Internet to prawdopodobnie wciąż najciekawsze dziś studium ewolucji ładów spontanicznych. Bardzo znamienne jest na przykład, jaką ewolucję przeszła w tym obszarze rola anonimowości. Kiedy 18 lat temu po raz pierwszy zacząłem korzystać z forów dyskusyjnych, odniosłem wrażenie, że niejako w dobrym tonie leżało używanie nicków - budziło to nie tyle niepokój związany z niewiedzą, kto jest po drugiej stronie, ale frajdę związaną z uruchomieniem wyobraźni. Kto używał prawdziwego imienia i nazwiska, ten z góry wydawał się sztywniakiem nieczującym ducha sieci.
Ale z czasem umasowienie Internetu doprowadziło do nieuchronnego obniżenia się intelektualnego poziomu przeciętnej wirtualnej konwersacji, co z kolei sprawiło, że niezbędne stało się filtrowanie interlokutorów. Jednym z najoczywistszych filtrów okazała się w tym kontekście rezygnacja nawet nie tyle z anonimowości, co z fikcyjnych, stricte wirtualnych tożsamości. Dzisiaj, oczekując przynajmniej minimalnie merytorycznej wymiany zdań, z reguły nie wchodzi się w dyskusję z osobami, które podejrzewa się o używanie fikcyjnych tożsamości, wyłącznie obrazkowych zdjęć profilowych, itp. - to już nie są pocieszne nicki, tylko podejrzane trollkonta. Nie znaczy to oczywiście, że występowanie pod prawdziwą tożsamością jest warunkiem wystarczającym przyzwoitego poziomu merytorycznego, ale używanie tożsamości ewidentnie fikcyjnej traktuje się na ogół jako warunek wystarczający uzasadnionych podejrzeń o immanentną niemerytoryczność albo wręcz komunikacyjne chuligaństwo. Aprobata dla pełnej anonimowości w ramach komunikacji sieciowej stała się dobrem luksusowym - jeśli nie masz do przekazania wiadomości na miarę Assange'a czy Snowdena, to lepiej dobrowolnie z niej zrezygnuj, jeśli chcesz być traktowany poważnie.
Jest to bardzo ciekawa ilustracja tego, jak ewolucja ładów spontanicznych na bieżąco rewaloryzuje konkretne wartości w poszukiwaniu złotych środków i harmonii między pozornymi przeciwieństwami - komunikacja sieciowa wciąż umożliwia całkowitą anonimowość, ale rozmaite formy owej komunikacji i związane z nimi spontaniczne konwenanse skłaniają do dobrowolnej rezygnacji z wielu aspektów owej anonimowości, jednocześnie wciąż pozwalając na cieszenie się innymi jej aspektami. Oto w jaki sposób dobrowolność, kontraktowość i policentryczność optymalizuje transakcyjne rezultaty.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment