znaczy "niewystarczająco szybki" sposób? Rynkowe (katalaktyczne) sztywności cenowe są naturalnym czynnikiem branym pod uwagę przez poszczególnych przedsiębiorców: dla właściciela taniej smażalni ryb elementem przewagi konkurencyjnej może być możliwość niemal natychmiastowego zmieniania cen oferowanych przez siebie produktów, podczas gdy dla pięciogwiazdkowego restauratora relatywnie wysokie koszty menu mogą być w równym stopniu organizacyjną trudnością, co kluczowym elementem prestiżowego charakteru oferowanych przez niego produktów. Każdy przedsiębiorca musi sam zadecydować, w jakim tempie musi dostosowywać się do (być może tymczasowych) zmian w strukturze danych rynkowych, a każda próba "wyręczania" go w tym zakresie przez podmioty polityczne może doprowadzić wyłącznie do suboptymalnej alokacji czynników produkcji z punktu widzenia suwerenności konsumenckiej.
Istnieje też inny rodzaj sztywności cenowych - są to sztywności nie katalaktyczne, a polityczne, tworzone przez wszelkiego rodzaju etatystyczne "regulacje" (od ustawodawstwa o płacy minimalnej po ustawodawstwo o wymogach kapitałowych), jak również przez będącą często ich efektem atmosferę reżimowej niepewności. Tego rodzaju sztywności są oczywiście szkodliwe i hamujące dla procesu rynkowego, ale - biorąc pod uwagę ich źródło - próby łagodzenia ich skutków poprzez monetarne bądź fiskalne interwencje są niczym innym, jak gaszeniem pożaru benzyną lub leczeniem choroby trucizną.
Innymi słowy, parafrazując znaną sentencję, keynesizm bohatersko zwalcza problemy nieznane w jakimkolwiek innym ustroju. Zasada ta tyczy się wszelkich form "wspomagania" gospodarki czy społeczeństwa przy użyciu zinstytucjonalizowanej agresji - o czym nigdy nie należy zapominać, biorąc pod uwagę niewyczerpany zapał jej beneficjentów w stręczeniu społeczeństwu jej coraz to kolejnych form.
Labels:
interwencjonizm,
katalaktyka,
keynesizm,
sztywności cenowe
Tuesday, September 27, 2016
Media społecznościowe, reputacja i autorytet
W temacie budowania reputacji i służenia nią innym tzw. media społecznościowe wywierają jeden duży efekt destruktywny i jeden duży efekt konstruktywny.
Efekt destruktywny jest taki, że mało komu pozwalają one na utrzymanie dobrej reputacji zbudowanej na bazie innych form interakcji międzyludzkich. Innymi słowy, przy wystarczającej intensywności ich użytkowania z niemal każdego wydobędą one prędzej czy później komunikaty na tyle nieprzemyślane, nieeleganckie bądź infantylne, że nie sposób już będzie myśleć o ich autorze jako o uniwersalnym autorytecie. Innymi słowy, media społecznościowe stanowią najdoskonalsze z istniejących narzędzi niszczenia domniemanych autorytetów, dlatego że stwarzają owym domniemanym autorytetom nieograniczone możliwości autodestrukcji.
Efekt konstruktywny jest natomiast taki, że konsekwentna autodestrukcja wszelkich domniemanych autorytetów jest najlepszą możliwą lekcją tego, że w ostatecznym rachunku autentycznymi autorytetami możemy być wyłącznie sami dla siebie, innych natomiast możemy traktować w najlepszym razie jako specjalistów od rozwiązywania konkretnych, doraźnych problemów. Jest to podejście wysoce sprzyjające rozwijaniu w sobie autentycznej intelektualnej niezależności, a więc cechy wciąż deficytowej, a przy tym absolutnie niezbędnej w świecie informacyjnego policentryzmu i innowacyjnego dynamizmu.
Innymi słowy, pozorna intelektualna strata ma tu sporą szansę na bycie zrekompensowaną realnym intelektualnym zyskiem - a im szybciej przestanie się boleć nad rzekomym utraconym rajem stabilnych intelektualnych hierarchii i otwarcie zaakceptuje się nowy stan rzeczy, tym ów zysk będzie większy i pewniejszy.
Efekt destruktywny jest taki, że mało komu pozwalają one na utrzymanie dobrej reputacji zbudowanej na bazie innych form interakcji międzyludzkich. Innymi słowy, przy wystarczającej intensywności ich użytkowania z niemal każdego wydobędą one prędzej czy później komunikaty na tyle nieprzemyślane, nieeleganckie bądź infantylne, że nie sposób już będzie myśleć o ich autorze jako o uniwersalnym autorytecie. Innymi słowy, media społecznościowe stanowią najdoskonalsze z istniejących narzędzi niszczenia domniemanych autorytetów, dlatego że stwarzają owym domniemanym autorytetom nieograniczone możliwości autodestrukcji.
Efekt konstruktywny jest natomiast taki, że konsekwentna autodestrukcja wszelkich domniemanych autorytetów jest najlepszą możliwą lekcją tego, że w ostatecznym rachunku autentycznymi autorytetami możemy być wyłącznie sami dla siebie, innych natomiast możemy traktować w najlepszym razie jako specjalistów od rozwiązywania konkretnych, doraźnych problemów. Jest to podejście wysoce sprzyjające rozwijaniu w sobie autentycznej intelektualnej niezależności, a więc cechy wciąż deficytowej, a przy tym absolutnie niezbędnej w świecie informacyjnego policentryzmu i innowacyjnego dynamizmu.
Innymi słowy, pozorna intelektualna strata ma tu sporą szansę na bycie zrekompensowaną realnym intelektualnym zyskiem - a im szybciej przestanie się boleć nad rzekomym utraconym rajem stabilnych intelektualnych hierarchii i otwarcie zaakceptuje się nowy stan rzeczy, tym ów zysk będzie większy i pewniejszy.
Saturday, September 24, 2016
Przykazanie miłości a harmonia interesów
Najwłaściwszy stosunek do drugiej osoby zawiera się w przykazaniu "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". W przeciwieństwie do wszelkiego rodzaju podejść kolektywistycznych i altruistycznych, nie zakłada ono wywyższenia drugiej osoby ponad siebie samego i rezygnacji z miłości własnej, a więc traktowania siebie jako istotnego celu samego w sobie. Z drugiej strony jednak, w przeciwieństwie do naiwnych form indywidualizmu i egoizmu, nie zakłada ono również wywyższenia siebie ponad drugą osobę i traktowania siebie jako jedynego czy najważniejszego celu samego w sobie.
Zamiast tego sugeruje ono, że traktowanie innych jako równorzędnych celów samych w sobie jest warunkiem niezbędnym autentycznego traktowania siebie jako celu samego w sobie - że kochanie bliźniego swego jak siebie samego jest warunkiem niezbędnym osiągnięcia najgłębszej i najpełniejszej formy miłości własnej, będącej przejawem najgłębszej i najpełniejszej harmonizacji własnego i cudzego potencjału osobowego. Jest to przy tym, w przeciwieństwie do wszystkich wymienionych wyżej podejść, przykazanie jednoznaczne w swoim etycznym maksymalizmie, czyli sugestii, że moralna doskonałość (a nie jedynie przyzwoitość czy szacunek dla cudzych praw naturalnych) jest warunkiem niezbędnym osiągnięcia pełni osobistego rozwoju i psychologicznego dobrostanu.
Innymi słowy, niebezpodstawnym jest przekonanie, że w owym stwierdzeniu sprzed dwóch tysięcy lat, które często sprowadza się bezrefleksyjnie do roli idealistycznego sloganu, zawiera się w istocie i najgłębszy fundament, i najwyższy cel wszelkiej dojrzałej refleksji etycznej.
Zamiast tego sugeruje ono, że traktowanie innych jako równorzędnych celów samych w sobie jest warunkiem niezbędnym autentycznego traktowania siebie jako celu samego w sobie - że kochanie bliźniego swego jak siebie samego jest warunkiem niezbędnym osiągnięcia najgłębszej i najpełniejszej formy miłości własnej, będącej przejawem najgłębszej i najpełniejszej harmonizacji własnego i cudzego potencjału osobowego. Jest to przy tym, w przeciwieństwie do wszystkich wymienionych wyżej podejść, przykazanie jednoznaczne w swoim etycznym maksymalizmie, czyli sugestii, że moralna doskonałość (a nie jedynie przyzwoitość czy szacunek dla cudzych praw naturalnych) jest warunkiem niezbędnym osiągnięcia pełni osobistego rozwoju i psychologicznego dobrostanu.
Innymi słowy, niebezpodstawnym jest przekonanie, że w owym stwierdzeniu sprzed dwóch tysięcy lat, które często sprowadza się bezrefleksyjnie do roli idealistycznego sloganu, zawiera się w istocie i najgłębszy fundament, i najwyższy cel wszelkiej dojrzałej refleksji etycznej.
Labels:
altruizm,
chrześcijaństwo,
egoizm,
eudaimonia,
indywidualizm,
kolektywizm
Friday, September 16, 2016
Cooperative Competition and Profitable Virtue
The free market is a device for making competition cooperative, selfishness benevolent, disruption constructive, and virtue profitable. Thus, social progress comes not from constraining its putative excesses by any external moral superstructure, but from unleashing its true potential by relying on its inherent moral foundation.
Thursday, September 15, 2016
Jeśli dążyć do wolności, to bezkompromisowo
Dążenie ku wolności osobistej ma sens wyłącznie wówczas, gdy jest to dążenie bezkompromisowe, pryncypialne i radykalne - tylko wówczas bowiem sprzyja ono nieprzerwanemu trwaniu historycznego procesu, w ramach którego owa wolność co prawda nie prostoliniowo, ale jednak konsekwentnie zdobywa kolejne przyczółki. Gdyby wszystkie tego rodzaju dążenia miały charakter kompromisowy, ugodowy i "umiarkowany", to wspomniany proces już dawno uległ by zatrzymaniu - na etapie nieco mniej brutalnego niewolnictwa, nieco mniej pasożytniczego feudalizmu czy nieco mniej dyskryminacyjnego apartheidu.
Innymi słowy, wolność osobista - jak większość pozytywnych zjawisk - ma szansę na stopniowe osiąganie kolejnych doraźnych celów tylko wtedy, gdy bezustannie przyświeca jej jak najszybsze osiągnięcie celu ostatecznego. Tylko wówczas to, co dziś może się wydawać utopijną mrzonką, może stać się jutro powszechnie obowiązującą cywilizacyjną normą - a na przestrzeni tysięcy lat wolność osobista osiągnęła już w ramach podobnego procesu naprawdę dużo.
Innymi słowy, wolność osobista - jak większość pozytywnych zjawisk - ma szansę na stopniowe osiąganie kolejnych doraźnych celów tylko wtedy, gdy bezustannie przyświeca jej jak najszybsze osiągnięcie celu ostatecznego. Tylko wówczas to, co dziś może się wydawać utopijną mrzonką, może stać się jutro powszechnie obowiązującą cywilizacyjną normą - a na przestrzeni tysięcy lat wolność osobista osiągnęła już w ramach podobnego procesu naprawdę dużo.
Friday, September 9, 2016
Prawdziwe i urojone wspólnotowe więzi
Dobrze poczuwać się do wspólnotowej więzi z tymi, których znamy i z którymi łączą nas dobrowolnie ustalone cele, wartości i interesy - tego rodzaju więź spaja rodziny, firmy, organizacje dobroczynne, itd. Dobrze też poczuwać się do wspólnotowej więzi z wszystkimi rozumnymi istotami, choćby były nam nieznajome i nie podzielały naszych bardziej szczegółowych celów, wartości i interesów - na tym polega np. chrześcijańska miłość bliźniego czy kosmopolityczne aspekty libertarianizmu, takie jak równy szacunek dla wolności osobistej i własności prywatnej wszystkich osób.
Niedobrze natomiast poczuwać się do wspólnotowej więzi z tymi, których tak naprawdę nie znamy, a co do których udajemy, że ich znamy; z którymi tak naprawdę nie łączą nas żadne dobrowolnie ustalone cele, wartości i interesy, a co do których roimy sobie, że takie cele, wartości i interesy istnieją. Tego rodzaju urojone więzi muszą być bowiem oparte na rozbudowanych zbiorowych fikcjach - takich jak "interesy narodowe", "solidarność rasowa" czy "świadomość klasowa" - a wiara w tego rodzaju zbiorowe fikcje prowadzi wprost do zbiorowego ogłupienia; zbiorowe ogłupienie zaś - do wyjątkowo opornych na racjonalne rozwiązania zbiorowych konfliktów.
Innymi słowy, nie ma nic złego w ekskluzywnej miłości do rodziny czy przyjaciół, ani też w inkluzywnej miłości do całej ludzkości, ale wszystkie pośrednie formy zbiorowych afektów wydają się co najmniej podejrzane.
Niedobrze natomiast poczuwać się do wspólnotowej więzi z tymi, których tak naprawdę nie znamy, a co do których udajemy, że ich znamy; z którymi tak naprawdę nie łączą nas żadne dobrowolnie ustalone cele, wartości i interesy, a co do których roimy sobie, że takie cele, wartości i interesy istnieją. Tego rodzaju urojone więzi muszą być bowiem oparte na rozbudowanych zbiorowych fikcjach - takich jak "interesy narodowe", "solidarność rasowa" czy "świadomość klasowa" - a wiara w tego rodzaju zbiorowe fikcje prowadzi wprost do zbiorowego ogłupienia; zbiorowe ogłupienie zaś - do wyjątkowo opornych na racjonalne rozwiązania zbiorowych konfliktów.
Innymi słowy, nie ma nic złego w ekskluzywnej miłości do rodziny czy przyjaciół, ani też w inkluzywnej miłości do całej ludzkości, ale wszystkie pośrednie formy zbiorowych afektów wydają się co najmniej podejrzane.
Tuesday, September 6, 2016
Anarchokapitalizm jako społeczno-ekonomiczny odpowiednik optymistycznej fantastyki naukowej
Teorię anarchokapitalizmu można określić jako społeczno-ekonomiczny odpowiednik optymistycznej fantastyki naukowej - można przeprowadzić na jego temat nieskończenie wiele konstruktywnych i drobiazgowo przemyślanych spekulacji, a mimo to przy zaistnieniu minimalnie sprzyjających warunków rzeczywistość okaże się ostatecznie dalece bardziej złożona, innowacyjna i pozytywnie zaskakująca, niż byłby w stanie przewidzieć nawet najbardziej przenikliwy analityk. Tak jak żaden twórca optymistycznej fantastyki naukowej nie przewidział więcej niż drobnego ułamka pozytywnych zjawisk charakterystycznych dla społeczeństwa epoki Internetu (twierdzić co innego to nadinterpretować przeszłe teksty przez pryzmat teraźniejszej wiedzy), tak żaden teoretyk anarchokapitalizmu nie przewidział np. Bitcoina czy ogólnie gospodarki peer-to-peer, nawet w jej obecnej, początkowej wciąż przecież formie.
W obu przypadkach słuszne okazało się jednak wynikające z solidnych podstaw teoretycznych przekonanie co do pozytywnego kierunku zmian wywołanych czy to przez postęp naukowo-technologiczny, czy to przez zdobywającą nowe przyczółki wolność osobistą, własność prywatną i innowacyjną przedsiębiorczość. Funkcjonujące więc w pewnych kręgach żartobliwe pytanie "jak będzie w akapie?" nie doczeka się przed faktem odpowiedzi innej niż "dokładnie nie wiadomo, ale dużo lepiej niż teraz" - oczekując jednak, aż praktyka wolności udzieli nam tu odpowiedzi znacznie konkretniejszej, nie należy ani na chwilę zapominać, że, w przeciwieństwie do skutków owej praktyki, skutki jakiegokolwiek jej systematycznego hamowania dają się przewidzieć przerażająco wręcz precyzyjnie, czego dowodem jest profetyczność zarówno dystopijnej fantastyki naukowej rodem z dzieł Huxleya i Orwella, jak i rzetelnej teorii ekonomii rodem z dzieł Bohm-Bawerka i Misesa.
Innymi słowy, najlepszym sposobem na przyspieszenie powstania praktycznej utopii jest nie jej precyzyjne konceptualne konstruowanie, ale konsekwentne konceptualne obnażanie praktycznych dystopii stojących na drodze jej spontanicznego powstawania - czyli umiejętne zabezpieczanie swobody działania wszystkich szanujących ją jednostek.
W obu przypadkach słuszne okazało się jednak wynikające z solidnych podstaw teoretycznych przekonanie co do pozytywnego kierunku zmian wywołanych czy to przez postęp naukowo-technologiczny, czy to przez zdobywającą nowe przyczółki wolność osobistą, własność prywatną i innowacyjną przedsiębiorczość. Funkcjonujące więc w pewnych kręgach żartobliwe pytanie "jak będzie w akapie?" nie doczeka się przed faktem odpowiedzi innej niż "dokładnie nie wiadomo, ale dużo lepiej niż teraz" - oczekując jednak, aż praktyka wolności udzieli nam tu odpowiedzi znacznie konkretniejszej, nie należy ani na chwilę zapominać, że, w przeciwieństwie do skutków owej praktyki, skutki jakiegokolwiek jej systematycznego hamowania dają się przewidzieć przerażająco wręcz precyzyjnie, czego dowodem jest profetyczność zarówno dystopijnej fantastyki naukowej rodem z dzieł Huxleya i Orwella, jak i rzetelnej teorii ekonomii rodem z dzieł Bohm-Bawerka i Misesa.
Innymi słowy, najlepszym sposobem na przyspieszenie powstania praktycznej utopii jest nie jej precyzyjne konceptualne konstruowanie, ale konsekwentne konceptualne obnażanie praktycznych dystopii stojących na drodze jej spontanicznego powstawania - czyli umiejętne zabezpieczanie swobody działania wszystkich szanujących ją jednostek.
Labels:
anarchokapitalizm,
dystopia,
innowacja,
przedsiębiorczość,
utopia
Subscribe to:
Posts (Atom)