Szkodliwość etatyzmu nie ogranicza się do osób, których dotyka on w bezpośredni, fizyczny sposób, na każdym kroku naruszając ich wolność, własność i dążenie do szczęścia. Nawet mieszkaniec hipotetycznej enklawy czystego woluntaryzmu, chcąc pozostać w ekonomicznej, intelektualnej, moralnej i kulturowej łączności z zewnętrznym światem, musiałby niemal na każdym kroku mierzyć się ze świadomością tego, że obrażany jest jego intelekt, sumienie i poczucie dobrego smaku, a jego produktywny potencjał jest w dużej mierze - choć nie z jego winy - marnotrawiony.
Etatyzm nie tylko przesyca fizyczne interakcje międzyludzkie zinstytucjonalizowaną agresją, przemocą i przymusem, ale też przesyca ich interakcje intelektualne trybalnym zabobonem, a ich interakcje estetyczne trybalnym kiczem. Innymi słowy, jest to instytucjonalno-kulturowy wirus, który działa w sposób kompleksowy i wielopłaszczyznowy, nie oszczędzając żadnego obszaru ludzkiego życia. Z tego faktu powinna brać się świadomość, że jego zwalczenie wymaga równie kompleksowego i wielopłaszczyznowego programu edukacyjnego, w ramach którego edukacja ekonomiczna dopełnia się z edukacją moralną i szeroko rozumianą działalnością kulturotwórczą. Jest to więc naprawdę ogromne i gruntowne wyzwanie, ale tylko takie dają szansę na naprawdę ogromną i gruntowną satysfakcję.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment