Friday, January 30, 2015

Libertarianizm a neutralność kulturowa

Czy filozofia libertarianizmu jest całkowicie neutralna w odniesieniu do szeroko rozumianych kwestii kulturowych? Wielu twierdzi, że jest, i że jedną z jej istotnych przewag konkurencyjnych jest właśnie to, że jedynie jej akceptacja umożliwia pokojowe współżycie osób o odmiennych albo wręcz przeciwstawnych przekonaniach kulturowych, jak długo tylko elementem wspólnym tych przekonań jest poszanowanie dla zasad samoposiadania i nieinicjowania agresji wobec innych osób i ich własności.

Jest to odpowiedź słuszna, ale niepełna. W teorii libertarianizm zachowuje rzeczywiście tego rodzaju neutralność. Praktyczna jego implementacja - której podstawą musi być szeroka społeczna akceptacja jego konstytutywnych zasad - wymaga jednak odpowiedniego podłoża mentalnościowego i kulturowego właśnie. Społeczeństwo oparte w pełni na dobrowolnych i kontraktowych instytucjach musi być społeczeństwem, którego członkowie są w większości m.in. odporni na syndrom sztokholmski, odporni na libido dominandi, zdolni do myślenia w kategoriach niebezpośrednich, odległych i niezamierzonych konsekwencji, i niepodatni na wszelkie formy trybalizmu. To z kolei wymaga - nie logicznie, ale psychologicznie - odpowiednich cech kulturowych.

Innymi słowy, logicznie rzecz biorąc można sobie wyobrazić społeczność, w której niewielką wartość ma życie jednostki, indywidualna kreatywność czy samorealizacja, a która mimo wszystko bezwarunkowo szanuje zasady samoposiadania i nieinicjowania agresji, jednak praktyczna możliwość zaistnienia społeczności hołdującej tak psychologicznie nieprzystającym do siebie wartościom moralnym i kulturowym wydaje się bardzo niewielka. Trudno też wyobrazić sobie np., żeby bezwarunkowy szacunek dla praw własności mogli szczerze i świadomie wykazywać członkowie społeczności, większość których reprezentuje hedonistyczną kulturę natychmiastowej gratyfikacji, choć - znowu - z logicznego punktu widzenia nie jest to niemożliwe.

Podsumowując, na gruncie swojej struktury logicznej libertarianizm jest całkowicie neutralny w odniesieniu do kwestii kulturowych i stanowi to jedną z jego istotnych przewag konkurencyjnych; jednocześnie jednak wydaje się, że pewne przekonania kulturowe są psychologicznie trudne do pogodzenia z pewnymi elementami mentalności, której wykształcenie wydaje się niezbędne do tego, aby dana społeczność mogła w sposób dobrowolny, świadomy, trwały i głęboki przyjąć zasady libertarianizmu (a tylko tego rodzaju dobrowolna, oddolna społeczna akceptacja mogłaby doprowadzić do powstania trwałych i skutecznych instytucji chroniących integralność wolnego społeczeństwa, takich jak sieć swobodnie konkurujących ze sobą i dbających o swoją dobrą reputację agencji ochronnych i arbitrażowych).

Saturday, January 10, 2015

Etatyzm jako instytucjonalizacja pogardy

Z obyczajowego punktu widzenia etatyzm można zdefiniować jako instytucjonalizację wzajemnej pogardy. Przedstawiciele monopolistycznych aparatów opresji muszą gardzić swoimi "klientami", gdyż tylko wtedy mogą skutecznie nimi zarządzać jako bezosobowymi elementami wielkiej termitiery, gotowymi do podporządkowania zinstytucjonalizowanej przemocy i biurokratycznemu przemiałowi. Muszą też oni gardzić samymi sobą, gdyż inaczej nie mogliby skutecznie wypełniać swojej roli karnych, wiernych trybików biurokratycznego systemu przemiałowego. Podwójną pogardę opłaca się też odczuwać każdej ofierze tegoż systemu - raz do siebie samej, aby jak najszybciej zagłuszyć w sobie głos urażonej jednostkowej godności i tym samym psychologicznie przyzwyczaić się do otaczającej rzeczywistości, a dwa do innych, podobnych sobie ofiar, aby zagłuszyć w sobie moralne opory względem życia ich kosztem, a tym samym "pragmatycznego" wykorzystywania systemu, w jakim się znalazło.

Jeden konstruktywny wniosek, jaki wyłania się z powyższych obserwacji, brzmi następująco: aby złamać obyczajową inercję, na której opiera się trwałość etatyzmu, należy odrzucić pogardę, a kultywować szacunek, zarówno do siebie, jak i do innych, oraz wymagać podobnego szacunku z drugiej strony, tak, aby naturalnym stało się patrzenie na siebie i na innych jako na niezależne jednostki, posiadające niezbywalną wolność i godność, dla których zawstydzające jest uleganie stadnym instynktom i niewolniczym przyzwyczajeniom. W społeczeństwie wyrażającym tego rodzaju podejście nie będzie w stanie przetrwać jakakolwiek forma etatyzmu, niezależnie od tego, ile pałek, czołgów i najemnych propagandzistów będzie miała do dyspozycji.