Nowe możliwości działania wyznaczają nowe cele działania. Najczęstszą przyczyną marnotrawienia ich rozwojowego potencjału jest mentalny prowincjonalizm nakazujący utyskiwanie na to, że nowe możliwości działania nie umożliwiają skuteczniejszego osiągania starych celów działania. Bo tak rzeczywiście nie jest: gospodarcza globalizacja i przedsiębiorcza kreatywna destrukcja nie umożliwiają skuteczniejszego pięcia się po "stabilnej" drabinie hierarchii cechowych, a postęp naukowej specjalizacji i powszechny dostęp do praktycznie nieograniczonych zasobów informacji nie ułatwiają stawania się erudytą czy autorytetem.
Tyle tylko, że nie ma innego godnego wyjścia, niż z wdzięcznością się z tym pogodzić i z ciekawością rozpocząć poszukiwania nowych, jakościowo bardziej zróżnicowanych i zindywidualizowanych, a tym samym wedle wszelkiego prawdopodobieństwa bardziej satysfakcjonujących celów. Najgorszym natomiast, co można w tego rodzaju sytuacji zrobić, to nie tylko utyskiwać, ale próbować łatać to, co się rozpada, przy pomocy zorganizowanej agresji. Tym jest właśnie etatyzm: najbardziej agresywną, instytucjonalną formą mentalnego prowincjonalizmu. Komukolwiek więc zależy na najszerzej rozumianym rozwoju - tak jednostkowym, jak i cywilizacyjnym - ten powinien sprzyjać w pierwszej kolejności całkowitej neutralizacji etatyzmu i sprzyjającej mu mentalności. Tylko wtedy ów spontaniczny rozwój przestanie być permanentnie obciążany przez planowaną stagnację czy regres.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment