Bardzo solidnym fundamentem przyjęcia światopoglądu libertariańskiego może być refleksja nad tym, przez jak wiele tysiącleci ludzkość w najzupełniej odstręczający sposób marnotrawiła swój potencjał, tak jednostkowy, jak i zbiorowy, zużywając swoją energię, zarówno fizyczną, jak i intelektualną, na wojny, dworskie intrygi, partyjne przepychanki, rozpowszechnianie propagandy, dawanie upustu plemiennym kompleksom, walkę o monopolistyczne przywileje i polityczne dotacje, uprawianie sofistyki mającej uzasadnić i zracjonalizować stosowanie zinstytucjonalizowanej agresji, wznoszenie monumentów pychy władzy, i inne czynności składające się na ogromną, zinstytucjonalizowaną, irracjonalną, wyniszczającą grę o sumie ujemnej.
Libertarianizm wykorzystuje bezprecedensowy moment znacznej wolności słowa i względnej wolności działania, aby jasno powiedzieć: nie chodzi o to, żeby grać w tę grę coraz lepiej i "rozsądniej", ale o to, żeby przestać w nią grać, bo w dłuższej perspektywie nie ma i nie może być w niej żadnych wygranych. Po to, żeby przestać w nią grać, nie trzeba wiele: wystarczy konsekwentne trzymanie się najbardziej prozaicznego i oczywistego zdrowego rozsądku, zgodnego z naszymi najbardziej codziennymi wyobrażeniami na temat zasad przyzwoitości w kontaktach międzyludzkich, znanych większości z nas już od najwcześniejszych lat: trzymaj ręce przy sobie, nie bij innych, nie łap się za cudze, żyj i daj żyć innym. Problemem nie jest nieświadomość tych zasad, ale łatwość, z jaką racjonalizuje się ich łamanie, może nawet częściej cudze, niż własne.
A jeśli ktoś, w pełni zaakceptowawszy intelektualne i moralne argumenty na rzecz filozofii libertariańskiej, stwierdziłby, że może mimo wszystko warto pogodzić się z istnieniem wszystkich wyżej wymienionych przemocowych zjawisk, bo bez nich świat byłby nudny jak dziecinne wyobrażenie rajskiego ogrodu, w którym nikt nie docenia wolności, wówczas można by zauważyć, że jest to jedynie kolejny dowód na to, jak bardzo zjawiska te zawężają ludzkie horyzonty i hamują rozwój ludzkiego potencjału.
Powstanie społeczeństwa dobrowolnego byłoby nie końcem, ale początkiem nie tylko prawdziwie cywilizowanego, ale też prawdziwie ciekawego okresu historii ludzkości. Nie sposób sobie nawet wyobrazić, jakie niezwykłe zjawiska w tego rodzaju społeczeństwie byłaby w stanie odkryć nauka, ku jak wyrafinowanym formom twórczości skierowałaby się sztuka, na jaki poziom głębi i dojrzałości byłaby w stanie wspiąć się duchowość, z jakimi dziś nawet niewyrażalnymi problemami musiałaby się zmierzyć filozofia, jak poznawczo bogate formy bytowania otworzyłoby przed ludzkością osiągnięcie punktu technologicznej osobliwości i wspinanie się na kolejne szczeble skali Kardaszewa, itd.
Nawet najbardziej abstrakcyjna refleksja na temat tego rodzaju perspektyw powinna uderzyć snującą ją osobę wrażeniem dojmującej marności większej części dotychczasowej historii ludzkości, wraz z przekonaniem, że obecne czasy stwarzają jedną z tych rzadkich okazji, które pozwalają tę historię przekierować na nieco mniej marne tory, jeśli tylko wystarczająca liczba wolnych jednostek wyrazi odpowiednią wolę. Światopogląd libertariański jest niczym innym, jak jasnym, świadomym i jednoznacznym wyrażeniem takiej woli. Rzadko która epoka sprzyja jej intensywnemu, zbiorowemu, teoretycznie świadomemu i pragmatycznie umocowanemu wdrażaniu, ale wtedy, gdy zaistnieją ku temu liczne sprzyjające okoliczności, konsekwencje są na ogół równie moralnie podbudowujące, co intelektualnie fascynujące.
Tuesday, July 7, 2015
Libertarianizm a życie w ciekawych czasach
Labels:
etatyzm,
futurologia,
historia,
libertarianizm,
postęp,
władza,
wolność
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment