Większość klasycznych liberałów i libertarian swój bezwarunkowy szacunek dla wolności osobistej czerpie w równym stopniu z wiedzy etycznej, co z wiedzy ekonomicznej - tzn. rozumie, że nic nie jest w stanie równać się pod względem wydajności gospodarczej z systemem w pełni swobodnych interakcji ogółu konsumentów, producentów i przedsiębiorców. Jest tak między innymi dlatego, że jedynie ów system umożliwia szybkie i skuteczne wykorzystywanie ogółu rozproszonej w społeczeństwie i często niewerbalizowalnej wiedzy powiązanej ze specyficznymi okolicznościami miejsca i czasu.
W związku z tym klasycznym liberałom i libertarianom w najwyższym stopniu nie przystoi sympatyzowanie z jakimikolwiek teoriami spiskowymi co do funkcjonowania światowej gospodarki i polityki. Twierdzić, że kontrolowane kryzysy gospodarcze i przewroty polityczne w dowolnym regionie świata są w stanie zdalnie wywoływać loże masońskie, dynastie bankierskie czy służby specjalne, to twierdzić, że możliwe jest skuteczne centralne sterowanie społeczeństwem, a tym samym zaprzeczać wiedzy ekonomicznej, która podkreśla kluczową rolę wolności osobistej w budowaniu społecznego dobrobytu.
Owszem, rozmaite potężne grupy interesu próbują zdalnie kontrolować światową gospodarkę oraz politykę i marzą o tym, żeby było to możliwe. Nikt jednak lepiej niż klasyczni liberałowie i libertarianie nie powinien rozumieć tego, że wszelkie tego rodzaju działania prowadzą do całego szeregu niezamierzonych i nieprzewidywalnych konsekwencji, które często, jeśli nie na ogół, wywołują rezultaty odmienne lub przeciwne do zamierzonych. Innymi słowy, istnieje zasadnicza różnica między przedstawianiem owych grup interesu jako szkodników zaburzających rynkowe procesy koordynacyjne a przedstawianiem ich jako władców świata zdolnych owe procesy zdalnie kontrolować, i nikt tak dobrze jak klasyczni liberałowie i libertarianie nie powinien tej różnicy rozumieć.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment