Ewolucjonistyczny scjentyzm ma nierozwiązywalny problem z duchowością: musi sprowadzić powszechną ludzką cechę o orientacji nadnaturalnej do kategorii naturalnych, związanych z przetrwaniem gatunkowym.
Jedna popularna w tym kontekście odpowiedź brzmi: duchowość służy zachowaniu spójności plemiennej. Jest to jednakże odpowiedź zupełnie niesatysfakcjonująca, bo znacznie lepiej sprawdzają się w tej roli zupełnie świeckie trybalizmy i etnocentryczne ideologie, nie rozpraszające członków plemienia wizjami świata nadnaturalnego i nie odrywające ich uwagi od konieczności przetrwania tu i teraz.
Inna popularna w tym kontekście odpowiedź brzmi: duchowość to forma przednaukowego wyjaśniania procesów zachodzących w świecie przyrody. Ale to też żadna przekonująca odpowiedź, bo praktyki duchowe jedynie wtórnie bywały związane z zaklinaniem praw natury, podczas gdy pierwotnie związane były zawsze ze specyficznie ludzkim wymiarem sensu, celu i znaczenia.
Tu pojawia się odpowiedź trzecia: duchowość służy uśmierzaniu metafizycznych lęków i egzystencjalnej rozpaczy. Ale ta odpowiedź natychmiast rodzi kolejne pytanie: w jaki sposób sprzyjają gatunkowemu przetrwaniu metafizyczne lęki i egzystencjalna rozpacz? Lęk przed wężami, ogniem czy wysokością jest tu zrozumiały, ale lęk przed filozoficznie rozumianą nicością czy wiecznym potępieniem? Kolejna odpowiedź może teraz brzmieć: tego rodzaju lęki sprzyjają rozwojowi intelektualnej i moralnej wrażliwości. Ale ta odpowiedź rodzi jeszcze więcej niewygodnych pytań: czemu rozwojowi intelektualnej i moralnej wrażliwości w kontekście przetrwania gatunkowego nie miałaby od początku znacznie lepiej służyć zupełnie świecka moralność czy skoncentrowanie się na czysto świeckim rozwoju technicznym? I skąd w ogóle pewność, że szeroko rozpowszechniona intelektualna i moralna wrażliwość sprzyja przetrwaniu gatunkowemu w paleolitycznym świecie, a nie rodzi słabość związaną z sentymentalizmem i jałowym dumaniem zamiast instynktownego reagowania?
Widać, że w pewnym momencie tego rodzaju odpowiedzi stają się zupełnie arbitralne i oderwane od istoty duchowości, jaką jest jego stricte nadnaturalna orientacja, związana z transcendentnymi sensami, celami i znaczeniami. Innymi słowy, duch jest w przyrodzie ciałem obcym, zjawiskiem sui generis, a więc wszelkie próby "naturalizacji" jego immanentnych pragnień, dążeń i przejawów muszą go strywializować, zwulgaryzować czy po prostu zignorować, tym samym okazując się zupełnie nieprzekonującymi. Stąd ewolucjonistyczny scjentyzm nie wywiera żadnego intelektualnego wrażenia na kimkolwiek, kto nie jest mu z góry ideologicznie przychylny - i, co istotne, ów brak wrażenia ma bardzo dobre intelektualne podstawy.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment