Błędem popełnianym często nawet przez osoby sceptyczne wobec etatyzmu jest przyznawanie, że państwa są co prawda stosunkowo nieskuteczne w zakresie produkcji pożądanych przez społeczeństwo dóbr i usług, ale potrafią zagwarantować dostęp do najważniejszych z nich każdemu.
Tak oczywiście nie jest. Państwa, nie posiadając żadnych własnych dochodów, mogą jedynie zagwarantować, że będą podejmować regularne próby wywłaszczania ogółu produktywnych jednostek z owoców ich pracy. Jako że jednak nikt nie lubi być wywłaszczany, owe produktywne jednostki korzystają z różnych sposobów zabezpieczania owoców swojej pracy - przenosząc je do rajów podatkowych, wykorzystując luki w prawie podatkowym, przenosząc swoją działalność do szarej strefy, angażując się w lobbing polityczny, itp. W najgorszym zaś razie, nie mogąc znieść bezustannej grabieży, rezygnują z produktywnej działalności lub wręcz przyłączają się do grabieżców.
Im więcej więc państwo obieca swojej klienteli, w tym większym stopniu będzie musiało wywłaszczać ogół produktywnych jednostek, a w im większym stopniu będzie próbowało je wywłaszczać, tym mniej ostatecznie uzyska. Innymi słowy, im więcej rzekomo zagwarantuje, tym bardziej czcze będą to zapewnienia.
Jako że obszar ludzkiego działania to z definicji obszar niepewności, niczego nie są w stanie zagwarantować również prywatne przedsiębiorstwa ani instytucje charytatywne. Jako że jednak podmioty te uzyskują przychody na drodze dobrowolnych transakcji, a więc tylko wówczas, gdy cieszą się uznaniem społeczeństwa, ich długofalowa skuteczność w zakresie zaspokajania społecznych potrzeb przekłada się na stabilność ich przychodów, co czyni ich zobowiązania i obietnice znacznie bardziej wiarygodnymi niż te składane przez monopolistyczne aparaty przemocy. Podsumowując, instytucje działające w oparciu o zasady dobrowolności i kontraktowości są nie tylko stosunkowo skuteczniejsze w zakresie produkcji pożądanych przez społeczeństwo dóbr i usług, ale też jako jedyne są w stanie je dostarczyć jak największej liczbie jego członków.
Tuesday, March 31, 2015
Friday, March 27, 2015
Postęp cywilizacyjny, czyli wolność zamiast władzy
Postęp cywilizacyjny to proces zastępowania władzy wolnością. Wszystkie największe pozytywne zmiany społeczne - likwidacja niewolnictwa, feudalizmu, absolutyzmu, merkantylizmu, "realnego" socjalizmu, usankcjonowanej prawnie dyskryminacji rasowej i płciowej, itp. - odbywały się nie na skutek dobroczynnego wykorzystywania władzy, ale jej osłabiania i delegitymizowania.
Libertarianizm stanowi intelektualną i moralną zachętę do doprowadzenia tego procesu likwidacyjnego do jego logicznego zwieńczenia - tzn. do zdania sobie sprawy, że zjawisko władzy nie jest i nie może być nie tylko pożądanym dobrem, ale nawet koniecznym złem, i że jego nieustające istnienie jest jedynie wynikiem niewystarczającej organizacyjnej sprawności i moralnej świadomości ogółu pokojowo nastawionych jednostek, jak również ich zbyt łatwego ulegania trybalnym atawizmom i racjonalizacjom zła.
Tak jak wcześniejsze idee, które zainicjowały największe pozytywne zmiany społeczne - idee takie jak klasyczny liberalizm, abolicjonizm, czy racjonalizm - libertarianizm nie zachęca do budowania jakiejkolwiek utopii, a jedynie do konsekwentnego i bezwyjątkowego przeciwstawiania się odwiecznie dystopijnym elementom społecznej rzeczywistości, z których najbardziej niszczycielskim była zawsze chęć rządzenia jednych przez drugich. I tak jak w przypadku owych wcześniejszych idei, tak w przypadku libertarianizmu zarówno względy efektywnościowe, jak i moralne - a więc zarówno ekonomia, jak i etyka - sugerują, że jego skromne, a mimo to bezprecedensowe cele można i warto osiągnąć.
Libertarianizm stanowi intelektualną i moralną zachętę do doprowadzenia tego procesu likwidacyjnego do jego logicznego zwieńczenia - tzn. do zdania sobie sprawy, że zjawisko władzy nie jest i nie może być nie tylko pożądanym dobrem, ale nawet koniecznym złem, i że jego nieustające istnienie jest jedynie wynikiem niewystarczającej organizacyjnej sprawności i moralnej świadomości ogółu pokojowo nastawionych jednostek, jak również ich zbyt łatwego ulegania trybalnym atawizmom i racjonalizacjom zła.
Tak jak wcześniejsze idee, które zainicjowały największe pozytywne zmiany społeczne - idee takie jak klasyczny liberalizm, abolicjonizm, czy racjonalizm - libertarianizm nie zachęca do budowania jakiejkolwiek utopii, a jedynie do konsekwentnego i bezwyjątkowego przeciwstawiania się odwiecznie dystopijnym elementom społecznej rzeczywistości, z których najbardziej niszczycielskim była zawsze chęć rządzenia jednych przez drugich. I tak jak w przypadku owych wcześniejszych idei, tak w przypadku libertarianizmu zarówno względy efektywnościowe, jak i moralne - a więc zarówno ekonomia, jak i etyka - sugerują, że jego skromne, a mimo to bezprecedensowe cele można i warto osiągnąć.
Tuesday, March 24, 2015
Entrepreneurship, Politics, Virtues, and Sins
Free market entrepreneurship embodies all the cardinal virtues: prudence (the ability to forecast the uncertain future and create a viable business plan), courage (the willingness to take risks and disregard the conventional wisdom), temperance (the ability to delay gratification and commit one's resources to a long-term project), and justice (the necessity of fulfilling one's contractual obligations).
Politics embodies all the cardinal sins: lust for coercive power, greed for extorted money, gluttony (over-consumption and waste of expropriated resources), sloth (the unwillingness to be productive fueled by the ability to live at the expense of others), wrath (exclusive reliance on institutionalized violence, aggression, and intimidation), envy (the desire to bring down the honestly successful), and pride (the belief that one is not bound by morality).
Which one will you trust?
Politics embodies all the cardinal sins: lust for coercive power, greed for extorted money, gluttony (over-consumption and waste of expropriated resources), sloth (the unwillingness to be productive fueled by the ability to live at the expense of others), wrath (exclusive reliance on institutionalized violence, aggression, and intimidation), envy (the desire to bring down the honestly successful), and pride (the belief that one is not bound by morality).
Which one will you trust?
Saturday, March 21, 2015
Wszechdobroć, wszechwiedza i wrodzona nieskuteczność interwencjonizmu
Spotyka się czasem następujące ustępstwo zwolenników wolnego rynku wobec zwolenników państwowego interwencjonizmu: wolny rynek jest bardziej efektywny niż jakakolwiek forma państwowego interwencjonizmu, gdyż, po pierwsze, sprzyjająca efektywności rynkowa struktura pobudek nie wymaga od uczestników rynku dobroczynnych motywacji, i, po drugie, wolny rynek jest najskuteczniejszym narzędziem służącym agregowaniu zdecentralizowanych i niewerbalizowalnych informacji w szybki i kompleksowy sposób. Gdyby jednak urzędnicy państwowi byli wszechwiedzący i nieskończenie dobrzy, wtedy interwencjonizm byłby skuteczniejszą alternatywą.
Ustępstwo to jest zupełnie niepotrzebne i oparte na błędnych założeniach. Jest tak dlatego, że gdyby urzędnicy państwowi byli wszechwiedzący i nieskończenie dobrzy, wówczas według wszelkiego prawdopodobieństwa wiedzieliby oni, w jaki sposób przekonać całe społeczeństwo do dobrowolnej akceptacji i implementacji swoich planów, ale wtedy nie byliby już oni urzędnikami państwowymi, gdyż nie posługiwaliby się zinstytucjonalizowaną przemocą w celu egzekwowania swojej woli. Gdyby natomiast wiedzieli oni, że nie są w stanie w żaden sposób przekonać społeczeństwa do dobrowolnej akceptacji i implementacji swoich planów, wówczas – pomimo swojej nieskończonej dobroci i wszechwiedzy – nie mogliby twierdzić, że siłowe narzucenie i wdrożenie tych planów byłoby efektywne, gdyż z definicji stałoby ono w opozycji do subiektywnych wartości i preferencji członków społeczeństwa.
Podsumowując, wolny rynek byłby skuteczniejszy od jakiejkolwiek formy państwowego interwencjonizmu nawet gdyby urzędnicy państwowi byli wszechwiedzący i nieskończenie dobrzy – żadne ustępstwa na rzecz zwolenników „poprawiania” rynku przy pomocy zmonopolizowanej przemocy nie są tu potrzebne, niezależnie od tego jakie moralne i intelektualne przymioty mogliby hipotetycznie posiadać jej użytkownicy.
Ustępstwo to jest zupełnie niepotrzebne i oparte na błędnych założeniach. Jest tak dlatego, że gdyby urzędnicy państwowi byli wszechwiedzący i nieskończenie dobrzy, wówczas według wszelkiego prawdopodobieństwa wiedzieliby oni, w jaki sposób przekonać całe społeczeństwo do dobrowolnej akceptacji i implementacji swoich planów, ale wtedy nie byliby już oni urzędnikami państwowymi, gdyż nie posługiwaliby się zinstytucjonalizowaną przemocą w celu egzekwowania swojej woli. Gdyby natomiast wiedzieli oni, że nie są w stanie w żaden sposób przekonać społeczeństwa do dobrowolnej akceptacji i implementacji swoich planów, wówczas – pomimo swojej nieskończonej dobroci i wszechwiedzy – nie mogliby twierdzić, że siłowe narzucenie i wdrożenie tych planów byłoby efektywne, gdyż z definicji stałoby ono w opozycji do subiektywnych wartości i preferencji członków społeczeństwa.
Podsumowując, wolny rynek byłby skuteczniejszy od jakiejkolwiek formy państwowego interwencjonizmu nawet gdyby urzędnicy państwowi byli wszechwiedzący i nieskończenie dobrzy – żadne ustępstwa na rzecz zwolenników „poprawiania” rynku przy pomocy zmonopolizowanej przemocy nie są tu potrzebne, niezależnie od tego jakie moralne i intelektualne przymioty mogliby hipotetycznie posiadać jej użytkownicy.
Labels:
ekonomia,
interwencjonizm,
psychologia,
wszechwiedza
Friday, March 20, 2015
Libertarianizm, racjonalizm i empiryzm
Libertarianizm łączy w sobie najlepsze cechy racjonalizmu i empiryzmu. Z jednej strony opiera się on na dedukcyjnej refleksji na temat tego, jaki jest logicznie konieczny kształt ogólnych instytucjonalnych ram, w obrębie których poszczególne jednostki mogą skutecznie realizować swoje cele nie stając sobie nawzajem na przeszkodzie - ramy te to bezwarunkowy szacunek dla zasady samoposiadania, wynikających z niej praw własności prywatnej, i wyrastającego na ich bazie systemu przedsiębiorczej konkurencji i efektywnościowej weryfikacji.
Z drugiej strony jednak, jako że pojęcia takie jak warunki konieczne samoposiadania czy naruszenia praw własności są w wielu sytuacjach nieostre, wspomniany system swobodnej przedsiębiorczej konkurencji pozwala, przy wykorzystaniu drobiazgowo empirycznej metody prób i błędów, na wypracowanie takich szczegółowych zasad etycznych i rozwiązań prawnych, które w sposób jak najskuteczniejszy - tzn. jak najlepszy w rozstrzyganiu konfliktów w atmosferze poczucia sprawiedliwości - każdorazowo te pojęcia precyzują.
Innymi słowy, libertarianizm łączy w sobie racjonalistyczną nieustępliwość w zakresie obrony wartości zabezpieczających niezbywalne prawa jednostki i empiryczną elastyczność w zakresie precyzowania definicyjnych granic tychże wartości i praw. Jedno i drugie ma swoje źródło w intelektualnym i moralnym potencjale tej najbardziej podstawowej wartości, jaką jest wolność osobista, a którą jedynie libertarianizm stawia na właściwym - pierwszym - miejscu.
Z drugiej strony jednak, jako że pojęcia takie jak warunki konieczne samoposiadania czy naruszenia praw własności są w wielu sytuacjach nieostre, wspomniany system swobodnej przedsiębiorczej konkurencji pozwala, przy wykorzystaniu drobiazgowo empirycznej metody prób i błędów, na wypracowanie takich szczegółowych zasad etycznych i rozwiązań prawnych, które w sposób jak najskuteczniejszy - tzn. jak najlepszy w rozstrzyganiu konfliktów w atmosferze poczucia sprawiedliwości - każdorazowo te pojęcia precyzują.
Innymi słowy, libertarianizm łączy w sobie racjonalistyczną nieustępliwość w zakresie obrony wartości zabezpieczających niezbywalne prawa jednostki i empiryczną elastyczność w zakresie precyzowania definicyjnych granic tychże wartości i praw. Jedno i drugie ma swoje źródło w intelektualnym i moralnym potencjale tej najbardziej podstawowej wartości, jaką jest wolność osobista, a którą jedynie libertarianizm stawia na właściwym - pierwszym - miejscu.
Thursday, March 19, 2015
Cztery etapy (d)ewolucji socjalizmu
1. Socjalizm utopijny (czy nie byłoby miło, gdybyśmy wszyscy stali się jedną wielką, kochającą się rodziną złożoną z całkowicie bezinteresownych osób?), skonfrontowany z problemem motywacyjnym (po co się wysilać przy braku nagrody w postaci zysku?), przekształca się w socjalizm „naukowy” (Nowy Socjalistyczny Człowiek będzie się wysilał nawet przy braku nagrody w postaci zysku).
2. Socjalizm „naukowy”, skonfrontowany z problemem kalkulacyjnym (jak dokonywać racjonalnej alokacji zasobów przy braku prywatnej własności środków produkcji i konkurencyjnego systemu wyceny?), przekształca się w socjalizm „rynkowy” (socjalistycznym zarządcom można nakazać takie działania, jak gdyby byli rynkowymi przedsiębiorcami).
3. Socjalizm „rynkowy”, skonfrontowany ze swoją logiczną niespójnością (jeśli socjalistyczni zarządcy staną się rynkowymi przedsiębiorcami, to nie będzie to już socjalizm, a jeśli się nimi nie staną, to nie będą w stanie rozwiązać problemu kalkulacyjnego), przekształca się w socjaldemokrację (niech rynek wytwarza i dystrybuuje dobra, ale niech państwo je redystrybuuje).
4. Socjaldemokracja, skonfrontowana z logiką interwencjonizmu (interwencjonizm, poprzez zaburzanie dobrowolnych interakcji społecznych, z konieczności odnosi skutek odwrotny do zamierzonego, tym samym wymuszając swoje całkowite porzucenie na rzecz leseferyzmu, albo swoją intensyfikację, która ostatecznie prowadzi z powrotem do wcześniejszych, bardziej topornych form socjalizmu), przekształca się w socjalizm „postmodernistyczny” (po co mamy tak w zasadzie zajmować się wszystkimi tymi rzekomo logicznymi argumentami i pozwalać im stawać na drodze naszej walki o „sprawiedliwość społeczną”? Po co nam w zasadzie ta cała logika? To tylko totalizująca metanarracja jak każda inna!). I tak dalej aż do szczęśliwego końca. A może jednak nie tak szczęśliwego?
2. Socjalizm „naukowy”, skonfrontowany z problemem kalkulacyjnym (jak dokonywać racjonalnej alokacji zasobów przy braku prywatnej własności środków produkcji i konkurencyjnego systemu wyceny?), przekształca się w socjalizm „rynkowy” (socjalistycznym zarządcom można nakazać takie działania, jak gdyby byli rynkowymi przedsiębiorcami).
3. Socjalizm „rynkowy”, skonfrontowany ze swoją logiczną niespójnością (jeśli socjalistyczni zarządcy staną się rynkowymi przedsiębiorcami, to nie będzie to już socjalizm, a jeśli się nimi nie staną, to nie będą w stanie rozwiązać problemu kalkulacyjnego), przekształca się w socjaldemokrację (niech rynek wytwarza i dystrybuuje dobra, ale niech państwo je redystrybuuje).
4. Socjaldemokracja, skonfrontowana z logiką interwencjonizmu (interwencjonizm, poprzez zaburzanie dobrowolnych interakcji społecznych, z konieczności odnosi skutek odwrotny do zamierzonego, tym samym wymuszając swoje całkowite porzucenie na rzecz leseferyzmu, albo swoją intensyfikację, która ostatecznie prowadzi z powrotem do wcześniejszych, bardziej topornych form socjalizmu), przekształca się w socjalizm „postmodernistyczny” (po co mamy tak w zasadzie zajmować się wszystkimi tymi rzekomo logicznymi argumentami i pozwalać im stawać na drodze naszej walki o „sprawiedliwość społeczną”? Po co nam w zasadzie ta cała logika? To tylko totalizująca metanarracja jak każda inna!). I tak dalej aż do szczęśliwego końca. A może jednak nie tak szczęśliwego?
Saturday, March 7, 2015
Demonstrated Preference and Regime Propaganda
Libertarian friends: please guard against falling for cheap sophistical tricks of authoritarian regimes. To take an example, the fact that a high-ranking Chinese Communist Party apparatchik says a few nice words about Rothbard does NOT mean that he is more pro-liberty or pro-market than, say, a random high-ranking American bureaucrat who has no nice words to say about Rothbard. All diligent students of Rothbard should heed the principle of demonstrated preference: it is actions that matter, not words.
Labels:
demonstrated preference,
propaganda,
Rothbard,
sophistry
Libertarianizm a kontestowanie głównego nurtu
Obecnie jedną z głównych przypadłości dużej liczby libertarian - jako przedstawicieli ruchu wciąż młodego i walczącego dopiero o znaczący intelektualny wpływ - jest odruchowa przekora wobec wszystkiego, co promuje główny nurt. A więc jeśli główny nurt czci demokrację jak złotego cielca, to oni gotowi są popierać monarchię jako alternatywę będącą rzekomo "mniejszym złem"; jeśli główny nurt regularnie atakuje reżim X jako "wroga praw człowieka", to oni gotowi są bronić tezy, że ów reżim broni się jedynie przed zewnętrznymi prowokacjami; jeśli główny nurt przedstawia pewnego rodzaju tradycje kulturowe jako "zaściankowe" czy "przestarzałe", to oni gotowi są odruchowo tych tradycji bronić, choćby zarówno w ich formie, jak i treści, trudno było się doszukać jakiegokolwiek pokrewieństwa z ideą wolności osobistej, itd.
Nie należy tego robić. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy fundamentalną nawet krytyką głównonurtowego klimatu intelektualnego i kulturowego z pozycji wolnościowych, a odruchowo przekornym opowiadaniem się za diametralnym przeciwieństwem każdej opinii, która cieszy się w głównym nurcie powszechną akceptacją. Trzeba pamiętać, że istotne elementy spuścizny klasycznego liberalizmu - takie jak wolność słowa, wyrozumiałość dla inności, odrzucenie opartych na dziedziczonym statusie przemocowych podziałów klasowych, czy wspomniane "prawa człowieka" rozumiane w duchu wolności negatywnej - okazały się na tyle wpływowe, że, nawet jeśli najczęściej w formie nieuświadomionej, są one obecnie częścią głównego nurtu, a więc również artykułowanych przez niego opinii. Jako że celem libertarian jest doprowadzenie tej spuścizny do jej logicznego zwieńczenia, atakowanie tych jej elementów, które są już w głównym nurcie obecne, po to tylko, aby pofolgować intelektualnej i kulturowej przekorze mającej wzmacniać czyjeś poczucie "elitarnej niszowości", jest poważnym błędem, zarówno teoretycznym, jak i strategicznym.
Celem libertarian nie jest w końcu ostentacyjne i permanentne odcięcie się od głównego nurtu jako od środowiska wrogiego ideom wolnościowym, ale konsekwentne dążenie ku temu, aby stawał się on środowiskiem coraz bardziej im przyjaznym. Tego rodzaju podejście nie musi prowadzić do kompromisów, ale z całą pewnością nie może się opierać na odruchowej kontestacji i bezrefleksyjnej przekorze.
Nie należy tego robić. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy fundamentalną nawet krytyką głównonurtowego klimatu intelektualnego i kulturowego z pozycji wolnościowych, a odruchowo przekornym opowiadaniem się za diametralnym przeciwieństwem każdej opinii, która cieszy się w głównym nurcie powszechną akceptacją. Trzeba pamiętać, że istotne elementy spuścizny klasycznego liberalizmu - takie jak wolność słowa, wyrozumiałość dla inności, odrzucenie opartych na dziedziczonym statusie przemocowych podziałów klasowych, czy wspomniane "prawa człowieka" rozumiane w duchu wolności negatywnej - okazały się na tyle wpływowe, że, nawet jeśli najczęściej w formie nieuświadomionej, są one obecnie częścią głównego nurtu, a więc również artykułowanych przez niego opinii. Jako że celem libertarian jest doprowadzenie tej spuścizny do jej logicznego zwieńczenia, atakowanie tych jej elementów, które są już w głównym nurcie obecne, po to tylko, aby pofolgować intelektualnej i kulturowej przekorze mającej wzmacniać czyjeś poczucie "elitarnej niszowości", jest poważnym błędem, zarówno teoretycznym, jak i strategicznym.
Celem libertarian nie jest w końcu ostentacyjne i permanentne odcięcie się od głównego nurtu jako od środowiska wrogiego ideom wolnościowym, ale konsekwentne dążenie ku temu, aby stawał się on środowiskiem coraz bardziej im przyjaznym. Tego rodzaju podejście nie musi prowadzić do kompromisów, ale z całą pewnością nie może się opierać na odruchowej kontestacji i bezrefleksyjnej przekorze.
Subscribe to:
Posts (Atom)