1. Socjalizm utopijny (czy nie byłoby miło, gdybyśmy wszyscy stali się jedną wielką, kochającą się rodziną złożoną z całkowicie bezinteresownych osób?), skonfrontowany z problemem motywacyjnym (po co się wysilać przy braku nagrody w postaci zysku?), przekształca się w socjalizm „naukowy” (Nowy Socjalistyczny Człowiek będzie się wysilał nawet przy braku nagrody w postaci zysku).
2. Socjalizm „naukowy”, skonfrontowany z problemem kalkulacyjnym (jak dokonywać racjonalnej alokacji zasobów przy braku prywatnej własności środków produkcji i konkurencyjnego systemu wyceny?), przekształca się w socjalizm „rynkowy” (socjalistycznym zarządcom można nakazać takie działania, jak gdyby byli rynkowymi przedsiębiorcami).
3. Socjalizm „rynkowy”, skonfrontowany ze swoją logiczną niespójnością (jeśli socjalistyczni zarządcy staną się rynkowymi przedsiębiorcami, to nie będzie to już socjalizm, a jeśli się nimi nie staną, to nie będą w stanie rozwiązać problemu kalkulacyjnego), przekształca się w socjaldemokrację (niech rynek wytwarza i dystrybuuje dobra, ale niech państwo je redystrybuuje).
4. Socjaldemokracja, skonfrontowana z logiką interwencjonizmu (interwencjonizm, poprzez zaburzanie dobrowolnych interakcji społecznych, z konieczności odnosi skutek odwrotny do zamierzonego, tym samym wymuszając swoje całkowite porzucenie na rzecz leseferyzmu, albo swoją intensyfikację, która ostatecznie prowadzi z powrotem do wcześniejszych, bardziej topornych form socjalizmu), przekształca się w socjalizm „postmodernistyczny” (po co mamy tak w zasadzie zajmować się wszystkimi tymi rzekomo logicznymi argumentami i pozwalać im stawać na drodze naszej walki o „sprawiedliwość społeczną”? Po co nam w zasadzie ta cała logika? To tylko totalizująca metanarracja jak każda inna!). I tak dalej aż do szczęśliwego końca. A może jednak nie tak szczęśliwego?
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment