W roku 2021 znaczna część ludzkości zdała sobie sprawę z tego, że globalnie skonsolidowany system polityczno-biurokratyczno-ideologiczny usiłuje przeforsować w przyspieszonym tempie bezceremonialnie niszczycielską, antyludzką agendę.
W roku 2022 znaczna część ludzkości postawiła się najbardziej podówczas nachalnemu elementowi wzmiankowanej agendy, jakim był totalitaryzm hipochondryczny i związane z nim "zalecenia" stręczone przez nieprzejrzyste globalne ośrodki wpływu.
W roku 2023 znaczna część ludzkości zaczęła pojmować, że w zbrojnych konfliktach inicjowanych sukcesywnie w głównych światowych punktach zapalnych nie ma żadnych "dobrych stron" ani świętych krów, których nie należy krytykować.
Natomiast w roku właśnie mijającym znaczna część ludzkości przestała pobłażać dewiacyjno-bluźnierczemu gaslightingowi uprawianemu przez globalne środki masowego przekazu, czego wymownym przykładem był przeważająco i głęboko negatywny odbiór hucpy, która rozegrała się na otwarciu niesławnej olimpiady w Paryżu.
Podsumowując, na przestrzeni ostatnich kilku lat znaczna część ludzkości konsekwentnie wyzwalała się spod propagandowego wpływu rozmaitych elementów globalnej agendy ucieleśniającej "ducha tego świata". Jest to wysoce pokrzepiający rozwój wydarzeń, niemniej należy zadbać o to, aby nie pozwolił on ludziom dobrej woli osiąść na laurach i nie znieczulił ich na naturę kluczowego wyzwania w roku nadchodzącym, jakim jest nie ulegnięcie bałamuctwom prokurowanym przez pseudopatriotyczno-protekcjonistyczno-technotriumfalistyczną "kontrolowaną opozycję" wobec wspomnianej wyżej agendy, która to "opozycja" odtrąbiła swoje teatralne zwycięstwo w czasie listopadowych wyborów w USA.
Pozostaje więc życzyć czytelnikom u progu nowego roku, żeby zachowywali niezmąconą baczność i roztropność w stosunku do wszelkich "władz i zwierzchności" tego świata, w których nie ma wybawienia - niezależnie od postaci, jaką w swojej przewrotności postanowią przybrać.
Tuesday, December 31, 2024
Wednesday, December 25, 2024
Radosna, pokrzepiająca i pełna nadziei świadomość Uroczystości Narodzenia Pańskiego
Zwłaszcza obecnie, w erze bezprecedensowo zuchwałej ignorancji, samozadowolonej zabobonności i tchórzliwej letniości, należy radować się z faktu, że dziś przypada dzień, w którym świętowane jest nie „uczucie międzyludzkiej solidarności”, „dzielenie się pozytywną energią”, „obdarowywanie się upominkami w rodzinnym gronie” czy „odkrywanie w sobie wewnętrznego światła”, tylko przyjęcie ludzkiej natury przez odwieczne, wszechmocne i osobowe źródło wszelkiej prawdy, dobra i piękna, które wskutek najdoskonalszego poświęcenia przywróciło ludzkości możliwość zajęcia przeznaczonego jej miejsca w porządku stworzenia, oferującego wieczne i nieograniczone zaspokojenie, a mimo to własnowolnie odrzuconego w zamian za nic poza autodestrukcyjnym łechtaniem swojej niedorzecznej pychy.
Tylko w tej perspektywie można sobie wszakże uświadomić, jak bezgranicznie radosnym, pokrzepiającym i pełnym nadziei dniem jest Uroczystość Narodzenia Pańskiego - a zatem jego jak najpełniejszego przeżywania w tej właśnie świadomości należy życzyć wszystkim ludziom dobrej woli. Venite adoremus Dominum!
Tylko w tej perspektywie można sobie wszakże uświadomić, jak bezgranicznie radosnym, pokrzepiającym i pełnym nadziei dniem jest Uroczystość Narodzenia Pańskiego - a zatem jego jak najpełniejszego przeżywania w tej właśnie świadomości należy życzyć wszystkim ludziom dobrej woli. Venite adoremus Dominum!
Monday, December 23, 2024
Powitanie Zbawiciela a nastawienie wobec prawdy
Nowonarodzonego Zbawiciela powitali mędrcy (czyli ci, którzy poznali prawdę dzięki uczciwej intelektualnej pracy) oraz prostaczkowie (czyli ci, którzy poznali prawdę dzięki szczerej intelektualnej pokorze). Nie powitali go natomiast ani ignoranci (czyli ci, którzy w swym lenistwie nie dbają o prawdę), ani „inteligenci” (czyli ci, którzy w swej pysze dbają jedynie o pozór prawdy).
Innymi słowy, powitali go ufający, że prawda ich wyzwoli, natomiast nie powitali go chcący wyzwolić się od prawdy bądź też przekonani, że to oni wyzwolą prawdę. Stan ten trwa po dziś dzień - z tą jedynie różnicą, że ci pierwsi nie muszą mieć już jakichkolwiek wątpliwości, zaś ci drudzy nie mają już żadnych wymówek.
Innymi słowy, powitali go ufający, że prawda ich wyzwoli, natomiast nie powitali go chcący wyzwolić się od prawdy bądź też przekonani, że to oni wyzwolą prawdę. Stan ten trwa po dziś dzień - z tą jedynie różnicą, że ci pierwsi nie muszą mieć już jakichkolwiek wątpliwości, zaś ci drudzy nie mają już żadnych wymówek.
Labels:
Boże Narodzenie,
ignorancja,
intelektualizm,
mądrość,
pokora,
prawda
Tuesday, December 17, 2024
O towarzyskiej zgrzytliwości kolacji wigilijnych traktowanych jak upominkowe poczęstunki
Ostatnimi czasy "opiniotwórcze portale" raczą swych czytelników nadzwyczaj nachalną propagandą w postaci rzewnych historyjek o tym, jakim to rzekomym psychicznym wysiłkiem bywają rodzinne spotkania wigilijne, w czasie których potrafią padać "niewygodne pytania" i "apodyktyczne osądy" na temat czyichś osobistych wyborów. W ślady owej propagandy idą zaś coraz liczniej namnożone usługi samozwańczych "psychoterapeutów" i "trenerów rozwoju osobistego", gotowych nauczyć straumatyzowane ofiary ciocinych docinków i wujowskich żarcików trudnej sztuki przetrwania wigilijnej kolacji.
Można, rzecz jasna, zachowywać nadzieję, że powyższe historyjki i powiązane z nimi oferty są wyłącznie spreparowanymi medialnymi prowokacjami i przejawami wyrachowanego naciągactwa, a nie zapisem prawdziwie traumatycznych wydarzeń i propozycją autentycznie pożądanych środków zaradczych. Ta ostatnia wersja świadczyłaby bowiem o wykładniczo więdnących kompetencjach społecznych i towarzyskich w naszej części świata oraz o zgubnym samozadowoleniu tych, których dotknął ów uwiąd. Jak by jednak nie było, odpowiedź na pytanie o to, co w największym stopniu może się przysłużyć zepsuciu wigilijnej atmosfery, wydaje się oczywista.
Otóż jest nią traktowanie Wigilii Bożego Narodzenia nie jako święta upamiętniającego narodziny Zbawiciela ludzkości, tylko jak towarzyskiego podwieczorku czy podarunkowej imprezy, w czasie której należy przede wszystkim dobrze zjeść, popić i poplotkować. Próba zjedzenia ciastka i zachowania ciastka, a więc strywializowania tego, co najwznioślejsze, przy jednoczesnym pozostawieniu tego, co najradośniejsze, musi się wszakże zakończyć fiaskiem, czyli powstaniem wydarzenia sztucznego, wymuszonego i ostatecznie bezcelowego, któremu nie przyświeca żadna nadrzędna idea jednocząca wszystkich jego uczestników.
Nic zatem dziwnego, że w ramach jego duchowo wydrążonej wersji może dochodzić do towarzyskich zgrzytów nie mających nic wspólnego z atmosferą pokoju, nadziei i pokrzepienia. Remedium na owe zgrzyty nie jest jednakże asekurowanie się "terapeutycznymi" bezpiecznikami, tyko zdanie sobie sprawy z tego, że "nie da się służyć dwóm panom", a więc z tego, że Wigilia Bożego Narodzenia nie jest i nie może stać się "upominkowym świętem zimy". Wówczas będzie można postawić sprawę jasno, czyli albo uczestniczyć w wydarzeniu z definicji szczególnie radosnym, albo uczciwie przyznać, że się jeszcze do takiego uczestnictwa nie dojrzało. Innymi słowy, będzie można zadbać wówczas o to, aby nasza mowa była wolna od krępujących dwuznaczników i obłudnych poświęceń, tzn. żeby była: Tak, tak; nie, nie - ze wszystkimi tego wyzwalającymi konsekwencjami.
Można, rzecz jasna, zachowywać nadzieję, że powyższe historyjki i powiązane z nimi oferty są wyłącznie spreparowanymi medialnymi prowokacjami i przejawami wyrachowanego naciągactwa, a nie zapisem prawdziwie traumatycznych wydarzeń i propozycją autentycznie pożądanych środków zaradczych. Ta ostatnia wersja świadczyłaby bowiem o wykładniczo więdnących kompetencjach społecznych i towarzyskich w naszej części świata oraz o zgubnym samozadowoleniu tych, których dotknął ów uwiąd. Jak by jednak nie było, odpowiedź na pytanie o to, co w największym stopniu może się przysłużyć zepsuciu wigilijnej atmosfery, wydaje się oczywista.
Otóż jest nią traktowanie Wigilii Bożego Narodzenia nie jako święta upamiętniającego narodziny Zbawiciela ludzkości, tylko jak towarzyskiego podwieczorku czy podarunkowej imprezy, w czasie której należy przede wszystkim dobrze zjeść, popić i poplotkować. Próba zjedzenia ciastka i zachowania ciastka, a więc strywializowania tego, co najwznioślejsze, przy jednoczesnym pozostawieniu tego, co najradośniejsze, musi się wszakże zakończyć fiaskiem, czyli powstaniem wydarzenia sztucznego, wymuszonego i ostatecznie bezcelowego, któremu nie przyświeca żadna nadrzędna idea jednocząca wszystkich jego uczestników.
Nic zatem dziwnego, że w ramach jego duchowo wydrążonej wersji może dochodzić do towarzyskich zgrzytów nie mających nic wspólnego z atmosferą pokoju, nadziei i pokrzepienia. Remedium na owe zgrzyty nie jest jednakże asekurowanie się "terapeutycznymi" bezpiecznikami, tyko zdanie sobie sprawy z tego, że "nie da się służyć dwóm panom", a więc z tego, że Wigilia Bożego Narodzenia nie jest i nie może stać się "upominkowym świętem zimy". Wówczas będzie można postawić sprawę jasno, czyli albo uczestniczyć w wydarzeniu z definicji szczególnie radosnym, albo uczciwie przyznać, że się jeszcze do takiego uczestnictwa nie dojrzało. Innymi słowy, będzie można zadbać wówczas o to, aby nasza mowa była wolna od krępujących dwuznaczników i obłudnych poświęceń, tzn. żeby była: Tak, tak; nie, nie - ze wszystkimi tego wyzwalającymi konsekwencjami.
Labels:
Boże Narodzenie,
komunikacja,
psychologia,
uczciwość
Wednesday, December 11, 2024
"Jeden, święty, powszechny i apostolski" oryginał a "ekumeniczny, inkluzywny i synodalny" falsyfikat
Jak odróżnić oryginał od falsyfikatu? Otóż oryginał jest "jeden, święty, powszechny i apostolski", podczas gdy falsyfikat jest "ekumeniczny", "dialogujący", "inkluzywny" i "synodalny". Zdolność odróżniania jednego od drugiego jest przy tym o tyle kluczowa, o ile falsyfikat rozpanoszył się zuchwale w przestrzeni zajmowanej przez oryginał, w związku z czym są one obecnie fatalnie wymieszane - jak pszenica i kąkol.
Pszenica ulega jednakże oddzieleniu od kąkolu tym wyraźniej, im bardziej ten drugi staje się zuchwale wybujały, pozornie dominujący i arogancko bezceremonialny - grunt zatem, żeby owej wybujałości, arogancji i pozornej dominacji nie wziąć za przejaw opatrznościowej pomyślności czy rozwojowego wigoru.
Wręcz przeciwnie: należy tym bardziej zdać sobie w tym kontekście sprawę, że widzi się przejawy przyspieszonego opadania masek i rezygnowania z dbałości o pozory, których kulminacją będzie sytuacja, gdzie wśród kąkolu nie pozostanie nikt, kto nie będzie chciał w pełni świadomie stanąć po jego stronie. W międzyczasie zaś pozostaje działać na rzecz tego, aby takich osób było w ostatecznym rachunku jak najmniej.
Pszenica ulega jednakże oddzieleniu od kąkolu tym wyraźniej, im bardziej ten drugi staje się zuchwale wybujały, pozornie dominujący i arogancko bezceremonialny - grunt zatem, żeby owej wybujałości, arogancji i pozornej dominacji nie wziąć za przejaw opatrznościowej pomyślności czy rozwojowego wigoru.
Wręcz przeciwnie: należy tym bardziej zdać sobie w tym kontekście sprawę, że widzi się przejawy przyspieszonego opadania masek i rezygnowania z dbałości o pozory, których kulminacją będzie sytuacja, gdzie wśród kąkolu nie pozostanie nikt, kto nie będzie chciał w pełni świadomie stanąć po jego stronie. W międzyczasie zaś pozostaje działać na rzecz tego, aby takich osób było w ostatecznym rachunku jak najmniej.
Tuesday, December 10, 2024
Przycisk Rothbarda jako twardy monetarny reset
Jedną z bardziej sugestywnych figur retorycznych używanych przez Murraya Rothbarda była ta traktująca o przycisku, naciśnięcie którego miałoby natychmiastowo wyeliminować w świecie wszelkie reżimowe struktury. Figura ta - jak przystało na narzędzie retorycznej emfazy - ma oczywiście swoje ograniczenia, gdyż - jak zauważyło wielu komentatorów - błyskawiczna eliminacja reżimowych struktur nie musiałaby się wiązać z równie błyskawiczną eliminacją reżimowej mentalności, prowadząc tym samym z dużym prawdopodobieństwem do rychłej rekonstrukcji zlikwidowanych w ten sposób reżimów, potencjalnie w jeszcze gorszych odsłonach.
Jest jednakże jeden obszar, w odniesieniu do którego naciśnięcie przycisku Rothbarda byłoby możliwością zbawienną w najzupełniej dosłownym sensie. Obszarem tym jest tzw. polityka pieniężna, a odnośnymi instytucjami nadającymi się do natychmiastowej i już mocno spóźnionej likwidacji są tzw. banki centralne. Gdyby bowiem jednym ruchem ręki można było skasować (na modłę selektywnie działającego megarozbłysku słonecznego) cały globalny system umożliwiający tworzenie z powietrza wirtualnych wpisów księgowych funkcjonujących jako jednostki pieniężne, wówczas bezzwłocznie musiałaby ustać większość toczonych obecnie w świecie wojen, ekspresowo musiałyby pęknąć wszystkie spęczniałe bańki giełdowe, o przyspieszone bankructwo zostałyby przyprawione wszelkie oligarchiczne sitwy podczepione aktualnie pod monetarne kroplówki i raptownie zahamowany zostałby permanentny drenaż siły nabywczej gromadzonej mozolnie przez zwykłych ludzi.
Innymi słowy, globalna gospodarka doznałaby wówczas otrzeźwiającego i ożywczego resetu w najlepszym tego słowa znaczeniu, a wszelkie oplatające ją pasożytnicze i niszczycielskie koterie utraciłyby swoją najgroźniejszą i najskuteczniejszą broń. Wszyscy ludzie dobrej woli powinni zatem życzyć sobie, aby podobny przycisk - rozumiany w sposób jak najbardziej dosłowny - został z powodzeniem skonstruowany, a następnie niezwłocznie użyty. Alternatywą jest bowiem to, że stosowny reset dokona się dopiero wówczas, gdy wspomniane pasożytnicze koterie zginą razem z zabitymi przez siebie żywicielami, a nie ulega wątpliwości, że ostateczna przegrana wszystkich byłaby jednak perwersyjnie pojmowanym zwycięstwem zła. Najwyższa więc pora, żeby zło dobrem zwyciężyć - a w opisywanej kwestii nie da się już tego zrobić dziś inaczej niż tylko "po rothbardowsku".
Jest jednakże jeden obszar, w odniesieniu do którego naciśnięcie przycisku Rothbarda byłoby możliwością zbawienną w najzupełniej dosłownym sensie. Obszarem tym jest tzw. polityka pieniężna, a odnośnymi instytucjami nadającymi się do natychmiastowej i już mocno spóźnionej likwidacji są tzw. banki centralne. Gdyby bowiem jednym ruchem ręki można było skasować (na modłę selektywnie działającego megarozbłysku słonecznego) cały globalny system umożliwiający tworzenie z powietrza wirtualnych wpisów księgowych funkcjonujących jako jednostki pieniężne, wówczas bezzwłocznie musiałaby ustać większość toczonych obecnie w świecie wojen, ekspresowo musiałyby pęknąć wszystkie spęczniałe bańki giełdowe, o przyspieszone bankructwo zostałyby przyprawione wszelkie oligarchiczne sitwy podczepione aktualnie pod monetarne kroplówki i raptownie zahamowany zostałby permanentny drenaż siły nabywczej gromadzonej mozolnie przez zwykłych ludzi.
Innymi słowy, globalna gospodarka doznałaby wówczas otrzeźwiającego i ożywczego resetu w najlepszym tego słowa znaczeniu, a wszelkie oplatające ją pasożytnicze i niszczycielskie koterie utraciłyby swoją najgroźniejszą i najskuteczniejszą broń. Wszyscy ludzie dobrej woli powinni zatem życzyć sobie, aby podobny przycisk - rozumiany w sposób jak najbardziej dosłowny - został z powodzeniem skonstruowany, a następnie niezwłocznie użyty. Alternatywą jest bowiem to, że stosowny reset dokona się dopiero wówczas, gdy wspomniane pasożytnicze koterie zginą razem z zabitymi przez siebie żywicielami, a nie ulega wątpliwości, że ostateczna przegrana wszystkich byłaby jednak perwersyjnie pojmowanym zwycięstwem zła. Najwyższa więc pora, żeby zło dobrem zwyciężyć - a w opisywanej kwestii nie da się już tego zrobić dziś inaczej niż tylko "po rothbardowsku".
Labels:
bank centralny,
pasożytnictwo,
pieniądz dekretowy,
Rothbard
Sunday, November 24, 2024
Rynek "sztuki współczesnej", czyli wyrachowana podwójna pralnia: pieniędzy i umysłów
Pewną konsternację wzbudziła ostatnio wiadomość, iż za ponad sześć milionów dolarów sprzedane zostało „dzieło sztuki” w postaci banana przyklejonego taśmą do ściany. O ile jednak zdarzenie to rodzi uzasadnione poczucie zażenowania, o tyle nie powinno szczególnie zaskakiwać, biorąc pod uwagę, że tzw. rynek "sztuki współczesnej" to wyłącznie wyrachowana podwójna pralnia: po pierwsze pralnia brudnych pieniędzy, a po drugie pralnia mózgów.
Z jednej strony pozwala on bowiem funkcjonować najbardziej niegodziwym zakulisowym praktykom globalnych pseudoelit, a z drugiej strony służy konsekwentnemu umysłowemu otępianiu, moralnemu znieczulaniu i estetycznemu infantylizowaniu społeczeństwa, które - będąc poddawane temu procesowi - pozostaje całkowicie bierne w obliczu choćby najgorszych ekscesów owych pseudoelit.
Jest to zatem bardzo wymowny obraz panującego w świecie etatystyczno-biurokratyczno-ideologicznego reżimu, którego głównymi zwornikami są: politycznie kontrolowany pieniądz, który można tworzyć z powietrza w nieograniczonych ilościach, oraz ogromna machina propagandowa fabrykująca „powszechnie obowiązujące” narracje przy udziale skrajnie scentralizowanych i agenturalnie nadzorowanych środków masowego przekazu.
Oczywistym jest przy tym, że system ten zmierza w przyspieszonym tempie do samozagłady, kluczowym jest więc, żeby - zachowując intelektualną trzeźwość i moralną bezkompromisowość - nigdy się od niego w żadnym zakresie nie uzależnić, a tym samym nie pójść razem z nim na dno.
Z jednej strony pozwala on bowiem funkcjonować najbardziej niegodziwym zakulisowym praktykom globalnych pseudoelit, a z drugiej strony służy konsekwentnemu umysłowemu otępianiu, moralnemu znieczulaniu i estetycznemu infantylizowaniu społeczeństwa, które - będąc poddawane temu procesowi - pozostaje całkowicie bierne w obliczu choćby najgorszych ekscesów owych pseudoelit.
Jest to zatem bardzo wymowny obraz panującego w świecie etatystyczno-biurokratyczno-ideologicznego reżimu, którego głównymi zwornikami są: politycznie kontrolowany pieniądz, który można tworzyć z powietrza w nieograniczonych ilościach, oraz ogromna machina propagandowa fabrykująca „powszechnie obowiązujące” narracje przy udziale skrajnie scentralizowanych i agenturalnie nadzorowanych środków masowego przekazu.
Oczywistym jest przy tym, że system ten zmierza w przyspieszonym tempie do samozagłady, kluczowym jest więc, żeby - zachowując intelektualną trzeźwość i moralną bezkompromisowość - nigdy się od niego w żadnym zakresie nie uzależnić, a tym samym nie pójść razem z nim na dno.
Subscribe to:
Posts (Atom)