Kwestia wolności słowa jest do pewnego stopnia kwestią kontekstową. Skierowanie pod czyimś adresem jednoznacznie i poważnie brzmiącej groźby agresji może być uznane za wiarygodną zapowiedź rzeczywistej agresji, a tym samym za coś, co daje podstawę do działań samoobronnych. Kwestią kontekstową i nieostrą jest jednak to, co w danych okolicznościach miejsca i czasu można uznać za jednoznaczność i powagę groźby. Wyrażenie jej np. w ramach twórczości artystycznej znacznie, jeśli nie definitywnie, redukuje jej ciężar gatunkowy, gdyż twórczość artystyczna posługuje się metaforą, a metafora z definicji wyklucza jednoznaczność.
Można natomiast z całą pewnością stwierdzić, że z tego typu jednoznacznymi groźbami nie ma nic wspólnego tzw. "mowa nienawiści", ponieważ można nienawidzić innych - jak również tę nienawiść wyrażać - nie zagrażając jednocześnie ich życiu, zdrowiu, czy własności. Jeśli uznać, że zabronione mogą być wyłącznie tego rodzaju działania obiektywnie niemoralne, które wikłają działającego w sprzeczności logiczne bądź godzą w jakiś sposób w swobodną ekspresję natury ludzkiej (a więc naruszają tzw. prawo naturalne), wówczas trzeba przyjąć do wiadomości, że każdy ma prawo w pokojowy sposób nienawidzić drugiego i nienawiść tę wyrażać.
Ponadto, wyjątkowo naiwną i szkodliwą w swojej naiwności mrzonką jest przypuszczenie, że tego rodzaju nienawiść można wykorzenić przy pomocy zinstytucjonalizowanej przemocy i przymusu w postaci sankcji prawnych. Nienawiść można skutecznie wykorzeniać przy pomocy perswazji, racjonalnej argumentacji i rozsądnie wyrażanego współczucia, ale warunkiem świadomości tego faktu oraz możliwości jego efektywnego wykorzystywania jest odrzucenie etatystycznej ułudy, jakoby można było prawnie ustanowić przyzwoitość lub przynajmniej wzajemną tolerancję w relacjach międzyludzkich.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment